Nie, nie jestem. Chcę ci pomóc, ponieważ duchy cię przysłały, abyś mi pomogła... w jakiś sposób. - Powiedziałem. Zajrzałem do manierki. Wody nie starczy dla dwóch osób. Sam nie wiem... jeśli jej dam wodę, sam nie będę miał co pić, zaś jeśli nie dam, może umrzeć... - Zastanawiałem się. duchy ją zesłały... więc muszę jej pomóc. - po tych rozmyślaniach dałem jej resztę wody (dużo tam tego nie ma, ale starczy żeby zaspokoić pragnienie), zaś sam wyciągnąłem z torby kamyk, włożyłem go do ust i zacząłem ssać. To stara sztuczka na oszukanie pragnienia na jakiś czas - przynajmniej nie będzie mi się chciało pić... na moment. Jak myślisz, Złocisty, dobrze zrobiłem? - zwróciłem się do kobry. Lecz Złocisty nie wydał żadnego dźwięku, tak jakby sam nie był pewien. |