Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2016, 19:27   #1
Lord Cluttermonkey
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
[D&D 5 WoHF] Wyspa Grozy

[MEDIA]https://s25.postimg.org/k1vqrcydb/intro.png[/MEDIA]
  1. Wprowadzenie: Nowa wyprawa. Burza. Rozbicie.
  2. Plotki, legendy i fakty.
  3. Witajcie na pokładzie!
  4. Najczęściej zadawane pytania.
  5. Tworzenie postaci - zasady i wskazówki.
  6. Wiki kampanii.
  7. Mapa kontynentu Rhadamanthii i znajdujących się w nim Dzikich Krajów.
  8. Zasady odpisywania w temacie sesji.

Zgłoszenia i pytania proszę w temacie rekrutacji - może uda nam się wspólnymi siłami zbudować drużynę z krwi i kości.

Nad stroną kampanii jeszcze pracuję w wolnych chwilach - w niedalekiej przyszłości pojawi się trochę fluffu o samych Dzikich Krajach, ale to, co już jest, do gry powinno wystarczyć. I tak akcja sesji dzieje się setki mil morskich dalej.

Rekrutacja wstępnie trwa do 13.07.2016.

Wystąpią:

1. Amon jako Ereszkigal


Eresz krąży dłońmi po swym ciele. Gdy zauważa, że miejscowi przyglądają się jej, łowi ich spojrzenie. Powoli zsuwa się z posłania, pozwalając by spadło z niej wszelkie odkrycie. Uśmiecha się i unosi do góry dłoń
- Cześć. - mówi powoli starając się by nie tyle jej słowa co intencje za nimi płynące były zrozumiałe.
Persuasion


- Dziękuję. - skłoniła głowę, wciąż uśmiechnięta, powoli przesuwa się w stronę największego z ocalałych towarzyszy.
Jeśli gracz nie ma nic przeciwko, kryje się w jego ramionach.




2. MatrixTheGreat jako Oscar


Ból głowy był pierwszą rzeczą jaką zarejestrował, odzyskując powoli świadomość, umysł Oscara. Podniósł się na rękach i zaklął bezgłośnie, gdy zrozumiał sytuację w jakiej się znalazł. Rozejrzał się powoli po pokoju. Już chciał wydobyć z siebie jakieś słowo, gdy nagle… uwagę zarówno tubylców, jak i Oscara zwróciła czarnoskóra towarzyszka niedoli, również członek załogi "Królowej".

Z zafascynowania brutalnie wyrwał go obsydianowy grot włóczni, niebezpiecznie zbliżający się do jego twarzy. W naturalnym odruchu odchylił się lekko w tył i powoli uniósł w geście kapitulacji ręce do góry. Gdy dostrzegł prymitywne opatrunki i okłady, odezwał się niepewnie:

- Dzię-kuję? - miał nadzieję, że ktoś z tutejszych, choć trochę rozumie wspólny.



3. Hungmung jako Anlaf


Patrzyłem na Eresz z równym osłupieniem co tubylcy. Zaskoczył mnie nie tyle bezpruderyjny zabieg młodej kapłanki co sytuacja, w której go zastosowała. Domyśliłem się, że mężczyźni byli zadowoleni widokiem jej ciała, ale kobiety? Chyba już niekoniecznie. Szczerze rozbawił mnie widok jednej z nich wpatrujących się z oburzeniem w jakiegoś mężczyznę - pewnie męża. Z drugiej strony - w tym tropikalnym klimacie nagość nie budzi chyba aż takiej kontrowersji.

Moje rozbawienie mogłoby trwać dłużej, gdybym nie uświadomił sobie, że sam jestem niemal nagi. Natychmiast rozglądam się po pomieszczeniu i tubylcach w poszukiwaniu ekwipunku

Kiedy kilkoro zwraca na mnie uwagę próbuję wyrazić wdzięczność za ratunek i wypytać ich o nasze rzeczy pomagając sobie gestami.



4. Asmodian jako Katon


"Ból. Czasem trudno go sobie wyobrazić, dopóki się go porządnie nie poczuje." Łapię się za głowę, potem próbuję podnieść się na obolałe z wysiłku nogi. "Statek chyba nie dał rady, bo nie czuję już kołysania pod stopami. Coś śmierdzi. Ach, jest i świadomość. Słysze głosy. Żyję.Pora się nieco rozejrzeć" Otwieram oczy od razu tego żałując.
"......spokojnie z tymi włóczniami!", myślę intensywnie, próbując odsunąć...kamienne ostrza? "Gdzie my jesteśmy i co o za dzikusy?
O, jest i akcja. Te zwierzęta będą się parzyć?" mimowolnie patrzę na groteskową scenę, jednak widząc reakcję tubylców, oddycham z ulgą. "Są....rozumni", ten eufemizm katuje mi mózg. Zbiera mi się na wymioty.
Odruchowo sięgam za pasek, szukając tandetnego amuletu. Dla mnie, oznacza on różnicę między życiem a śmiercią. Kamienny ząb na rzemieniu, opleciony wokół paska przesuwa mi się pod palcami.
"No to pora się stąd wydostać". Mam niemiłe wrażenie, że oni nie do końca wiedzą, co robią widząc próbę zjedzenia kartograficznego wysiłku Rapisa. Składam obolałe z wysiłku ręce do zaklęcia, próbując wyczarować przed dziewczynką smakowicie wyglądający owoc.....



5. Lord Melkor jako Gurthak z Burzy



Gurthak powoli odzyskiwał przytomność, przed oczyma miał jeszcze obraz ginącego w burzy statku. Stanąl wtedy na pokładzie i wzniósł ręce w modlitwie do Poseidona, po raz kolejny powierzając się jego kapryśnej łasce, mają nadzieję, że jeńcy i ich dobytek których złożył w ofierze Władcy Mórz przyniosą im wybawienie. Jednak tak się nie stało.....

Pół-ork nagle poderwał się, kiedy obraz wokół niego zaczął nabierać ostrości, zauważył krzątających się wokół dzikusów, z których część była uzbrojona w nieprzyjemnie wyglądające dzidy. Chwycił mocno za rękę doglądającą go dziewkę, która skrzywiła się z bólu.
Gdzie jesteśmy, przynieś mi coś do picia!-Odezwał się, mając nadzieję, że dostanie coś konkretnego zamiast wody, po czym widząc, że tubylcza kobieta nie rozumie jego języka, próbował porozumieć się gestem.
Nerwowo poszukał na szyi swojego naszyjnika z pereł z symbolem Poseidona, rozglądając się dookoła. Zobaczył kilku kamratów z załogi, którzy też próbowali porozumieć się z tubylcami. Wyszczerzył się z rozbawieniem widząc, że ta dziwka Ereszkigal próbuje uwieść miejscowych - typowe dla niej. On wolał pokazać siłę i zdecydowanie - skupił się i zaczerpnął mocy swego Pana, aby jego głos rozbrzmiał jak huk gromu.
- Kto tutaj jest przywódcą, chce z nim porozmawiać, i gdzie do cholery jest Bellit, nasza Kapitan?! - Zawołał, licząc, że przynajmniej przywódca będzie znać jakąś normalną mowę.
Użycie cantrip Thaumaturgy w celu zwiększenia mocy głosu.




6. Fyrskar jako Reeter


Reeter nigdy nie bał się bólu. Od najmłodszych lat i brodzenia po zalegającym w dokach mule wiedział co znaczy zostać poobijanym. To uczucie towarzyszyło mu często przez całe życie, kiedy obijali go niechcący dać się okraść żeglarze, czy mordercy, który go wychowywali. Albo wtedy, kiedy te małe halflińskie ścierwojady torturowały go przez dwie noce z rzędu. Ból był jego przyjacielem, pozwalał zachować mu pełnię świadomości w krytycznych momentach. Człowiek był nieidealną istotą i tylko uczucie bólu pozwalało mu czuć własne ciało.

Rozmasowawszy twardymi knykciami sklejone powieki i uważnie obserwował i wysłuchiwał tego, co działo się naokoło niego. Liczył swoich towarzyszy i dzikusów, którzy go otaczali. Uważnie przyglądał się przypominającym dzikie koty ludziom i nie mógł uwolnić się od pogardy dla nich i dla prymitywnej chaty, w której się znajdowali. Był mocno zaniepokojony, przede wszystkim faktem, że nigdzie nie było widać Bellit.

Uważnie przyjrzał się tubylcowi z kością w nosie, w milczeniu mierząc go wzrokiem. Ale nie ryzykował odezwania się, jeszcze nie, zamiast tego w ciszy oglądając spektakl jaki dla nich przygotował. Dziwny autochton nie tylko powiedział im, co stało się ze statkiem i załogą, ale też kogo obwinić za to, jak przerzedzona jest załoga. Biali ludzie, którzy wyglądają jak Skandykowie. Czyżby była to załoga innego statku, który utknął na tym punkcie na horyzoncie świata? Alryanin oblizał wysuszone wargi. Bellit mogła żyć, a on musiał się upewnić się w tej kwestii. Musiał się dowiedzieć, czy wciąż ma dług u martwego Rapisa.

Unosząc dłonie na wysokość barków, niezbyt elegancko uniósł się z prostego posłania i zbliżył się na kilka stóp do tajemniczego czarownika.

- Możemy spłacić ten dług - wychrypiał i spojrzał na tajemniczego mężczyznę. Spróbował spojrzeć mu w oczy, ale wzrok cały czas schodził na ordynarnie strerczącą mu z nosa kość. Miał szansę na znalezienie córki swojego wybawcy i widział szansę na znalezienie sobie sojuszników. - Padlinożercy wzięli i naszych i waszych braci. Znacie wyspę. Możemy ich znaleźć. Spróbować odebrać ich z rąk tych bladych ludzi.



7. Krieger jako Kilgore


Przetłumaczona przez szamana przemowa wodza sprowokowała urywany rechot, dobiegający gdzieś zza zwartej grupy rozbitków. Oto przebudził się też Kilgore, były egzekutor na pokładzie Królowej Hebanowego Wybrzeża, stworzenie naraz wzbudzające respekt i obrzydzenie swoim wyglądem i niemal namacalną aurą przemocy która zdawała się sączyć z jego czerwonej skóry. Minotaur podniósł się ze swojego miejsca na podłodze i potrząsnął ogromnym łbem.

-Podoba mi się tutaj- Burknął, szczerząc pokryte gęstą śliną kły. Jego krwiste ślepia lustrowały tubylczych wojowników, i o dziwo rycerz Seta wydawał się usatysfakcjonowany tym co widzi. Nie przestając rechotać, czerwony byk podrapał się w zamyśleniu po brodzie i chciał coś dodać, gdy zobaczył jedną z współtowarzyszek, ciemnoskórą kapłankę, w objęciach jednego z tubylców. -Ereszkigal!- Załamał ręce. -Już dajesz komuś dupy!?- Minotaur złapał się za głowę, ale szybko odzyskał rezon. -Dosyć tego! Jesteśmy załogą Królowej Hebanowego Wybrzeża, na Seta! Nie będę słuchać obelg bandy bezgrzywych kociaków! Więc co brat Atla ma zamiar teraz zrobić? Niech da mi coś do zabicia, a zastanowi się dwa razy zanim znieważy mnie i moją załogę. Albo jeszcze lepiej...- Warknął minotaur, a jego wyzywająca postawa nie mogła umknąć uwadze nawet tych spośród otaczających go ludzi i nieludzi którzy nie mówili we wspólnym. Przez jego pysk przebiegł wyraz podekscytowania -Ty?! Ty? A może... ty!?- Minotaur wycelował oskarżający paluch w jednego z likantropicznych wojowników, który wydawał się mieć najbardziej wyzywające spojrzenie. -Spytaj tego tutaj czy ktoś tak go kiedyś kopnął w dupę, żeby mu gówno zęby wybiło, hę? Tak skończył ostatni cieć który powiedział że nie dałbym rady zapolować na wielbłądozwierza.- "Cokolwiek to jest, na Seta".



8. trmv jako Awe



To nie było przyjemne przebudzenie. Świadomość wracała z trudem tłumiona bólem poobijanego ciała. Głowę rozsadzało mi tępe miarowe dudnienie, zza którego dopiero po chwili zaczęły docierać do mnie inne dźwięki. Ktoś rozmawiał, ale kompletnie nie poznawałem języka. Otworzyłem oczy i powoli usiadłem i wyplułem piasek, którego pełno miałem w ustach. Podniosłem głowę i aż podskoczyłem na widok tego co znajdowało się w okół. W okół mnie i paru innych ludzi z załogi stali uzbrojeni we włócznie... no właśnie, kto? Niektórzy z obecnych tu osobników wyglądali naprawdę ekscentrycznie. Trochę jakby ich stworzyciel nie niezbyt dbał aby wszystkie części ciała należały do tego samego zestawu.
Zanim zdążyłem się nad tym zastanowić, jeden z nich, wyraźnie cieszący się tutaj szacunkiem przemówił do nas w zrozumiałym języku i wyjaśnił, że Królowa została rozbita podczas sztormu, a reszta moich towarzyszy schwytana i jest obecnie przetrzymywana na którejś z pobliskich wysp razem z grupką tubylców.
Ech, chyba nie jest mi w takim razie pisana kariera żeglarza. Pierwsza wyprawa i od razu zakończona katastrofą. Czy to dlatego Pan chciał, żebym dołączył do tych piratów? Bo, że wiedział, że statek się tutaj rozbije nie wątpiłem...
Z rozmyślań wyrwała mnie awantura, którą rozpętał Kilgore, egzekutor z Królowej. Wszystko wskazywało na to, że zaraz zmasakruje jednego z tutejszych dzikusów, na szczęście jednak zapobiegł temu ten sam obcy, który wcześniej przemówił do nas we wspólnym. Reeter rozsądnie zaproponował im naszą pomoc, co spotkało się z życzliwym, choć nie pozbawionym kąśliwych uwag dot. naszych umiejętności, przyjęciem przez tubylców. No i świetnie, niech nas nie doceniają. Teraz wszystko wskazywało na to, że najważniejsze to zdobyć ich zaufanie.
Powoli podniosłem się, cały czas ograniczany jeszcze przez ból potłuczonego ciała. Skłoniłem się w kierunku obcego, który do nas przemawiał.
-Witaj - starałem mówić się wyraźnie, zaś z ust nie schodził mi przyjacielski uśmiech. - Ja Awe, a Ty? - Wymawiając swoje imię pokazałem na siebie, potem zaś w jego kierunku.
-Z pewnością nie pożałujecie tego, że przyszliście nam z pomocą. - powiedziałem mając nadzieję, że zaklęcie, którego użył obcy pozwoli mu na zrozumienie moich słów - Chodźmy więc, pokaż co morze... co Kimbuga oddała z łodzi, są tam rzeczy ważne dla mnie i moich towarzyszy. Potem zobaczymy jak konkretnie możemy sobie pomóc.



9. Komtur jako Jack (odpis będzie już w trakcie sesji)


... i Clutterbane jako Mistrz Podziemi


Cytat:
Napisał Clutterbane Zobacz post
Tutaj wszyscy możecie przeczytać, jaki odpis rodzi się pod wpływem nadesłanych zgłoszeń Amona, Hungmunga i Matrixa. Jak widać, rysuje się już zaczątek romansu (między tubylcem a kapłanką chaotycznego złego bóstwa!). Zapowiadają się raczej pokojowe stosunki z dzikimi i... Pierwsza poważna strata, jeśli dziewczynka przypadkiem połknie Waszą mapę... Drugi odpis, a już zaczyna się to, co w D&D lubię najbardziej, czyli pełne kreatywnych odlotów fantastyczne przygody. Ciekawe tylko, jak ten odpis będzie wyglądał, gdy rekrutacja dobiegnie końca.

Miejsc jest jeszcze wiele, także zapraszam do zgłoszenia się i dołożenia kolejnej cegiełki do naszej historii.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 12-07-2016 o 20:08.
Lord Cluttermonkey jest offline