Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2016, 23:43   #237
Quelnatham
 
Quelnatham's Avatar
 
Reputacja: 1 Quelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetny
Mag roześmiał się szczerze. Dziecięca beztroska zupełnie go rozbroiła. Zapomniał przecież, że może być na świecie ktoś, kto nie roztrząsa wielkich wydarzeń i mrocznych znaków ostatnich miesięcy.
- Wspaniale! Już do niego idę. Chodź ze mną Melue, twoja uroda to najlepsze lekarstwo dla każdego strapionego elfa.
Do chłopca zaś powiedział:
- Człowiek jest w moim domu, nad świątynią Labelasa. Możesz go zobaczyć, tylko go nie spłosz! To w końcu mój gość. - dodał niby to grożąc palcem.
Młody elf, przejęty i zaczerwieniony, pobiegł w te pędy swoją drogą, zaś Melue i Quelnatham nieśpiesznie ruszyli w kierunku białych iglic świątyni Corellona.
- Trzy dni w domu wyleczą mnie ze wszystkich smutków. Ale Semberholme nie miałoby swego uroku gdyby cię tu nie było. Pozwól proszę, choć w pół drogi, wręczyć ci ten drobny upominek. - wyciągnął z zanadrza błękitną sakiewkę, w której schował dawno kupiony prezent.
Melue spojrzała zaciekawiona na woreczek i zaraz wyciągnęła z niego biżuterię, którą dla niej zakupił Quelnatham.
- Och, to… niespodziewane. - uśmiechnęła się szeroko oglądając prezent - Jest piękny… - zawyrokowała, a jej szczere spojrzenie jasno mówiło, że kobieta nie kłamie - Dziękuję bardzo, Quelnathamie. - dodała, po czym delikatnie przytuliła wieszcza wyraźnie uradowana - Z twoim powrotem to miejsce zyskało barw.


Po krótkim spacerze dotarli do świątyni i weszli do skrzydła, które pełniło rolę semberholmskiej lecznicy. Na jednym z łóżek, z opatrzoną głową, ale już przytomny leżał Lyesath.
Złoty elf patrzył w kierunku wyjścia ze skrzydła, więc od razu zauważył wchodzącą parę Tel'quessir.
- Quelnathamie… Pani. - powiał ich i zmieszany dodał - Tyle szaleństwa przeze mne…
- Spokojnie mój drogi, to nie twoja wina. Jak się czujesz? - zapytał troskliwie wieszcz. Poniekąd sam obwiniał się za ten rozwój wypadków. Mógł przewidzieć, że magia w tym czasie niesie niespodziewane, a nawet śmiertelne konsekwencje. Szczęśliwie dla Lyesatha, najgorszego udało się uniknąć.
- Czuję się według mnie na tyle dobrze, że mógłbym ruszać dalej lecz kapłani chcą, abym się wstrzymał. Cóż, chyba powinienem się zdać na ich słowa, chociaż nie jest mi to w smak.
- Wstrzymaj się, wstrzymaj. - spojrzał przy tym przeciągle na Melue. - Wszystkim nam dobrze zrobi kilka dni odpoczynku. Jesteśmy tu w bezpiecznym miejscu. Corellon osobiście czuwa nad wszystkim i nawet mi dawne sprawy nie wydają się tak pilne.
- Odpoczynek faktycznie przyda się wszystkim. - poparła Quelnathama elfka, którą zdobił prezent wieszcza - Lepiej zatroszczyć się o swoje zdrowie teraz, bo nigdy nie wiadomo czy później będzie na to czas.
- Mądrze prawisz, pani. - zgodził się Lyesath z jej słowami, po czym przeniósł wzrok na elfa - Masz już jakieś plany jak wykorzystasz czas w swoim domu?
- Och, oczywiście. Nie widziałem się jeszcze ze wszystkimi przyjaciółmi, z niektórymi zamieniłem tylko kilka słów. Aura tego miejsca łagodzi rany duszy, choćby tylko siedziało się w miejscu. Jest jeszcze mój gość - człowiek zapewne również będzie wymagał szczególnej uwagi - przypomniał sobie o Ocero.
- Elfi Dwór nie jest daleko, a szlaki działają. Przez posłańców możemy już próbować załatwić pewne sprawy, w ostateczności chociaż się zapowiedzieć przed wizytą.
- Powiem szczerze, że patrząc po naszych kłopotach z teleportacją standardowe przemierzanie szlaków będzie mało problematyczne. - odparł Lyesath - A zakładam, że mój mistrz, do którego mamy się zwrócić w sprawie tej całej klątwy również udał się w pobliże naszego boskiego przodka.
- Twój mistrz? - zapytała delikatnie elfka, na co mag skinął głową.
- Tak. Sarvelis Denerain.
Melue przez moment przypatrywała się rannemu, ale nie skomentowała jego słów, miast tego zwróciła się ogólnie.
- Tak naprawdę to i ja powinnam się udać na miejsce, czego jeszcze nie zrobiłam, ale i maga może zmrozić nabożna trwoga.
- Domyślam się, że nie każdy dostępuje zaszczytu widzenia boskich twarzy. Ale to w Elfim Dworze zgromadzili się teraz najmożniejsi z naszego rodzaju. Tylko tam nam szukać pomocy. - przerwał na chwilę i na odchodne zapewnił jeszcze towarzysza. - Niczym się nie przejmuj Lyesacie. Wypoczywaj i wracaj do zdrowia. Wyślę wiadomości i dopiero kiedy wszyscy będziemy gotowi i pełni sił wyruszymy w dalszą drogę.
- Dobrze w takim razie. Ja postaram się odpoczywać, choć nie wiem ile zdołał wysiedzieć w łóżku. - uśmiechnął się lekko - Korzystaj z pobytu w domu, Quelnathamie.

Mag poszedł jeszcze wypytać kapłanów. Wolał wiedzieć dokładnie co sądzą sami uzdrowiciele i kiedy Lyesath będzie w stanie podjąć podróż. Usłyszał, że stan pacjenta jest dobry, a mikstura którą dostał w czas uratowała mu życie. Podziękował raz jeszcze za opiekę nad przyjacielem i wyszli na zewnątrz.

Quelnatham zastanawiał się. Dawał sobie dwa, góra trzy dni w Semberholme. Wolałby zostać dłużej, ale widział i wiedział, że jego towarzysze podróży czują się bardziej przynaglani. Przez ten czas - myślał sobie - zdąży się wywiedzieć wszystkiego o stosunkach we Dworze, wysłucha rad i pouczeń bardziej zorientowanych od niego, może wyprawi małe przyjęcie, spisze listy i zbierze notatki. Ale przede wszystkim nacieszy się do woli.

***

Wieczorem, gdy siadał do kolacji w gronie dawna niewidzianych przyjaciół, miał poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Zrobił już wszystko co mógł. Wysłał listy do przyjaciół, którzy byli w Elfim Dworze, do Olin Gisir, do kapłanów Corellona i Labelasa, do mistrza Lyesatha oraz ważnych przedstawicieli Dworu. Referował w nich to czego dowiedział się na Północy, prosił o pomoc przy rozwikłaniu zagadki tajemniczego noża albo zwyczajnie prosił o gościnę. Wiadomości powinny były dotrzeć do adresatów najdalej do południa następnego dnia, a zatem kiedy wyruszą wszyscy będą już powiadomieni. Teraz pozostał odpoczynek.
 
Quelnatham jest offline