Konto usunięte | ??.08.2015.
The Raft, Ryker’s Island,
Nowy Jork, stan Nowy Jork,
USA.
The Raft na Wyspie Rykera. Więzienie w więzieniu, choć niektórzy nie nazywali tego miejsca specjalnym ośrodkiem penitencjarnym o zaostrzonym rygorze dla szczególnie niebezpiecznych przestępców, a inkubatorem psychoz. Fakt, pojedyncze cele wielkości przeciętnej łazienki nie wspomagały rozwoju umysłowego, ale przecież nie taki był ich cel. Miały izolować tych, którzy nie nadają się do życia w społeczeństwie. Tych, którzy już dawno zatracili swoje człowieczeństwo. Tych, którzy już nigdy nie opuszczą tego miejsca, a jeśli już, to w brezentowej folii, wprost do kostnicy.
Kompleks, otoczony grubym i wysokim murem zakończonym polem energetycznym, posiadał dodatkowe wzmocnienia w postaci wieżyczek strzelniczych wyposażonych w najnowocześniejsze działka od Stark Industries, skanery terenu, a nawet wyrzutnie rakiet, by odeprzeć atak z powietrza. The Raft zostało zaprojektowane tak, by nie tylko uniemożliwić ucieczkę, ale i stawić czoła wszelkim próbom odbicia więźniów. By wydostać się na zewnątrz, należało przejść przez co najmniej piętnaście kontrolowanych elektronicznie drzwi, a do znajdujących się najniżej kompleksu sekcji dla najniebezpieczniejszych super-przestępców, hasła do bramek zmieniano dwa razy w ciągu dnia.
Życie w więzieniu kontrolowało ponad dwieście kamer, z czego część z nich umieszczona była w celach najgroźniejszych skazańców. Jeśli któryś z nich zasłonił oko kamery, zostawał przykuty do metalowego łóżka. Alpha i Deepwood coś o tym wiedzieli. Małe, jednoosobowe cele, oprócz pryczy i plastikowego materaca, posiadały toaletę z nieruchomą muszlą klozetową i kontrolowany z zewnątrz prysznic, podający wodę od dziesięciu sekund do pięciu minut. Każdy złoczyńca z super-mocami przybywający do Raft zostawał poddany tak zwanej “sterylizacji” - specjalna szczepionka przygotowana przez Reeda Richardsa z Fantastic Four i Hanka McCoya z X-Men wygaszała moce więźnia, by mógł być lepiej kontrolowany przez strażników. Służbę więzienną pełniło w tym miejscu ponad stu pięćdziesięciu specjalnie przeszkolonych mężczyzn, przeważnie byłych policjantów, lub wojskowych.
Najniebezpieczniejsi osadzeni spędzali w swoich celach niemal dwadzieścia godzin dziennie, wyprowadzani na wąski spacerniak otoczony wysokimi murami jedynie raz w ciągu doby. Oczywiście nie byli tam sami - zawsze towarzyszył im strażnik uzbrojony w karabin, a wszystko obserwował obiektyw kamery. Jednym z największych uniedogodnień była niemal śladowa ilość światła słonecznego - okna w celach szerokie na zaledwie dziesięć centymetrów nie pozwalały na wiele, zaś spacerniak posiadał tylko niewielki, kwadratowy wylot w suficie. Za dobre sprawowanie więzień dostawał do celi dwunastocalowy telewizor LCD, na którym mógł oglądać programy edukacyjne dla dzieci, bądź religijne. I chyba tylko Sin na to nie narzekała.
Izolacja w The Raft była zupełna. Więźniowie na najwyższych szczeblach bezpieczeństwa nie widywali innych osadzonych, nie posiadali praw do żadnych odwiedzin, a strażnicy mieli zakaz pozasłużbowej konwersacji, co potrafiło skruszyć nawet największych twardzieli. Kolejnym motywem wywołującym niepokój było miejsce, gdzie przeprowadzano egzekucje, zwane w więziennym slangu The Pit. I o ile w innych więzieniach odbywały się one na zasadzie podania śmiertelnego zastrzyku, w Raft skazańców wieszano. W końcu zastrzyk i bezbolesne odejście z tego świata nie działało na umysły osadzonych tak dobitnie, jak szafot, na którym coś mogło pójść nie tak, a cierpienie wydłużyć się o kilka dobrych minut.
Życie ze świadomością, że pewnego dnia przyjdą po ciebie i zawiśniesz na oczach wyznaczonych do oglądania tego marnego widowiska urzędasów, musiała męczyć. Oczywiście tylko tych, którzy o tym myśleli. To było jak życie z rakiem, jedyna różnica polegała na tym, że osadzeni wiedzieli, kiedy nadejdzie ich czas. Przynajmniej teoretycznie, gdyż życie w murach Raft zlewało się w jednolitą kliszę, odtwarzaną dzień po dniu, precyzyjnie jak w szwajcarskim zegarku, aż do końca, przez co wielu straciło już rachubę czasu i nie wiedzieli, czy są tutaj pięć, czy dziesięć lat. Pewnego dnia jednak, do niektórych uśmiechnęło się szczęście i to od nich zależało, czy wyciągniętą dłoń przyjmą, czy odrzucą, powtórnie skazując się na śmierć.
Ledwo skończyli śniadanie, a sześcioro więźniów - Sin, Psycho, Blink, Alpha, John Deepwood i Dark Star - zostało przetransportowanych do sporego pokoju z szerokim biurkiem ustawionym pośrodku i usadzonych na plastikowych krzesłach obok siebie. Pomimo przebywania w tym samym budynku od wielu lat, to był pierwszy raz, gdy wszyscy spotkali się w jednym pomieszczeniu, a Ari i Sif od razu rzucili się sobie w ramiona, pozostając w takiej pozycji przez dłuższy czas. Uwagę skazańców zwróciła zamontowana w ścianie naprzeciw nich szyba z lustra weneckiego, za którą najpewniej ktoś ich obserwował. Pozwolono im na zaledwie pięć minut rozmowy, gdy drzwi otworzyły się energicznie i spokojnym krokiem wszedł do środka wysoki mężczyzna w czarnym garniturze.
Jego delikatny uśmiech, a przede wszystkim spojrzenie, sugerowały im, że cokolwiek za chwilę się stanie i tak mają przejebane. W ten, czy inny sposób. Takie rzeczy po prostu się czuło. - Nazywam się agent specjalny Phil Coulson i jestem z S.H.I.E.L.D. - Zaczął, zajmując krzesło naprzeciw nich. - Przyjechałem tutaj, ponieważ zostaliście wytypowani do rządowego programu o nazwie Thunderbolts, gdzie niebezpieczni złoczyńcy łapią innych niebezpiecznych złoczyńców. Oczywiście nie musicie się na nic zgadzać i to będzie koniec tej rozmowy, a wy wrócicie do cel, by odbyć tutaj resztę wyroku, aż do przykrego końca. Jednakże, jeśli przystaniecie na naszą propozycję i zasłużycie się dla projektu, kara śmierci zostanie zastąpiona symboliczną karą więzienia. Potem będziecie wolni. - Uciął, a widząc, że część z nich wyraźnie zainteresowały jego słowa, kontynuował. - Poza tym, chyba nie oglądacie tutaj za wiele słońca, prawda? Raft to bardzo ponure miejsce z którego możemy przenieść was gdzieś, gdzie dostaniecie własne pokoje z łazienką i trochę więcej luzu, niż macie tutaj. Poza tym, co niektórzy chcieliby chyba znów móc korzystać ze swoich zdolności, prawda? Wystarczy, że podpiszecie odpowiednie dokumenty i jeszcze dzisiaj zaczniecie nowe życie, z dala od Raft.
Coulson spojrzał na zegarek, a następnie po twarzach skazańców. - Oferta wygasa za pięć sekund. Kto zainteresowany?
__________________ [i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Ostatnio edytowane przez Kenshi : 26-07-2016 o 10:32.
Powód: Kosmetyka posta ;)
|