Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2016, 00:01   #9
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Wiktor "Alfa" Stiepanowicz - wygolony specnazowiec



The Raft; dziedziniec spacerniaka



- Wiktorze Stiepanowiczu. Sprawa jest. - rzekł po rosyjsku jeden z młodszych członków więziennego gangu.

- Taa? - zachęcił go do rozwinięcia tematu prawie na zero wygolony mężczyzna w podobnym uniformie.

- No już trzy po. A oni nadal tam są. - rzekł młodszy z mężczyzn wskazując głową w stronę spacerniaka z przyrządami głównie do pakowania mięśni umownie nazywany przez wszystkich siłownią. Starszy mężczyzna spojrzał w stronę siłki wciąż okupowanej przez grupę kolorowych. Potem wymownie spojrzał na zegar na ścianie. Trzy po. A niepisane zawieszenie broni mówiło, że zmiany zaczynają się i kończą o równych godzinach. Te brudasy wypowiedziały im wojnę!

- Taa. - rzekł krótko Wiktor Stiepanowicz zwany najczęściej nawet w zamknięciu Alfą. Ruszył spokojnie w stronę siłowni. Wraz z nim ruszyła grupka z jego gangu. Grupka została szybko zauważone przez kolorowych którzy musieli spodziewać się czegoś takiego skoro zdecydowali się okupować ich kolejkę siłki jak i widoczni strażnicy już się zaczynali robić nerwowi.

- Grunt to zdolności negocjacyjne. Dobrze, że mnie zawołaliście. -
mruknął Ukrainiec do swoich kamratów coś jakby na kształt pochwały czy dowcipu. Szedł prosto przed siebie jakby zmierzał ku pustej siłce a nie zajętej przez sporą grupkę podpakowanych i z trudem trzymających agresję na wodzy kolorowych. Szedł jakby w ogóle nie zamierzał się zatrzymywać. Tylko przejść przez nich na wylot. Czasem dział się i taki scenariusz więc we wszystkie trzy grupy, gdzie tą trzecią byli strażnicy, dało się zauważyć sporą dozę zdenerwowania i wyczekiwania. W zależności od tego jak bardzo byli obyci w te klocki. I z Wiktorem. A jednak Wiktor zatrzymał się. Tuż przed umowną granicą siłowni, przy jej pierwszych sprzętach.

- Na co się kurwa gapicie brudasy?! Jest trzy po! Wypierdalać! -
wydarł się na cały dziedziniec tym samym, agresywnym testoteronym jakim darł się kiedyś na specnazowych rekrutów na placu musztry. Skoro te durne czarnuchy nie skumały ostrzegawczego spojrzenia no to musiał użyć swoich zdolności negocjacyjnych.

- Sam wypierdalaj! Nam się tu podoba i tu zostaniemy tak długo jak będziemy chcieli! - wyzwanie zostało przyjęte przez jakiegoś wydziaranego latynosa. Był nieco smuklejszy od Ukraińca i nieco wyższy a na pewno młodszy. Ale poza tym obaj pasowali z wyglądu do tego miejsca jakby dla nich dwóch było projektowane.

- O! Doprawdy?! A chcecie tu zostać na zawsze? Mogę wam to załatwić. -
Wiktor namierzywszy wrogiego wodza od razu skrócił dystans i znaleźli się twarzą w twarz.

- Ty? Sam? Bo chyba nie z tymi białasowymi ciotami? - syczał Latynos prosto w twarz Stiepanowicza korzystając z faktu, że obie bandy już zaczynały się wstępnie przepychać ale Wiktor był najgłębiej w tym kolorowym stadzie.

- Na takie pizdeczki to mogę i sam. Nie boisz się mnie. Widzę, że jesteś nowy w tym interesie. No nic, każdy się musi naumieć. Nie mam za złe, naprawdę. - nie mieli dużo czasu nim strażnicy i zabezpieczenia zrobią swoje. Już zaczynali klepać swoje ostrzeżenia i procedury. Nie zostało im dużo czasu i cały czas on uciekał. Wszyscy tutaj to wiedzieli. Wiktor sam nie był pewny czy Latynos pierwszy próbował sztachnąć go więziennym nożem czy on pierwszy zdzielił go po gębie. W każdym razie zaczęło się. Specnazowiec przechwycił rękę z nożem i wykorzystał jej energię by wykręcić ją. Latynos zrobił coś co mu kazała anatomia czyli wypuścił z bezwładnych palców improwizowane ostrze. A Alfa zrobił coś co mu kazało wyszkolenie i charakter. Szarpnął jeszcze trochę aż nadwyrężona chrząstka chrupnęła a facet wydarł się opętańczo. Zaraz skończył bo dłoń szarpnęła za głowę tamtego i jego twarz poszybowała zatrzymując się z impetem dopiero na kolanie Ukraińca. Zęby i chrząstka nosa trzasnęły z kolejnym trzaskającym odgłosem. Facet miał już wybity bark, złamane kości dłoni, strzaskaną twarz ale przecież to nie był koniec. Obezwładnionego przeciwnika Wiktor już bez większych trudów podhaczył tak, że tamten upadł na plecy. Wówczas odezwał się paralizator zabezpieczenia. Teraz Wiktor zawył z bólu. Ale wciąż dał radę ustać na nogach. Jeszcze chwila! Jeszcze nie skońćzył! Widział już biegnących pałkarzy co już dopadali częściwo obezwładnionych paralizatorami więźniów nieważne z której byli grupy. Ale Alfa wciąż mógł jeszcze wykonać swoje zadanie. Wrzeszcząc z bólu trzasnął butem w krtań leżącego latynosa miażdżąc ją dokumentnie. Tamten zaczął się zachłystywać i dusić własną krwią.

Wiedział, że strażnicy mają swoje schematy i priorytety. Dlatego nim do niego dopadli padł na ziemię. Dzięki temu uniknął ich pałek i pierwszego pacyfikacyjnego ataku który miał uwalić wszystkich walczących. Wiktorowi odpalony paralizator palił niemiłosiernie ale miał coś jeszcze do zrobienia. Padł przecież niedaleko tego latynoskiego dupka. Rzucił się na niego szczupakiem. Wiedział, że wkrótce paralizator go zmoże. Że zaraz strażnicy opanują sytuację. Ale teraz go minęli, teraz przy nim go nie było. Był tylko on i ten latynoski gnojek co to uważał, że Wiktora nie trzeba się bać. Palce Specnazowca poszły w ruch zaczepiając się o nozdrza latynosa. Ten rozszerzył oczy ze zdumienia i przerażenia gdy dotarło do niego co zamierza jego przeciwnik ale z odpalonym paralizatorem i okaleczony wcześniejszymi ciosami nie był w stanie się realnie bronić. Wiktor też nie miał już sił ani czasu się patyczkować. Szarpnął raz rozrywając brutalnym ruchem delikatną chrząstkę i zostawiając po sobie krwisty łuk posoki. Przykuł uwagę strażników, już biegli do nich, już mierzyli z broni, zaraz strzelą ale najpierw... Powracająca dłoń dołączyła do kolejnej i oba kciuki zacisnęły się na powiekach współwięźnia. Darli się obaj gdy jeden był właśnie okaleczany a drugiemu odpalono paralizator na pełną moc. Tego nie mógł znieść nawet Wiktor Stiepanowicz zwany Alfą więc prawie od ręki padł nieprzytomny na swoją ofiarę. Ta już jednak miała zamiast oczu tylko krwawe, puste oczodoły, specnazowiec zdążył zrobić swoje. Rozruchy zostały stłumione ale pośród ofiar pozostała jedno, latynoskie, ciało oślepionego kaleki z przetrąconymi kulasami.



The Raft; sala konferencyjna




- Kogo trzeba załatwić? Możemy działać w pełni mocy? Bez ograniczeń? - milczący dotąd wygolony facet który chyba był najstarszy wiekiem z całej zgromadzonej grupki odezwał się po raz pierwszy. Po wytypowanych współwięźniach miał wrażenie, że większość to chyba by pasowała do jakiegoś klubu studenckiego. Ten łysy tylko jakoś sensownie wyglądał. Zastanawiał się czy wezmą ich wszystkich czy dla przykładu trzeba od razu jakieś słabe ogniwo zlikwidować.

Thunderbolts. Był co nieco obyty z tematem. Zapewne ci "wytypowani" umieli co nieco skoro z nimi gadano. A skoro byli tutaj tak jak i on to i mieli pewnie interesujące nawyki i/lub charaktery. Ale nie znał ich. Nie wiedział kim są i co potrafią. Znał siebie. I swój pancerz. Ten facet z SHIELD pewnie też znał. Był zainteresowany. I odzyskaniem swojego pancerza. O to się pytał z tą pełnią mocy. A wówczas rodziło się pytania na kogo ich wyślą. I dokąd. Ale gdzie by ich nie wysłali to Alfa na pewno sobie poradzi.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline