Nieznajomy mężczyzna słysząc deklarację szamana zaczął się z niego bezczelnie śmiać i nabijać. Nie trwało to długo, bo najwyraźniej tylko grał twardziela. Poprosił o manierkę szamana, który urażony jego prostactwem ją podał. Teraz nie mógł sobie pozwolić na wymianę ostrych słów z tym białym, głupim mężczyzną. Gdy odzyskał manierkę szybko nalał jeszcze trochę wody do ust dziewczyny. I zaczął się rozglądać za jakąś osłoną przed słońcem. Nie było takiej widać, jednak była jeszcze jedna możliwość. Biały ignorant mógł wiedzieć czy nie ma tu jakiejś skały w okolicy, która mogła chodź by kobietę osłonić.
Terry słysząc pytanie spojrzał się za siebie. Jakieś 150 metrów wcześniej widział coś takiego, ale tachanie dziewczyny w ten upał wydawało sie samobójstwem. Może by tak lepiej za kilka godzin, kiedy zrobi się troszkę chłodniej? Z drugiej strony, czy ona wytrzyma te kilka godzin?
Z powodu braku lepszych pomysłów na zmianę postanowili ciągnąć dziewczynę za sobą w stronę skały. Cień był na tyle długi, że mogli się pod nim schować wszyscy w znacznej części i z każdą chwilą tylko rósł. Był to przy okazji znak, że słońce zachodziło, czyli było popołudniu. Przez kilka godzin siedzieli w milczeniu wycieńczeni do granic możliwości i gapili sie w ślady na piasku. Szybko znikały. Łatwo było się domyślić, że wieje wiatr, ale im to było wszystko jedno. I tak było gorąco i nieprzyjemnie, poza tym wiał tak lekko, że nie było nawet tego czuć. Z zamyśleń wyrwał ich dźwięk podnoszącej się dziewczyny. Najwidoczniej już doszła na tyle do siebie, że mogła usiąść. Mimo to nie wyglądała najlepiej. Z całą pewnością gdyby nie spieczona skóra i brud była blada jak ściana. Musieli tu poczekać.
_________________________
Przepraszam za zwłokę, ale miałem wczoraj tak emocjonujący dzień, że ledwo dzisiaj wstałem. Wszyscy możecie mówić, stać (choć niektórzy naprawdę krótko), jeść i pić.
Przepraszam, że przyśpieszyłem akcję, ale to było konieczne. |