Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-05-2016, 13:56   #18
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Do końca nie była pewna jak powinna zachować się w miejscu takim jak to. Uznała jednak, że wypytywanie przypadkowych osób o mężczyznę, którego szukała a i jedyne co o nim wiedziała to imię, nie koniecznie musiało być najlepszym pomysłem. Stała, więc chwilę w przejściu, usuwając się z niego dopiero jak kolejni goście idący za nią również chcieli wejść do środka i by to sobie umożliwić przepchnęli Venorę na bok. Panna Oakenfold nie czuła z tego powodu wielkiej urazy. Spojrzała tylko na nich i wróciła do przyglądania się gościom i pracownikom karczmy. Szkoda, że poszukiwany nie wiedział, że przyszła to do niego i sam nie wyszedł jej na spotkanie...

Miała już zatrzymać jedną z dziewcząt roznoszących jadło i napitek, ale okazały się one być niezwykle zwinne i szybko przemykały się pomiędzy gośćmi do i z kuchni. Venora wątpiła, że będzie miała szansę którąś zaczepić by pomogły jej znaleźć osobę przez nią poszukiwaną.

Nie myśląc wiele więcej podeszła do krasnoluda, właściciela tego przybytku. Akurat wyczekała moment kiedy nikt z nim nie rozmawiał, służki rozeszły się z piwem na tacach, a on liczył coś za ladą.
- Przepraszam, czy mógłby mi pan pomóc? - zapytała z uprzejmością w głosie paladynka. - Szukam jednego mężczyzny. Na imię mu Foigan - dodała z przyjemnym uśmiechem na twarzy.
Krasnolud ścierał szarą szmatą blat szynkwasu uważnie mu się przy tym przyglądając. Najwyraźniej dbał on o porządek w swoim lokalu, bo na nudę na pewno nie narzekał. Gdy kobieta tylko się do niego zbliżyła spojrzał na nią z powagą. Pewnikiem brodacz stał na jakimś taborecie, bądź czymś podobnym gdyż głowę miał na wysokości piersi Venory, a nie jej brzucha.

Brodacz zmrużył oczy i odrobinę niegrzecznie przyjrzał się uważnie młódce. Venora trochę słyszała o krasnoludach. Wiedziała, że to dziwaczna nacja o lekkim podejściu do higieny osobistej, czy powszechnie znanym skąpstwie. Krasnoludom daleko było do ideału, lecz nadrabiały w walce swoją zawziętością oraz niezłomnością. Karczmarz wysłuchał słów Venory, lecz nie odpowiedział od razu. Milczał długą chwilę jakby zastanawiał się czy koniecznie musi odpowiedzieć na to pytanie. W końcu jednak wziął głębszy wdech i burknął pod nosem.
-Hm… Foigana dziecko szukasz? Ano mógłbym Ci pomóc. Pod warunkiem, że nie grożą mu kłopoty!- szybko podkreślił.

-To ten typek w czarnym płaszczu, pod oknem z fajką w ustach.- wskazał skinieniem głowy odpowiedni kierunek. Venora ujrzała stolik, lecz jedyną osobą, która miała w tej chwili dymiącą fajkę w ustach był inny krasnolud. Faktycznie miał czarny płaszcz. Mężczyzna siedział z rosłym półorkiem przy stoliku i spokojnie popijał sobie czerwone wino. Był młody jak na krasnoluda. Jego twarz nie była oszpecona żadną blizną, a to dla walecznych krasnoludów częsta cecha rozpoznawcza. Włosy miał spięte w kucyk, zaś broda rozdzielona była na dwa warkocze. Foigan siedział lekko zgarbiony, lecz nie sposób się dało dostrzec śladów zbroi, ani tarczy, ani nawet topora czy młota. Obok, oparta o stolik stała natomiast laska. Prosty i nie przesadzony zdobieniami kostur z drewna zdawał się być brodacza, gdyż dwuręczny miecz, czyli jedyna broń na widoku w najbliższej okolicy krasnoluda, oparty był o udo towarzyszącego mu półorka.
Venora chwilę przyglądała się krasnoludowi z kosturem. Widok osobnika tej rasy z kosturem w ręku należał do tych z rodzaju osobliwych. Ale imię w sumie miał takie "krasnoludzkie" w jej odczuciu.
- Bardzo dziękuję za pomoc - powiedziała do karczmarza z lekkim skinieniem głowy.
Nie pozostawało jej nic innego jak podejść do Foigana. Pewnym siebie krokiem skierowała się do jego stolika. Kilka razy musiała zatrzymać się żeby nie zderzyć z przebiegającą dziewczyną z tacą, aż w końcu dotarła do celu.
- Przepraszam, czy panu na imię Foigan? - zapytała, gdy stanęła przed krasnoludem i z racji różnicy wzrostu patrzyła na niego z góry. Chwilowo zignorowała towarzystwo jakie miał.
Brodacz uśmiechnął się nie spuszczając wzroku od pucharu z winem -Ano jestem Foigan. A któż pyta? I skąd zna moje imię?- odrzekł spokojnym tonem.



- Venora Oakenfold - przedstawiła się z lekkim uśmiechem. - Mam dla Pana wiadomość - i to mówiąc sięgnęła za pazuchę by wyciągnąć list. Zaraz po tym podała go krasnoludowi. - Czy mogę się dosiąść? - zapytała w międzyczasie.
-Proszę.- odrzekł mężczyzna, po czym przyjął zwinięty pergamin -Wina?- spytał wskazując gestem dłoni dzban. Venora czuła na sobie wzrok półorka, lecz jak do tej pory dobrze jej szło ignorowanie zielonoskórego -[i]I darujmy sobie konwenanse. Nie jestem pan Foigan. Po prostu Foigan. Brodacz w końcu spojrzał na paladynkę, po czym rozwinął wiadomość i przeczytał spokojnie.
-To wiadomość od Augusta. Trzeba było od razu mówić, że on cię przysłał.- wzdrygnął się, po czym wrócił do czytania treści listu.
-August ma dla mnie pracę. Możesz przekazać, że jeszcze dzisiaj się za to zabiorę.- dodał po chwili.

- Nie ma takiej potrzeby - pokręciła głową. Uniosła lekko dłoń w geście, że nie chce wina.
Była wyraźnie zadowolona, że się zgodził, bo z tego co wnioskowała, że słów Augusta to raczej spodziewała się, że mężczyzna może nie być chętny na przyjęcie tego zadania. - Miałam mojego przełożonego informować tylko, gdyby pan... Gdybyś się tego nie podjął. Ja natomiast mam ciebie wspomóc w wykonaniu zadania - wyjaśniła mu wprost.
Mężczyzna zmrużył oczy. Chwilę w milczeniu przyglądał się Venorze po czym wzruszył ramionami -Chyba nie ma takiej potrzeby.- rzekł po chwili -Mam udać się do wioski Grumgish i odebrać jakąś księgę od miejscowego kapłana Illmatera. Nie trzeba w tym ani eskorty ani asysty.- wyjaśnił spokojnie.

- Sir Kryspin nalegał bym tobie towarzyszyła - Venora zaznaczyła tymi słowami, że nie jest to jej kaprys, a otrzymany od przełożonego rozkaz, z którym nie zamierzała polemizować.
-Dobrze. Wróć tu za godzinę. Będę gotów do drogi. Zabierz ze sobą jedzenie na drogę, bo może nam zejść kilka dni.
Paladynka uśmiechnęła się szeroko na jego słowa. Wstała od stołu.
- W takim razie do zobaczenia - skinęła mu głową i odeszła od nich.
Godzina dawała jej dość czasu by mogła wrócić się do świątyni i pobrać z kuchni prowiant na drogę. Dzięki temu będzie mogła zaoszczędzić fundusze jakie miała bo mogły jej się przydać na inne, nieprzewidziane wydatki. A przy okazji, jeśli napotka Augusta to będzie mogła mu powiedzieć, że wyruszają z Foiganem jeszcze dziś. Panna Oakenfold była bardzo pozytywnie nastawiona na tą podróż. Wspominając słowa krasnoluda pomyślała tylko tyle, że przecież jej wyprawa na cmentarz też miała być zwykłym spacerem
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline