Każdy wie że nie ma co zadzierać z wkurwionym krasnoludem, a kilkudniowe bezowocne poszukiwania i widok pogorzeliska sprawiły że Megnar był strasznie sflusf... slustro... Kurwa, wkurwiony był!
Na takie samopoczucie działały tylko trzy rzeczy: kobiety, piwo i porządna bitka. Na pierwsze dwie nie było najmniejszych szans, za to na walkę nie trzeba w tych czasach długo czekać. -Nawet szczur by dobrze smakował gdyby go przepić czymś porządnym, ehhh. Psia dupa, jeszcze wiele nocek o suchym pysku mnie czeka - gadał jakby do siebie, mimo to patrząc w małe czarne oczka szczurzego łba leżącego koło ogniska.
Jednak gdy usłyszał on że coś się zbliża, wcale się nie ucieszył. Był już zmęczony, i przede wszystkim głodny. Takie czasy że i na szczurach tylko skóra wisi.
Wstał mozolnie i stanął między swoim niewielkim ogniskiem a źródłem dźwięku, w nadziei że zasłoni on blask ognia i cokolwiek się zbliżało go nie zauważy.
W jednej ręce trzymał pół szczura na patyku, a drugą opierał się na toporze.
-Choć, popraw mi humor - wyszeptał pod nosem, wściekły i znużony.
__________________ It's only after we've lost everything that we're free to do anything. On a long enough time line, the survival rate for everyone drops to zero. |