Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2016, 14:11   #6
cyjanek
 
cyjanek's Avatar
 
Reputacja: 1 cyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputację
Czekanie nie było łatwym zajęciem. Nie to, że jest coś trudnego w siedzeniu i sączeniu drinka, nawet jeśli po pierwszym pojawia się następny, a później pewnie i trzeci. Męcząca była niepewność. Kolejne pary wchodziły, obejmując się i całując, a nawet jeśli ktoś pojawiał się bez towarzystwa, to wkrótce obejmowały go mniej lub bardziej znane ramiona. A on? Siedział i czekał, z coraz większym zrezygnowaniem przyglądając się przychodzącym. - Przyjdzie, czy nie przyjdzie? Lecz czemu miałaby nie przyjść skoro to ona go zaprosiła. No właśnie i po cholerę przychodził, skoro już za pierwszym razem stało się coś, czego… czego w ogóle nie pamiętał? “Bo mam się dobrze bawić. Poznawać ludzi. Zaszaleć i zapomnieć. Zostawić za sobą!”. Przekonywał sam siebie z coraz mniejszym przekonaniem. Nieco zataczając się ruszył przez tłum i dudniącą muzykę do baru, by znaleźć jeszcze trochę cierpliwości w płynie. Nawet nie czekał długo aż barman naleje mu drinka. Nic to, że zupełnie innego niż zamawiał, że różowego i z flamingiem. Ważne że z wódką.
Dopiero pod koniec, gdy słomką wysuszał ostatnie kropelki z dna kieliszka zdał sobie sprawę, że coś mu nie pasuje. Jakaś mdłość w żołądku zaczynała cisnąc narastającym wierceniem. Poczuł jak cierpnie mu skóra, a w głowie zakręcił się wir. “Zapewne z nadmiaru cukru” - przełknął drażniąco słodką ślinę i stracił przytomność.

Było tak cicho i spokojnie. Powietrze tchnęło łagodnym zapachem łąki, gładziło twarz dotknięciami lekkiego zefirku. Przeciągnął się nastawiając na te pieszczoty i nagle, z impetem usiadł. Omiatając widok dookoła siebie zastanawiał czemu do cholery widzi to co widzi. Ustawione w krąg potężne głazy znane były chyba każdemu na świecie - Stonehenge, lecz albo ich nie powinno tu być, albo jego.
Podniósł się, nie bez trudności, i zaraz opadł na ręce. Na czworaka, ciężko dysząc odczekał aż znikną mu mroczki przed oczami i dopiero wtedy powrócił do pozycji siedzącej. W głowie kręciło się nadal, lecz na szczęście udało mu się stłumić mdłości. Spokojnie, uważając by znowu nie obudzić drzemiącego w żołądku potwora, znowu się rozejrzał, tym razem dostrzegając więcej.

- Kim… kim jesteście? - cichy, lecz melodyjny głos należał do Królewny Śnieżki, a przynajmniej do kogoś do złudzenia ją przypominającego . Rozchylił usta, lecz szybko zamknął z powrotem, przynajmniej na teraz zachowując odpowiedź dla siebie.
- Dobre pytanie… - tą rozpoznał po tęczy we włosach. Z pewnością bawiła się w Pełni, z wysokim chudzielcem... , którego tutaj nie było. Pozostali - znów się rozejrzał, lecz w ich twarzach nie dostrzegł już więcej niczego znajomego. W zastanowieniu wsunął palce we włosy i nagle wrzasnął jak dziecko, gdy ożył patyk, który chciał usunąć.
- Zwykły robak - wyjaśnił, gdy spojrzenia wszystkich skierowały się w jego stronę, po czym udając obojętność wstał i kuśtykając ruszył do najbliższego menhira.
“Co ja tutaj robię? Co oni tutaj robią?” - obudzone myśli huczały niczym osy w kopniętym ulu. Sytuacja tak bardzo wyglądała na żart, że nim być musiała. Wczorajszy wieczór więc nie był przypadkiem, lecz preludium do tego… Obejrzał się na pozostałych, zastanawiając się, czy tak jak on padli ofiarą psikusa, czy też z wielką autentycznością odgrywają role. Z wahaniem stuknął kłykciami w wyglądający na prehistoryczny kamień, sprawdzając, czy nie jest ze styropianu. Niestety, jeśli i on był aktorem, to równie dobrym, jak pozostali. Był twardy i chropowaty niczym najprawdziwszy granit.
 
cyjanek jest offline