Wątek: [autorski] 8dni
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2007, 14:00   #8
Sir_herrbatka
 
Reputacja: 1 Sir_herrbatka ma wspaniałą reputacjęSir_herrbatka ma wspaniałą reputacjęSir_herrbatka ma wspaniałą reputacjęSir_herrbatka ma wspaniałą reputacjęSir_herrbatka ma wspaniałą reputacjęSir_herrbatka ma wspaniałą reputacjęSir_herrbatka ma wspaniałą reputacjęSir_herrbatka ma wspaniałą reputacjęSir_herrbatka ma wspaniałą reputacjęSir_herrbatka ma wspaniałą reputacjęSir_herrbatka ma wspaniałą reputację
Adam, zamilkł. Nie chodzi o to że nic nie mówił ale jakby wycofał się w głąb własnych myśli. Wiedziałem że się męczy, to było jasne. Czasami można z niego czytać jak z otwartej księgi.

-Powiedz mi o czym myślisz.

To powinno brzmieć inaczej. Jak prośba, nie jak rozkaz. A nawet nie chodziło mi „o czym” ale o to „jak”. Nigdy nie byłem najlepszym rozmówcą, a nawet najlepsi popełniają przecież błędy.

-Zawahałem się przez chwile. Już miałem pędzić i błagać ja na kolanach by mi wybaczyła, by wróciła...

Zająknął się.

-Ale na szczęście już wróciły do mnie wspomnienia wszystkich złych chwil - jego twarz spochmurniała- nienawiść wydawała się w nim narastać wrócił gniew, poczułem ból każdego ciosu, który mi zadała. Już nie osobno tylko wszystkie razem. Nie wrócę do niej - nienawidzę jej...

Mogłem się domyślić. W zasadzie się domyślałem, ale miałem nieśmiałą nadzieję że jednak chodzi o coś innego.

Czemu musi nienawidzić?

-Po prostu zostaw ją. Uhonoruj ją miejscem w pamięci i żyj dalej. Nie musisz jej nienawidzić, nawet nie powinieneś. Kochałeś ją kiedyś przecież.

Znasz mnie, wiesz chyba, ze ja nigdy niekogo...

Szybko urwał unoszący sie gniewem głos. posmutniał

-Ona mnie zabiła, zabiła moją niewinność, część moich marzeń i kawałek mojej duszy. Byłem zaślepionym głupcem, a ona to wykorzystała. Dotąd co najwyżej potępiałem ludzi... ale ją...

Parsknął smutno

-Cóż jest wciąż wyjątkowa - nie potrafię jej potępić. Ty nie rozumiesz.

W jego oczach znów zapłonął ogień

-Muszę jej nienawidzić, by nie dać sie złamać... tak, dokładnie tak-musze pielęgnować ten gniew, by nie mogła już do mnie trafić.

Znów wbił wzrok we własne buty.

-Już raz ją odrzuciłem, ale byłem nie dosyć silny i złamała mnie. To był mój największy błąd. Musze zachować w pamięci żywy obraz bólu, którzy mi dała. Jedynym lekarstwem na miłość jest nienawiść.

Gadał bzdury, ale uważał to za czystą mądrość.

-Nie musisz potępiać jej za to jaką jest. Musisz uszanować jej odmienność. Tylko nie dawaj się ranić.

-To że będziesz jej nienawidzić w cale nie zmniejszy twojego bólu... Więc po prostu odejdź. I nie myśl o niej na razie. A nie wrócisz bo ci nie pozwolę.


- będziesz moim aniołem stróżem? Całą dobę?

Pokiwał głową.

-Możliwe, ale będziesz tylko strażnikiem mojej powłoki fizycznej, nie pozwolisz mi chodzić w miejsca gdzie mogę ją spotkać, nie dasz mi zbliżyć się do niej ani jej do mnie. Dziękuję Ci za to, bardzo dziękuję, ale moje sny będą kierować mnie ku niej. Ich nie zwalczysz. Nie uleczysz tak łatwo bólu rozerwanego na strzępy, zdeptanego ochłapu jakim jest, dzięki niej moje serce.

-Twoja metoda wcale nie jest zdrowsza dla ducha. Pamiętaj: po pierwsze nie szkodzić. Zresztą wszyscy w koło wychodzą z tego.

-Wiesz jak to jest budzić sie rano i wiedzieć że Twoja miłość zupełnie odeszła, nie mówię tu już o Ewie jako takiej, tylko o pewnej idei kochania. Czujesz przejmujący chłodź i odrętwiającą pustkę. Jedyne co pragniesz to skulić sie w sobie i zniknąć, a łzy same napływają o oczu?

Popatrzył na mnie smutno .

- Zresztą ona chyba nigdy nie wychodziła z pozycji – nikomu nie szkodzić dla niej lepsze były hedonistyczne postulatu typu – byle mi było dobrze.
Może powinienem uszanować jej odmienność, ale ona mojej odmienności nie szanowała, próbowała mnie zmieniać, ja jej nigdy. Nigdy nic na siłę – próbowałem tłumaczyć swoje stanowisko, ale ona zawsze wiedziała lepiej i miała czelność twierdzić nawet że robi to dla mojego dobra.

-To dla czego niby ja znów mam iść na ustępstwo w stosunku do niej, łagodząc na siłę w sobie swój gniew?


-Ty ten gniew sam podsycasz, na siłę. A ja proponuje być poszedł na ustępstwo dla samego siebie i zrezygnował z tego. Robisz krzywdę tylko dla siebie.

może- dlatego dziś poimprezujemy, mam ochotę trochę poszaleć, zapomnieć o wszystkim w około. Zamknąć się na chwilę w małym, głośnym alkoholowym światku.

Wstał z ławki odgryzając kawałek bułki

-Ale jestem za słaby, podsycam gniew bo on daje mi siłę by trwać, zamiast paść przed nią na kolana...
Dobra wracam póki co do domu- zadzwonię do moich „nie-znajomych” i spróbuję Cie wkręcić na wieczór–spotkajmy się tutaj ok 17 i pójdziemy tam razem, co Ty na to?


-Dobrze, jak uważasz. Cokolwiek uważasz.

Popatrzył na mnie jakby zdziwiony

-Nie martw się, te kilka godzin przetrwam. Dziękuję ... bracie, za to że mnie wysłuchałeś i za Twoje słowa. Nawet nie wiesz jak wiele to dla mnie znaczyło. Musze teraz to trochę przetrawić.

Adam ruszył w stronę bloku.

-Może przyjaźń da mi więcej siły niż gniew...
 
__________________
Arriving somewhere but not here
Sir_herrbatka jest offline