Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2016, 12:06   #9
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Wpadła do stojącego nieopodal swojego auta i rzucając na siedzenie obok to co trzymała w rękach włożyła kluczyk do stacyjki i odpaliła silnik.
Nie czekając na nic ruszyła przed siebie.
"Co to miało być?!" dłonie zaciskała mocno na kierownicy.
- CHCIAŁBYM PRZESTUDIOWAĆ TE MATERIAŁY. - odezwał się Rasiel.
- Chyba cię pogrzało - odparła mu w odpowiedzi. Będąc już w aucie, złość w miarę pokonywanych metrów i zwiększania dystansu od domu tamtego mężczyzny zaczynała z niej uchodzić.
Zaczynała się zastanawiać czemu tak zareagowała, przecież to był tylko głupi zbieg okoliczności...
- Nie będę chodzić po jakichś świrach, odstawię leki i przestanę cię słyszeć - stwierdziła stanowczo. Dostrzegła billboard z reklamą McDonalda. Zdecydowała się tam zatrzymać na przerwę. Ochłonąć.
- PRZEPRASZAM, NIE CHCIAŁEM WYPROWADZIĆ CIĘ Z RÓWNOWAGI.
- Eh... - no i zrobiło jej się głupio, że na niego naskoczyła. - Słuchaj, głosy w głowie to prosta droga do wariatkowa w tym świecie. Nikt tu nie wierzy w anioły i demony. Ja wierzę w twoją wersje, ale to dlatego, że opętanie przez duszę grzesznego anioła jest dla mnie wygodniejsze.
Anioł nic na to nie odpowiedział.
Westchnęła zrezygnowana.

Włączyła kierunkowskaz i skręciła na parking restauracji.
Zaparkowała auto i wysiadła zostawiając Łobuza w aucie. Wzięła za to ze sobą formularz i długopis. Co prawda wolałaby zatrzymać się w Berger Kingu, ale tu zdecydowanie łatwiej było znaleźć jakiegoś wałęsającego się na wagarach dzieciaka.
Weszła do restauracji i zamówiła zestaw śniadaniowy rozglądając się uważnie po pobliskich twarzach. Potrafiła to robić w nienachalny sposób. Isobel odebrała swoje zamówienie i z tacą przeszła się by zająć miejsce na zewnątrz budynku. Zahaczyła jeszcze o swoje auto i wypuściła z niego psa. Już w jego towarzystwie zasiadła przy stoliku rozpakowała tosta z bekonem i podała go pod blat. Doberman jednym kłapnięciem pyska pochłonął swoją przekąskę. Isa rozerwała opakowanie swojego wrapa i wgryzła się w niego. Lewą ręką wyciągnęła telefon i by sprawdzić jedną rzecz.
- No i wszystko jasne, "chwiejność emocjonalną, łatwe przechodzenie do stanów skrajnych emocjonalnie" - mruknęła pod nosem czytając co znaczyła fraza, która zainteresowała ją wcześniej w ulotce leku.
"Naprawdę muszę je odstawić" zmartwiła się. Bez tych leków obawiała, się, że znów będzie jej groziła bezsenność. Skrzywiła się na nieprzyjemne wspomnienia wiążące się z nieprzespanymi nocami i żywotem zombie za dnia.
Ale myśli te przerwało jej dostrzeżenie tego co teraz potrzebowała.
- A ty nie powinieneś być w szkole? - rozsiadła się, gdy zagadała do dzieciaka, który słysząc te słowa wzdrygnął się.
- Nie sprzedam cie jak coś dla mnie zrobisz - naiwna mała istotka zbliżyła się do niej. Beckett wyciągnęła długopis i podsunęła dzieciakowi formularz.
- Napisz tu "A. Lindsay" - przeliterowała mu, a ten grzecznie wykonał jej prośbę. Isobel wyciągnęła jeszcze drobne, resztę z zamówienia jakie tu złożyła i dała dzieciakowi.
- Ale nie wsypiesz mnie? - upewnił się.
- Nie, no jasne, że nie - odparła zbierając swoje rzeczy po czym wstała od stołu.
Przynajmniej jeden kłopot spadł jej z głowy.
Ruszyła do auta, a za nią podążył doberman. Znów byli w drodze. Co prawda korek do centrum jeszcze całkiem się nie przeczyścił, ale nie miała pomysłu w jaki inny sposób marnować czas, więc równe dobrze mogła popracować.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline