Przywódca dzielnicy pogrzebał po kieszeniach swojego płaszcza i wyjął wihajster skonstruowany przez Złomokletę.
- Warto sprawdzić bazar. I obczaić jakiś całodobowy. Godzina jeszcze wczesna - wszak zima jest, choć niedziela. Po tym co stało się z Marianem, nie chcę tracić więcej ludzi. Już i tak jest kiepsko że na akcji z Fordem Sierrą ludzie się pogubili, a z pomiędzy wymiarów zamiast czterech ludzi ściągnąłem jednego plus jakieś ciapate bydle. - Bimbromanta pociągnął solidny łyk wprost z gwinta wodząc wzrokiem po zebranych - Ten twój hełm Złomokleto to był kawał ustrojstwa. Warto sprawdzić czy Bebe nadal go ma. Na strych też zajdziemy. Mam zamiar wypowiedzieć im wojnę totalną. W ciągu tych paru pozostałych dni dozbroić się, uwarzyć kilka kociołków Panoramixa, a potem wziąć ich z zaskoczenia, przeprowadzając z twoją pomocą równocześnie cybernetyczny blitzkrieg. Ajej jako mój wierny celnik będzie moim osobistym ochroniarzem, a ty Hollywood... masz niczego sobie gębusię. Myślę, że spokojnie zagadasz kogo trzeba, abyśmy się weszli na posiadłość... a jak już tam wjedziemy... - Bimbromanta nachylił głowę przybierając złowieszczy wyraz twarzy - Nie pozostanie kamień na kamieniu. Ani żadna pedofilska głowa na szyi. Odebrali mojej rodzinie dziecko... ja odbiorę im ich czarne dusze... i cisnę w piekielną Otchłań. |