Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2016, 01:38   #2
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Yarla przetarła usta nadgarstkiem. Nienawidziła tego uczucia, gdy przez nieuwagę za mocno wychyli kufel i nie da rady pomieścić wszystkiego w ustach, a piwsko ścieka jej po brodzie. Wzdrygnęła się na samo wspomnienie, lecz tuż po wytarciu ust i kawałka szyi nadstawiła prawe ucho ponownie wsłuchując się w słowa Gundrena. Yarla zawsze nadstawiała prawe ucho, gdyż na lewe kiepsko słyszała. Gundren był solidną marką jak to się przyjęło mówić. Płacił najemnikom zawsze na czas i nigdy się nie wykręcał, nawet gdy nie szło po jego myśli. Yarla kiedyś coś dla niego już robiła i dobrze wspominała tamten interes. Gdy tylko dowiedziała się, iż ten brodaty cap szuka chętnych przybyła bez zwłoki. Nie tylko Gundren nazywał ją Ognistowłosą Yarlą. To był jej przydomek i choć za nim nie przepadała to przyległ do niej na amen i pewnie nawet po śmierci będzie wspominana mianem Ognistowłosej.

Yarla była przeciętnej postury krasnoludzką kobietą. Po wzroście i karnacji można było stwierdzić iż jej rodzice pochodzili z Północy, na pewno nie z Lśniącego Południa. Odziana była dość brzydko i raczej praktycznie. Jej poczucie potrzeby bycia atrakcyjnym zostało praktycznie całkowicie wyparte przez zadziorny charakter chłopczycy i wojowniczki. Uwielbiała natomiast gdy ktoś chwalił jej styl walki toporem, czy znał jakąś zacną opowieść bitki, w której Yarla brała udział. O tak, to uwielbiała niemal najbardziej, niemal tak jak samą walkę. Ni to szklanica krasnoludzkiej przepalanki, ni fajkowe ziele, ani nawet mężczyźni. Nic jej nie dawało tyle frajdy co bitka. Co prawda nie stroniła od żadnej z tych rzeczy, jednak gdyby miała wybierać, to postawiłaby pewnikiem na potyczkę.

Twarz Ognistowłosej była oszpecona paskudną blizną. Ta historia nie była tajemnicą i wielu ją znało. Sama też nigdy nie traktowała tego w postaci traumy, czy czegoś w ten deseń. Było to kolejne doświadczenie, które nauczyło ją by nie ufać nawet sprzymierzeńcom o charakterze zdradliwej szmaty o kręgosłupie moralnym miękkim jak ze spróchniałego drewna. Kompan zdradził i oszukał, a kiedy upomniała się o swoje, buzdyganem rozbił jej szczękę. Nie było jej stać wówczas na mikstury lecznicze, czy usługi medyczne to też cierpiąc długie dni czekała aż żuchwa się sama zrośnie, pozostawiając paskudną bliznę i cegiełkę do muru doświadczeń. Od tamtej też pory jest przygłucha na lewe ucho.

Siedziała wygodnie (nie licząc nadstawiania prawej strony głowy) regularnie upijając zawartości kufla. Uwielbiała piwo. Gdyby ktoś zapełnił dla niej balię piwem, miast wody, wskoczyła by do niej na głowę i wypiłaby wszystko. A najlepiej piwo smakowało zagryzione dobrym mięsiwem, które z kolei musiało być przegryzione chlebem z twardą skórką. Nie wyglądała jakby dbała o formę, lecz wbrew pozorom miała świetną kondycję i przy okazji nie stroniła od ręcznej roboty. Mimo iż miała grube i brzydkie paluchy, to jednak jej dłonie były bardzo zręczne i zwinne. Bez problemu podotykałaby mieszek z brzęczącą w środku zawartością dziesięciu złociszy.

Powierzona im misja w teorii była wręcz kretyńsko prosta. Yarla jednak nie cieszyła się tak bardzo jak ich zleceniodawca. Była z natury pesymistką. W głębi serca czuła, że pewnikiem Tymora rzuci im pod nogi kłodę i utrudni robotę. Tak, ta suka ewidentnie nie przepadała za Yarlą. Yarla natomiast nie przepadała za półorkami, a z tego, co zdążyła wywnioskować właśnie takowy będzie im towarzyszył. Przez chwilę nawet zastanawiała się, czy nie zrezygnować z udziału w misji żeby tylko nie musieć przebywać w pobliżu półorczycy, lecz w końcu podjęła decyzję, że zostanie. Zadanie na pozór proste to i spróbować warto, może akurat bogini szczęścia i losu pozwoli jej zarobić łatwo.

Po chwili pojawiła się kolejna dziewucha, ludzka tym razem. Yarla na jej widok przewróciła tylko oczami. ~Ile tych bab?~ pomyślała zerkając z ukosa na siedzącą obok Turmalinę. Yarla lubiła pracować z mężczyznami. Nie marudzili, nie narzekali. Ognistowłosa pokręciła tylko łbem i wzięła głęboki wdech by się nieco uspokoić. ~Trzy dni... Tylko trzy dni... Przecież dasz radę...~ pocieszała się w duchu.
Gdy ich pracodawca w końcu postanowił opuścić towarzystwo, Yarla złapała za swój kufel, wzięła do ręki kawałek mięsa z talerza i wartko zmieniła stolik, na bardziej męski...

~***~

Pierwszy dzień marszu był dla niej koszmarem. Tamtej nocy w "The Fallen Tower" dała tak srodze w palnik, że rankiem obudziła się tak późno, że ledwie zdążyła na wyprawę a upojona przestała być dopiero późnym południem, lecz wtedy wypocone piwo zamieniło się w pustynię Anauroch w ustach, oraz epicentrum cienistego splotu w jej głowie. Nie takie rzeczy jednak brała już na barki więc standardowo nie marudziła tylko twardo przetrzymała cały dzień. Drugi minął jej kompletnie inaczej, lecz i na swój specyficzny sposób nieprzyjemnie. Otaczały ją praktycznie same pizdy. W dosłownym i przenośnym tego słowa znaczeniu. Yarla praktycznie nie odezwała się ani razu. Przynajmniej głowa jej nie bolała, a to już coś.

Gdy ostatniego dnia, będąc już tak blisko celu natrafili na przeszkodę w postaci ustrzelonych z prawdopodobnie łuku koni Yarla od razu wyobraziła sobie Tymorę, która tarza się ze śmiechu wskazując Ognistowłosą palcem.
-Kurwa twoja mać. Śmierdzi mi pułapką.- rzekła pierwsze zdanie pod nosem, drugie zaś dość głośno by wszyscy usłyszeli. Słyszała o bandytach ze szlaku wiele. Yarla kątem oka spojrzała na woły ciągnące powóz i stwierdziła w głowie, że szkoda było zabijać konie, gdyż najemnicy poruszają się tak wolno, że praktycznie przed niczym by nie uciekli. Ognistowłosa poprawiła błyskawicznie skórzaną zbroję i sięgnęła po kuszę, by być jak to mówiła "jeden bełt do przodu". Krasnoludzica wartko naładowała kuszę i ostrożnie ruszyła do przodu, rozglądając się uważnie na boki z kuszą gotową do strzału.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline