Gruby Jon denerwował się ... denerwował się tak bardzo ze nie miał ochoty na żadna z dziewczyn ...
No może skusił by się na te nowa – Marie ... ale nim jego mysli oderwały się od czarnego pontaica , (który nie wrózył niczego dobrego ) ta mała dziwka uciekła . Usmiechnał się podle , nie dziś to jutro ...
Wyszedł z kantorka i wyjrzał przez okno ... „ co on kurwa tam tak długo robi „ – napięcie wyciskało się na jego łysiejącej głowie strugi potu . Wytarł niesforną krople , która zatrzymała się na czubku jego nosa .
Odwrócił się i spojrzał na płaczącą dziewczyne ... Już chciał podejść do niej i trzepnąć te głupia cipe w łeb ... ale dzis nie był taki skory do przemocy . Odwrócił głowę i jeszcze raz bacznie przyjrzał się czarnemu samochodowi .
Tymczasem mężczyzna uporał się z wylana kawą . Siegnał po przewód do telefonu i wetknał go w przegub reki .
„ Tu Harry ... słuchaj , jade do tego grubego wieprza
.....
Tak , mam nadzieje cos hmm ... kupić , Edi mowił ze lepszego towaru nie znajdziemy przy granicy
.....
No nie mamy tyle czasu , postaram się cos znalesc , jutro będę w Dallas .
.....
Spokojnie stary , znam Grubego , zawsze miał niezły towar ... zwykle były potulne .
.....
Dobra , odezwe się pozniej ... jak ktoras będzie niezła to od razu przetestuje „
Zaśmiał się ponuro i wyjał złącze z przegubu . Otworzył drzwi do samochodu . Wrzucił papiery na siedzenie pasażera i wsiadł do samochodu . Spod opon wozu wystrzeliły kamienia a wzbity kurz niemal zasłonił samochód , który z zawrotna przyspieszeniem zblizał się do zabudowań . Poniac wjachał do miasteczka i z skręcił na parking obok budynku z niemrawo swiecacym neonem „Lost Heven „ .
Nim kurz opadł mezczyzna wysiadł z szmochodu . Jego garnitur ( choc z nieco poplamiona nogawka ) kosztował ładnych kilka tysiecy . Oparł reke na dachu pojazdu a druga reka załozył ciemne okulary .
Skrecił troche głowę i spojrzał w kierunku dwóch kobiet , które stały nieopodal wejscia .
Usmiechna się do swoich mysli . Trzasnał dzwiami wozu i nim migacze zamrugały informujac o właczeniu alarmu szedł pewnym , wolnym krokiem w kierunku dzwi .
Gdy mijał dziewczyny na chwile się zatrzymał i spojrzał w ich kierunku . Nawet jeden miesien na jego twarzy nie drgnał . Pchnałwszy mocno dzwi wszedł do środka .
Dla Marii i Esperanzy minał kolejny „pracowity „ tydzien „ W tygodniu nie było zbyt duzo gosci , wiec i nieprzyjemnych i upodlajacych je sytuacji było mniej .
Niedługo udadza się do małej klitki wynajmowanej dla nich przez Jonego . Pokój był mały , brudny a na jednej ze scian kwitł znaczej wielkosci grzyb . Powietrze było ciezkie i nieprzyjemnie .
Nic dziwnego ze Joh zdecydował się oddac te pokoje dziewczynom – nawey najmiej wymagajacy goscie nie chieli już w nich mieszkac . Niewielka kuchenka , a w nicj stara rzeżąca ladówka , kuchenka ...
Zaby nie było jednak ze Joh nie dbał by jego paniekni szybko opuszczały jego interes – musiały płacic za wszystko ... wode , prąd , koncówke netu ... a to pochłaniało im tyle , ze z ich nedznych zarobków nie zostawało zbyt wiele ... zbyt wiele na jedzenie , o oszczednoscich nie było mowy ...
Te które przełamały się i chodzac miedzy poteznymi ciezarówkami „dorabiały na boku „ miały nieco lepiej – o ile Jon nie zobaczył ich chodzacych miedzy autami ... wtedy nie dość ze bez pieniedzy to wracały do swojego pokoju porządnie obite ... |