Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2016, 19:30   #28
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Przymroczona pulsującym bólem, który zdawał się zwiększać przy każdym przypadkowym urażeniu złamanej ręki, Rin niewiele rejestrowała z otoczenia. I choć wiedziała, że gdyby nie pomocne ramię twileczki to by nie była w stanie iść, to jednak nie zamierzała z tego powodu miec jakichkolwiek wdzięczności.
"Jeszcze czego!" prychnęła, ale zaraz potknęła się o jedno z wielu ciał leżących na podłodze. Arthoria mocniej przytrzymała Mroczną co uchroniło obie przed upadkiem.
Rin stęknęła z trudem łapiąc równowagę i jednocześnie zmęłła wiązankę przekleństw. Część z nich musiała być wypowiedziana w jakimś nieznanym Ori języku, bo brzmiało jak chrapliwe warknięcia. Mroczna dopiero teraz zaczęła dostrzegać ogrom zniszczeń jaki poczyniła w tym miejscu Surik. Szczęśliwie dla niej była zbyt skupiona na sobie by dopuścić do siebie grozę sytuacji. Przystając na chwilę by złapać oddech przez myśl przeszło jej, że jak zawsze Surik najlepszą zabawę zostawia dla siebie.
- A mi kazała się tłuc przez tylne przejście- prychnęła niepocieszona, że tyle rozrywki ją minęło i jedyne co dostała to pieprzonego cheatera, którego nie dało się zabić. I do tego musiała z nim walczyć bez rozgrzewki.

Z dalszej drogi jaką miały do przebycia by dotrzeć do statku Rin pamiętała jak przez mgłę. Nieco ożywiła się gdy zaprowadzono ją do ambulatorium. Tam od razu odzyskała wigor i chęć do klęcia. Przeszukując szafki nie zwracała uwagi na Ori która starała się przekonać Mroczną by usiadła na leżance i pozwoliła sobie pomóc.
- Nie możesz sobie wstrzyknąć takiej dawki! - jęknęła twileczka, widząc jak blondwłosa szykuje sobie zastrzyk.
- Nie? No to patrz - mruknęła bez emocji Rin i wzięła w zęby zabezpieczenie igły. Arthoria, bojąc się przeszkodzić jej, przyglądała się bezradnie jak kobieta wbija sobie igłę w udo i wstrzykuje sobie dwukrotną dawkę leku przeciwbólowego.
Rin usiadła na leżance i rzuciła na podłogę pustą strzykawkę.
- Nie podchodź póki nie zacznie działać... - przestrzegła Mroczna Padawankę i z westchnięciem opadła na leżankę.
Twileczka, która przecież obiecała swojej Mistrzyni zająć się Mroczną, przyglądała się Rin w napięciu. W końcu zdecydowała się wziąć bandaże by nie stać tak całkiem bezczynnie. Co chwilę tylko zerkała na kobietę.
Rin leżała ze zdrową ręką założoną na głowę tak by przedramieniem zasłaniać oczy przed światłem w ambulatorium. Bardzo ją teraz to drażniło. Choć, będąc szczerym, to wiele ją tu denerwowało. No może ta cała Padawanka nieco mniej niż dotychczas.

- Już - mruknęła czując jak działanie leku zaczyna przynosić jej ulgę. Pozostawało jej mieć nadzieję, że obrażenia nie będą skutkowały amputacją, bo przyzwyczaiła się do tej protezy, którą teraz miała. Sporo w tym sentymentalizmu było.
Ori zbliżyła się do niej jakby była postrzelonym rankorem, który mógł otrzymać za małą ilość boltów. Twileczka pomogła jej wyprostować się i zaczęła ostrożnie zdejmować z niej ubranie.
Złamana ręka nie była jedyną pamiątką po Lordzie Orothcie. Po zdjęciu płaszcza i kombinezonu dało się dostrzec mocne otarcia na zdrowej ręki, jak i rysy na protezie lewego przedramienia - zapewne po tym jak Oroth zdecydował się na zrobienie im obu piaskowania. Do tego zasinienia na plecach, inne pomniejsze na nogach i prawej ręce prosto tłumaczyły czemu Rin pierwsze co zrobiła to ulżyła sobie lekami.

Trochę czasu zajęło im doprowadzenie Rin do porządku, a wynikiem tego było owinięcie Mrocznej kilkoma metrami bandaża i wychlapaniem na niej sporej dawki płynu Colto. Pomimo przedawkowania leków blondwłosa nie wyglądała na chętną by odejść na jakiś czas do krainy snów. Znudzona przyglądała się staraniom Arthorii, która była bardzo zaangażowana by jej pomóc.
- No dobra, ujdzie - stwierdziła oglądając swój opatrunek. - Ale tu mogłaś sobie darować - wskazała na lewe przedramię, gdzie pod bandażem krył się jej proteza.
Rin, będąc już zupełnie spokojna przyjrzała się twileczce. Teraz dopiero dostrzegła, że i ona nie wyszła z tego bez szwanku. Uśmiechnęła się lekko.
- Dzięki - mruknęła do Padawan i wyciągnęła prawą dłoń.
Rin mocą przyciągnęła do siebie butelkę z płynem Colto. Potrząsnęła nią.
- To co zielona, rewanż? - stwierdziła oferując w ten sposób swoją pomoc.
- Ja? Eh... No, przydałoby się - odparła Ori skrępowana na tą propozycję.
Współpraca całkiem im zaczęła wychodzić i wkrótce po tym jak otarcia twileczki zostały oczyszczone, Rin korzystając z Mocy, zaczęła owijać bandaż wokół ramion zielonej.

- Ile ty masz lat dzieciaku? - zapytała dla zabicia nudy Mroczna.
- Szesnaście - odparła jej twileczka. Wyglądało na to, że Ori zaczęła czuć się dużo swobodniej przy Rin. Co więcej zielona miała coś dziwnego w swoim spojrzeniu gdy patrzyła na kobietę. Czyżby wdzięczność?
Rin zaśmiała się słysząc odpowiedź.
- W twoim wieku to ja... - ale nie dokończyła urywając od razu temat przywołując na twarz bardzo znudzoną minę. - Muszę się przespać, leki w końcu zaczęły działać jak należy - dodała tłumacząc się. Tylko po co? Nie musiała przecież tego robić...
Ori uważnie przyjrzała się Rin i już chciała coś powiedzieć, ale nie miała jeszcze na tyle odwagi.

Mroczna wstała z leżanki, owinęła się kocem i biorąc strzępy swojego ubrania wyszła na korytarz. Idąc blisko ściany, na wypadek gdyby zakręciło jej się w głowie, skierowała się do sypialni. Była naprawdę zmęczona. Ale też czuła satysfakcję, jak zawsze po pokonaniu kogoś silnego. Tak bardzo jej tego brakowało.
Błogi uśmiech pojawił się na jej twarzy.

Przemierzając korytarz Rin natrafiła na wgniecenie na ścianie.
- Nie przypominam sobie, żebym… - skomentowała ten jawny akt wandalizmu. - Nie, ja to zrobiłam tam - spojrzała w kierunku magazynu. Otumanionemu umysłowi po przedawkowaniu medykamentów chwilę zajęło kojarzenie.
- Uuuu, chyba coś poszło nie tak - stwierdziła i od razu uznała, że najlepiej będzie nie wejść w drogę pani Generał w najbliższym czasie. Przyśpieszyła, więc swoje starania by znaleźć się w kajucie sypialnianej.

A tam czekała na nią niespodzianka. Rin widząc nieznajomą blondynkę siedzącą na koi będącej do tej pory nieużywaną zatrzymała się w półkroku.
- A ciebie, kurwa kto przygarnął? - przywitała się burkliwym tonem z Grace.
Dziewczyna chciała się odezwać, ale nieuprzejme zachowanie wchodzącej sprawiło, że słowa zamarły na jej ustach. Burknęła tylko coś pod nosem i podciągnęła pod siebie nogi odwracając głowę.
Rin przewróciła oczami i weszła w końcu do pomieszczenia. Rzuciła swoje rzeczy w nogach łóżka, które zajmowała. Upadły one ciężko z głuchym łoskotem.
Paradowanie w samej bieliźnie i bandażach nie należało do jej ulubionych czynności więc podeszła do schowka z ubraniami, w którym zaczęła szukać czegoś na zmianę dla siebie.
- Pewnie ten przystojniaczek - Mroczna sama postanowiła sobie odpowiedzieć. Wyciągnęła jakąś koszulę i przymierzyła do siebie co było nie lada wyczynem mając sprawną tylko jedną rękę. - Potrafisz cokolwiek czy jesteś tu tylko bo spodobałaś się temu padawanowi? - zapytała stojąc tyłem do nieznajomej.
- Walczyliśmy w więzieniu! - fuknęła nagle. - Nie masz pojęcia co tam się działo! Zabili naszego mistrza! Zginęli moi towarzysze! Teraz muszę ich pomścić!
- Super - odparła bez entuzjazmu Mroczna. - A coś poza tym osiągnęliście? - wrzuciła koszulę z powrotem do schowka i wyciągnęła jakąś bluzkę z nazwą zespołu Bithów nadrukowaną na przodzie. Ta już jej się spodobała.
- Jesteś głupia czy co?! - pokręciła głową oburzona. - Nie będę tego słuchać! - wstała i wyszła z pokoju.
Rin spojrzała za siebie nie rozumiejąc oburzenia tamtej. Wzruszyła ramionami przez co oczywiście syknęła z bólu.
- Niewdzięczna. Powinna się cieszyć, że wciąż ma wszystkie kończyny i głowę na swoi miejscu - westchnęła. Z wysiłkiem założyła bluzkę i założyła na siebie znaleziony w schowku płaszcz.

Podeszła do swojego łóżka i usiadła na nim. Przyjrzała się swojej ręce macając prawą dłonią miejsce gdzie była złamana. Westchnęła bezradnie zdając sobie sprawę, że minie dużo czasu zanim jej się to zrośnie. Jeśli miała przeżyć, to lepiej byłoby, żeby Surik nie uznała jej przez to za bezużyteczną. To by mogło sprawić, że Jedi nie będzie chciała znosić na pokładzie swojego statku Mrocznej.
Z tą bardzo pesymistyczną myślą opadła na materac i okryła się kocem. Zasnęła zmęczona jak już dawno nie była.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline