Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2016, 14:23   #8
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Nie ma po co tutaj tkwić. - Jack zaczął wprowadzać w życie propozycję siwowłosej miłośniczki papierosów i ruszył w kierunku parkingu. - Komuś potrzebna pomocna dłoń?
- Jack
- przedstawił się z pewnym opóźnieniem.
- Nela - odparła siwowłosa. Powoli zaczęła wstawać otrzepując się przy tym. Poruszyła każdą z kończyn z osobna, upewniając się, że wszystko z nią okej. Wyglądało na to, że nie potrzebuje pomocy. Nerwowo zaciągając się swoją miłością (czyt. papierosem) ruszyła za Jackiem.
- April - odparła ta, która odezwała się jako pierwsza. Powoli i z pewnym trudem podniosła się z ziemi i poświęciła chwile na otrzepanie jeansów. Nie wyglądało na to by jej obrażenia były gorsze od tych, jakie stały się udziałem pozostałych. Zaraz też z ochotą dołączyła do pierwszej dwójki, która postanowiła opuścić niespodziewane miejsce pobudki.
- Myślicie, że na parkingu znajdą się jacyś wcześni turyści? Albo chociaż budka z pamiątkami otwarta od rana? - zapytała, rozglądając się jeszcze dookoła, widocznie licząc na to, że może jednak uda się jej znaleźć zgubiony lub też ukradziony telefon.
- Nie o tej porze - odparł Jack. - Zwiedzanie zaczyna się koło dziewiątej, cała obsługa, wszystko, co jest związane z turystami, zaczyna się godzinę wcześniej.
- Ale są strażnicy
- dodał. - Tak przynajmniej słyszałem - zaznaczył - że nocą ktoś tu wszystkiego pilnuje.
Osobiście wolałby, by nikogo tam jednak nie było. Osoby, mimo zakazu łażące po tym terenie, raczej nie były mile widziane.
Ci, którzy jako pierwsi opuścili zewnętrzny krąg kamieni, mogli ujrzeć rozpościerającą się przed nimi łąkę. Trawa falowała lekko, poruszana porannym wiatrem, który nie był ani zimny, ani też szczególnie ciepły. Owe morze zieleni przecinała, niczym wstęga, droga. Była ona szeroka, nawet z miejsca w którym stali byli w stanie to dostrzec, jednak kolor miała inny. Nie ciemny, który z asfaltem zwykle był kojarzony, a jasny, kolorem wyschniętą ziemię przypominający. Nigdzie także, jak okiem sięgnąć, nie widać było innych śladów ludzkiej obecności na tym terenie.

Jack przystanął.
- Co jest grane? - powiedział. Ściągnął okulary i przetarł oczy. - Gdzie jest ścieżka widokowa? I ogrodzenie?
 
Kerm jest offline