Napisał Amon Jest pewna cyberpunkowa wizja do której uciekam myślami od jakiegoś czasu. Gdzie technologia może i jest futurystyczna, ale nie łamie praw nauki. Czyli na przykład istnieje klonowanie - ale to nie znaczy, iż lekarz przyszyje ci gotową rękę, cztery godziny po wypadku. Komputery są małe i wszędzie, ale nie myślą jak ludzie, wciąż odpowiadają na pytania jak google w iphonie. Technologia jest raczej tłem fabuły a nie czynnikiem ją budującym.
W tym świecie, powstałym w efekcie naszej teraźniejczości, europejskie wielomilionowe metropolie jak Radom, wypełniają rzesze azjatyckich robotników. Ich częste bunty, tłumi biała milicja, by zabezpieczyć interesy czarnych panów.
Gdzieś w przyszłości, mieszkańcy obu Ameryk, Europy czy Azji, zdegenerowali się moralnie i intelektualnie do tego stopnia, że jedynie rdzeni mieszkańcy Afryki, pozostali przyczułkiem ludzkiej kultury. I choć nie ma żadnych pisanych praw, które więziłyby poszczególne rasy w jakiś kastach, istnieją silne stereotypy. Większość polityków, dyrektorów, ludzi sztuki, jest czarna. Większość ochroniarzy, żołnierzy, sportowców biała. Niemal wszyscy ludzie pracy: od taksówkarza po programistę ma azjatycki rodowód. |