Co prawda to legenda, jednak ów miecz, który beztrudu podeparł by każdą walącą się scianę, teraz wzbudzał fascynacją nie tylko osób w karczmie, ale i samego pana.[miecz oparty o scianę]
Paskudna szrama, żle zaleczona, wielki wąs pod nosem, mogły wzbudzić ciekawość nie jednego zapewne. To tez Astegor nie zważał póki co na czarnucha w kapeluszu. Miał ze dwa metry, a łape grubszą niż łudo. Wielki barczysty meżczyzna, z jeszcze grożniejszym ostrzem. Koszula kolcza, podziurawiona, ale dobrze spełniała swoje zadanie. Nieraz uchroniła przed mordrczym cieciem. Białawe, krótkie włosy, wysokie buty, i wstretny grymas na twarzy wskazywały na jeakies 30 lat.
Głód, był wielki. Sięgną wiec po łyk z bukłaka. Otarł twarz olbrzymią ręką. I wsparty o stół oczekiwał niespodzianek, który zapewne czekały na niego w pokoju.
Dostał co dostawać lubił. Uśmiechną ironicznie. I zabrał sie do uczty. Jeszcze do karczmarza zanim odszedł, cicho zapytał:
-E, Skąd tych gości w czarnych lachach znajdujesz? Toć pierwszy raz go widzę u nas. Rozmawiałeś z nim? Co prawda miecz mój i konia przepołowi, ale wiesz ze problemów tutaj sołtys nie rzyczy sobie. |