Kiedy Rolf wrócił z ludźmi, ja i cały oddział zebrał się wokół wystającej ziemi gdzie sierżant szkicował plan klasztoru. -Zatem drugim wejściem wejdziemy.-Popatrzyłem po ludziach czy ktoś ma jakieś obiekcje. -Następnie w ogródku zabezpieczamy wejście. przedzieramy się niepostrzeżenie wzdłuż murów za klasztorem jak najbliżej bramy.- Swoim mieczem pokazywałem drogę, którą wybrałem. -Jeśli nas zauważą do walki za Morra. Pierwszą rzeczą i najważniejszą jest zablokowanie wrót do klasztoru by za szybko patrole się nie wtrąciły do walki.- Patrzyłem na każdego z nich. Szukając wahania w oczach. Nie znalazłem. To byli doświadczeni ludzie. Giermkowie może nie do końca opierzeni, ale wiara w słuszność mojego planu biła od nich. -Sierżancie. Ty zabezpieczasz z ludźmi by nie otworzyli wrót. Von Brenburg. Ty jesteś odpowiedzialny za przejęcie wrót z Tobą idzie Edmund. Helmut z Panem Hornem pilnujcie tyłów i reagujcie. Ja z resztą uderzamy na furtkę cmentarną.- Wszyscy moi ludzie kiwali głowami na zgodę. -Reszta rozkazów będzie jak zobaczymy rozwój wypadków.- Stanąłem wyprostowany i wszyscy byli gotowi. -Gunther. Ty podczas ataku na furtkę miej baczenie na wejście do klasztoru, czy nie wysypują się heretycy.- Zwróciłem się jeszcze do jednego z rycerzy i nakazałem marsz. Kiedy już zbliżyliśmy się dość by można było nas słyszeć nakazałem ciszę i skradanie się. Liczyłem, że obrońcy będą zajęci obserwowaniem walk na murach miejskich. To mogło dać nam potrzebną przewagę. |