Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2016, 19:06   #7
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Reszta dnia upłynęła Vaelli bardzo szybko. Napisała list do swojej pani matki prosząc o jej jak najpilniejsze przybycie do Obsydianowej Twierdzy, zalakowała go pieczęcią, po czym kazała służącej zanieść go do ptaszarni. Kruk nie miał przed sobą dalekiej drogi - posiadłość Bariarów znajdowała się u stóp pobliskiego wulkanu, nawet nie pół dnia drogi od nowego domu Vaelli.
Następnie wspólnie z Krwawnikiem uczyły Piwonię nowego języka, aż słońce zaczęło chylić się ku zachodowi. Nowe służące zaoferowały pomoc w kąpieli. Nalały balię pełną gorącej, prawie wrzącej wody. Uzupełniły ją wonnymi olejkami, aż w całej wieży zrobiło się kwiatowo. Sczesały ze srebrnych włosów Baelli trudy podróży, rozmasowały sztywny kark. Następnie wytarły ją dokładnie i podały zwiewną, białą sukienkę.

- Jest pani bardzo ładna - Krwawnik prawiła komplementy. - Nic dziwnego, że pani mąż kupił panią na żonę. Urodzi pani zdrowe, silne dzieci. Jeżeli pani będzie chciała, to powróżę pani.

Zdaje się dziewczyna ghiscari wzięła nieco zbyt dosłownie słowa Vaelli o byciu niewolnicą Aerona Targeryosa.

Wkrótce słońce zaszło, a Vaella została sama w swojej komnacie. Zadrżała, choć wcale nie było zimno. Zatęskniła za domem, za braćmi. Zapaliła ogarek, po czym wyjęła ze skrzyni zdobioną mandolinę. Była prezentem od pana ojca na dwunasty dzień jej imienia. Niedługo potem draco Malarr zmarł w bitwie, a Vaella zaczęła strzec instrumentu, jak oka w głowie. Usiadła na łożu, po czym przesunęła palcami po strunach. W powietrzu zawibrowały dźwięki kołysanki, którą nucił jej ojciec, kiedy była dzieckiem. Przez chwilę odniosła wrażenie, że jest przy niej i strzeże ją. Mogłaby przysiąc, że pomiędzy tonami słyszała ciepłą barwę jego głosu. Otarła zaczątek łzy w kąciku oczu.

Nagle usłyszała szelest za oknem. Odłożyła mandolinę, po czym wsparła się o okiennicę i wyjrzała na zewnątrz. Ujrzała mężczyznę okrytego ciemnym płaszczem, który wspinał się po wieży w górę niczym pająk! Wprawnie wsuwał palce w szczeliny, załamania. Podpierał się, gdzie materiał ukruszył się. Vaella westchnęła cicho, po czym złapała świecznik, niczym broń. Wnet jednak wiatr zsunął kaptur z głowy intruza, odsłaniając znajomą twarz.

[MEDIA]http://media-cache-ak0.pinimg.com/736x/c0/89/d5/c089d59887f021c6945de278d8bb133e.jpg[/MEDIA]

Daemos!
Vaella wypuściła świecznik z rąk, kiedy gladiator bezceremonialnie przeszedł przez okno i zrzucił ich obojga na łoże. Długie, czarne włosy musnęły policzek dziewczyny, a w ślad za nimi poszły jego usta.
 
Ombrose jest offline