Scena "Pod Kościołem" wystawiała właśnie dziś wieczór spektakl pod tytułem "Przełamana brama. Narodziny Chaosu". Każdy jeden koneser teatru złapałby się za głowę i z krzykiem "aj waj" wyszedł za planszę, gdyby akurat znalazł się wśród publiczności. Ale wydarzeniom transmitowanym na żywo w telewizji przyglądał się z bezpiecznej odległości Andrzej Młot z kolegami. Wiadomość o aresztowaniu księdza nie zrobiła na nim wielkiego wrażenia. Jedyne o czym pomyślał to troska o przyszłość - wszak nie każdy katolicki urzędnik sprzyja niećpającym mieszkańcom Dzielnicy.
Rozgadane towarzystwo wokół stanowiło naturalne otoczenie dla codziennych zajęć Ajeja - słuchania i rozglądania się na boki. Takie warunki pozwalały mu lepiej się koncentrować. Raptem 5 sekund czasu rzeczywistego zajęło mu wypatrzenie brudnego, niskiego ktosia czołgającego się pod stalowym ogrodzeniem przykościelnego ogródka - byle dalej od płonącego samochodu. Gdy już powstał na równe nogi nie wydawał się wcale wiele wyższy.
Dariusz "Piździełusz" Twardziel
Szczep: Szczur
Prawdziwa Twarz: Pan Agresor
Postać wywinęła golf tak, aby zasłaniał pół twarzy i ruszyła w kierunku parkingu zupełnie incognito. Prawdopodobnie miał w okolicy uchylony właz kanałowy, pozwalający szybko zmienić położenie z chujowego na "po kolana w gównie" czyli chujowe, ale jednak stabilne. Piździełusz już taki był - trudny do zauważenia i szybko przemieszczający się. Był jednak młody, najmłodszy wśród żulowej braci, nie śmierdział jeszcze jak prawdziwy szczur... W obecnym stanie był nikim, jednak sytacja w ciągu ostatnich godzin bardzo dynamicznie ulegała zmianom. Niepozorny rezerwator nawet nie miał pojęcia, że właśnie w tej chwili spojrzały nań starożytne Mojry i zagrały na strunie jego życia długi, nieczysty dźwięk zwiastujący nadchodzący wpierdol. Ryzyko zgonu, ale i możliwość wielkiej nagrody.
- Jestem tuż za Tobą, Szefie. - Celnik przestąpił głośno z nogi na nogę falując szeleszczącym, czerwonym ortalionem.
- Tamten, o, Piździełusz może nam pomóc szybciej się ogarnąć. Zna dobre skróty i zawsze ma zapasową drogę na podorędziu. No tam, kurważ mać, za złotym matizem. Zara zobaczysz. Lezie prosto na nas w tem chwili.
Ostatnio edytowane przez Avitto : 02-07-2016 o 09:55.