Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2016, 01:33   #27
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Dentui, pałac gubernatorski, komnata medytacyjna
Kobiety wyszły z sali medytacyjnej Sitha wyciętym przez Surik otworem w zablokowanych wrotach.
- T3? - Jedi nadała do komunikatora. - Uszkodzona? - popiskiwania zlały się w jeden ciąg i Meetra szybko wychwytywała najważniejsze informacje - Czyli mamy wracać tą drogą, którą ja tu trafiłam? Ok. Tędy - wskazała.
Rin ledwo szła. Kiedy Ori podeszła by wziąć ją pod ramię, nawet nie zaprotestowała. Musiała chwilowo odłożyć swoją dumę na bok.
Podjechali turbowindą raptem dwa piętra do góry. Surik poprowadziła ich przez wąski korytarz, który otwierał się na szeroką halę, która miała dwojakie zastosowania. Odbywały się tu zarówno apele stacjonującego tu regimentu, a także codzienne zaprawy.
Tego dnia wykorzystano to jako ostatnią linię obrony przed szturmującym odziałem liczącym co najmniej kilkudziesięciu Jedi. W każdym razie na to wskazywało zastane pobojowisko, zaścielone ponad setką żołnierzy.
Ślady miecza świetlnego były praktycznie co metr posadzki, dodatkowo okolicę wzbogacał zniszczony czołg, oraz osmalone błyskawicami ściany.
Widać Meetra się nie opieprzała po drodze do Orotha.

Wrota do bazy wojskowej były wyważone do środka. Na placu przed dogasały kolejne cztery czołgi. Śnieg jakby na złość przestał padać, żeby dłużej można było oglądać te nieprzyjemne obrazy. Ciała poległych Ori przestała liczyć. Teraz chciało się jej wymiotować.
Narzucili zgarnięte po drodze płaszcze i ruszyli w kierunku kosmoportu.

***

Mroczny Jastrząb
Spokojne wnętrze frachtowca pozwalało wreszcie odetchnąć bez obawy o zamrożenie sobie płuc. Ori od razu zaprowadziła Rin do ambulatorium. Z kapitańskiego mostka wyjechał T3-M4, do którego doskoczyła Meetra.
- Gdzie Bao-Dur i reszta?
- Deeweed pip wiuu!
- W takim razie grzej silniki, za chwilę startujemy!
Astrodroid się nie pomylił. Kilka chwil później w wejściu pojawiła się trójka postaci, na którą czekali. Tyrax od razu pobiegł do sterów. Vlad uderzył pięścią w przycisk podnoszący rampę. Trzecią osobą była młoda dziewczyna z oczami pełnymi łez.
- Kto to? - spytała zaskoczona Surik. - Gdzie Bao-Dur?
Taltos spuścił głowę.
- To buntowniczka wobec Sith, Graice Mullet - przedstawił ją padawan. - Natomiast Bao-Dur… zginął. Zabił go HK-47.
- Co kurwa?! - Surik była wstrząśnięta. - Ale dlaczego?! Jak?!
- Szturmowaliśmy więzienie przy pomocy jej towarzyszy - wskazał na zapłakaną dziewczynę. - Chcieliśmy odbić ich mistrza, który miał informacje o reszcie buntowników na innych planetach. Pomyślałem, że może Revan się z nimi skontaktował i będziemy mieli jakiś punkt zaczepienia…
- Żołnierze biegną w naszym kierunku! - dobiegł ich donośny głos Tyraxa. Jak chciał, to potrafił krzyknąć.
- Startuj! - odkrzyknęła Jedi. - A wy zaraz mi wszystko opowiecie - dodała w kierunku Vlada i Graice.

***

- Mów od początku - Meetra usiadła naprzeciw Vlada. Mroczny Jastrząb wskoczył na krotko do nadprzestrzeni by zgubić ewentualny pościg. Oboje mieli na sobie ciągle ślady stoczonych walk.
- Z Tyraxem natrafiliśmy na Graice podczas sprawdzania jakiegoś wejścia do więzienia. Szybko się porozumieliśmy, że ona i jej towarzysze nie są przyjaciółmi Cesarstwa Sith. Tak się tutaj oni zwą - mruknął. - W każdym razie dowiedzieliśmy się, że tutejszy Lord schwytał ich mistrza i przetrzymuje go w więzieniu. Postanowiliśmy wspólnymi pomóc im go odbić, w końcu może mieć jakieś informacje o Revanie, tak jak wcześniej wspominałem. Wkrótce dołączył do nas Bao-Dur, więc poczuliśmy się dosyć pewnie. Wykorzystaliśmy to, że większość sił wroga została wycofana do bazy wojskowej. Przejęliśmy kontrolę nad transportem żywności i wdarliśmy się do środka. Tam wielką odwagą i determinacją wykazali się przyjaciele Graice - położył jej dłoń na ramieniu, bo ta się rozpłakała na wspomnienie o nich.
- Dzięki ich poświęceniu udało nam się przedrzeć na najniższy poziom. Tam dotarliśmy do poszukiwanej przez nas celi i ale ich mistrz właśnie oberwał bolta w pierś od HK-47. Przeklęty droid dostał się pierwszy i gdy Bao-Dur zażądał od niego wyjaśnień, ten strzelił do niego z przyłożenia prawie - po tych słowach zapadła ciężka cisza.
Jedi przymknęła oczy biorąc głęboki oddech, jeden za drugim. Mimo to Taltos poczuł jak Moc wokół gęstnieje. Mullet też przestała się mazgaić ze zdziwienia.
- To wszystko? - Meetra zapytała najspokojniej jak tylko w tej chwili potrafiła
- Nie. Zanim mistrz Graice wydał ostatnie tchnienie, powiedział: Aciei Carrox Morran. Nie mam pojęcia co to znaczy. Jakaś modlitwa? - zwrócił się do siedzącej obok dziewczyny.
- Raczej nie… Aciei to na pewno nazwa planety, ale to dalsze? Spotkałam się z imieniem Carrox, może Morran to nazwisko?
- Bardzo możliwe - przytaknął jej Vlad. - Znasz koordynaty na Aciei?
- Tak. Wkuwali nam to na pamięć w… szkole.
- Mistrzyni? - padawan zwrócił uwagę zamyślonej kobiety.
- Zajmij się tym na razie Vlad. Ja muszę… chwilę odpocząć - wstała i wyszła z holu głównego.
Uderzyła pięścią w ścianę pokoju sypialnego. Wściekłość ją rozsadzała. Ciągle popełniała błędy. Ciągle ktoś tracił przez nią życie. Usiadła w pozycji do medytacji. Ból po stracie przyjaciela był czymś zupełnie naturalnym. Musiała go przyjąć i po pewnym czasie pozwolić odejść.
Dotrzymam obietnicy, którą ci złożyłam.
 
Turin Turambar jest offline