Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2016, 09:19   #11
AdiVeB
 
AdiVeB's Avatar
 
Reputacja: 1 AdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumny
Scott dotąd tkwił w pozycji półleżącej na swoim motocyklu. Daszkiem czapki okrył twarz przed palącym słońcem. Nie ma to jak w domu - myślał kiedy reszta twardo dochodziła do zaplanowania kolejnego kroku. Sam już dawno ustalił ten krok. Nikt z jego ekipy nie znał tej okolicy lepiej niż Scott. Przez całą pierwszy etap rozmowy nie odzywał się, ignorując przytyki Bianci. Lubił ją ale najczęściej była irytującym wrzodem na tyłku. Reszta miała rację, Sanaka nic nie widział. On nie interesuje się dobrem chłopstwa... pewnie były w ruchu jakieś zmiany polityczne i Sanaka chciał zaskrobić sobie sympatię mniej zamożnej część społeczeństwa Denver poprzez "udawanie" że mu zależy... tak to bardziej w jego stylu.


Po chwili podniósł się z motocykla i przeciągnął się. Sheppard był idealnym przykładem psa gończego. Był to wysoki, bardzo wysportowany facet z typową zakazaną mordą wskazującą na ciemną gwiazdę. Nosił się niechlujnie choć czysto, jeśli brać pod uwagę trudy ich podróży i wszechobecny żar lejący się z nieba. W tej chwili był ubrany tylko biały tank top, dopasowane jeans'y, wysokie wojskowe buty. Przepasany był solidnym skórzanym pasem i idealnie wyłożonym śrucinami bandolierem. Na plecach spoczywała jego katana. Łysinę skrywała patrolówka, a twarz bandana.

Podszedł do centrum rozmowy odsłaniając twarz, skrywanej podczas jazdy motocyklem bandaną i rzucił:
- Rób co chcesz... - rzekł do Bianci - Sanaka pewnie nawet się z tobą nie spotka, nie interesują go takie rzeczy. Ze mną nie spotkał się ani razu, a swojego czasu robiłem częste dostawy świeżych głów do Denver... - spojrzał na Butch'a i dorzucił swoje trzy grosze do planu - Ja mam zamiar odwiedzić "Sprawiedliwego" Hancock'a, szeryfa Denver... - dodał dla reszty ekipy którzy są tu po raz pierwszy - pewnie coś wie, to typ człowieka który nie lubi jak mu się ktoś albo coś ładuje na podwórko...

Zastanowił się chwilę i dodał:
- Ale Młynarz ma rację... podstawą jest zdobycie informacji. Rozdzielmy się żeby być w stanie ogarnąć większy teren. Ja, Butch i Tristan ruszamy do szeryfa, później na miejsce zbrodni. Spotkamy się tu po zachodzie słońca...


Wskoczył na motocykl i rzucił zasłaniając twarz bandaną:
- Tristan, wskakuj. Chyba że dogonisz nas pieszo... - dźwięk silnika motocyklowego nieco zagłuszył rozmowę, dwukrotne szarpnięcie gazu nie poprawiło sytuacji. Po chwili już warkot uspokoił się, a Scott czekał spokojnie na swoich towarzyszy.
 

Ostatnio edytowane przez AdiVeB : 16-05-2016 o 13:05.
AdiVeB jest offline