Wątek: Antykreator
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2007, 22:07   #1
MigdaelETher
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Antykreator

Głębia:

Lucyfer siedział wygodzie w fotelu i nagryzał końcówkę wiecznego pióra. Brakowało mu weny ,a ziemski wydawca naciskał, terminy goniły. Niewielu wiedziało ,że włacdza głębi miał artystyczną duszę i talent pisarski. Jego książki rozchodziły się na ziemi w tysiącach egzemplarzy, pisał oczywiście pod pseudonimem, jako niejaki Dan Brown. Wtem oko nocy zawibrowało na jego biurku.

-Tak-popatrzył na jego czarną powierzchnie, która zamigotała.

Oczom Lucyfera ukazał się obraz miniaturowego demona, miotającego się po ekstrawagancko urządzonej komnacie.

-Luciu! Muszę się przed kimś wygadać! -fiołkowe oczy Asmodeusza płonęły gniewem-Ktoś spacyfikował moją wioskę! A najgorsze w tym jest to ,że moi ludzie boją się teraz do niej podejść i posprzątać cały ten burdel! Zaczynają rzygać, dusić się i w ogóle istny cyrk.

-Jakiś magiczny atak? -upadły anioł zadumał się.

-Też tak sądzę, już posłałem po Algiviusa, może on spacyfikuje to gówno-dalej pieklił się demon.

-Poczekaj, przebiorę się i rzucę na to okiem –wstał, narzucił na siebie czarną skórzana kurtkę, wyciągnął z kieszeni skrawek i…już stał w wytwornym salonie Asmodeusza.


Stali na niewielkim wzniesieniu i spoglądali na wioskę u ich stóp. Panowała kompletna cisza, między zabudowaniami na poczerniałej ziemi leżeli niegdysiejsi mieszkańcy osady.
Ich ciała były powykręcane w nienaturalny sposób, wokoło ust mieli pianę , gdzie niegdzie widać było kałuże krwi i wymiocin. Zapach fekaliów był nie do zniesienia, ale nie to było najgorsze. Lucyfer pochylił się, czaszka mu pękała, to pulsowanie, ten potworny ból…
Nagle stanęło mu przed oczami ,jak dowodząc Zastępami, walczył z NIM!

-Kurwa ,Mod, mamy problem, gigantyczny problem…Antykreator…on chce otworzyć przejście w Głębi!!! Musimy koniecznie powiadomić o tym Gabriela i resztę!

Królestwo kwatery Szarańczy <Anduris>:

Siedzisz przy stole w pustej kantynie. Posiłek już dawno się skończył, grzebiesz w metalowej misce do ścianek której przykleiły się resztki manny. Nagle na stolik pada cień. Poirytowany podnosisz wzrok na intruza. Ku swojemu zaskoczeniu konstatujesz ,że stoi nad Tobą nie kto inny jak Daimon Frey ,Abbaddon, niszczyciel. Anioł odsuwa krzesło, siada ,wytrząsa z paczki papierosa.

-Anduris, pamiętasz jak stanąłem w twojej obronie, po tym jak bawiłeś się w inkwizytora?-zaciąga się, papierosem i kontynuuje nie czekając na Twoją odpowiedź-możesz się zrewanżować, mamy problem i myślę że twój miecz nam się przyda.

Limbo Bar”Pod cyckiem Lilith”<Nanael>:

Leżysz zapity w trupa pod stołem. Do knajpy wchodzi Ksopigiel, rozgląda się.

-A tu jesteś śpiąca królewno! -zbiera Twoje „zwłoki”, przerzuca Cię przez ramie i wychodzi.

Królestwo ogród Archanioła Rafała w Szóstym Niebie<Melodia>:

Klęczysz przy rabatce niebieskich róż ,małymi złotymi nożyczkami odcinasz jedna po drugiej i wkładasz do plecionego koszyczka. Będą pięknie wyglądać na stole w jadalni, Jego świetlistości Rafaela. Opieka nad jego ogrodem i domem sprawia Ci tyle radości, a korpulentna anielica Irja nie może się Ciebie nachwalić.

-Są piękne i takie delikatne-usłyszałaś głos za plecami, odwróciłaś się. To sam archanioł Rafał stał nad Tobą i uśmiechał się delikatnie, jak tylko on potrafi-Droga Melodio jesteś jedną z moich najlepszych uczennic .Opanowałaś już trudną sztukę uzdrawiania a ponad to masz jasny przenikliwy umysł, dlatego mam dla Ciebie pewne zadanie.


Głębia kwatery Kruków<Blacker>:

Siedzisz na swojej pryczy i czyścisz swój karabin typu „Kula Ognia”, piękny projekt Adramelecha, prawdziwe cacko. Jego gładka lufa pokryta jest klątwami i symbolami zakazanymi. Twoja dłoń delikatnie dotyka rycin, czujesz jak wibrują. Ilu to już Szeolitom ta zabawka odebrała życie, uśmiechasz się na samo wspomnienie. Do pomieszczenia wszedł Twój przełożony Baal Chanan, kruk na jego policzku wpatrywał się w Ciebie czarnymi oczami.

-Blacker nie będę gadał po próżnicy, mamy tu niezłe gówno jesteś potrzebny-wykłada Ci sprawę zwięźle.

Ziemia bar HellFire<Jacob>:

Stoisz przy barze i liczysz utarg. Na mahoniowym szynku stoi szklanka z lodem i butelka Johny Walkera. Ruda barmanka nalewa ci trunku do szklanki, tylko uważny obserwator był by w stanie zauważyć nieludzkie błyski w jej migdałowych oczach. Piękna dakini uśmiecha się do Ciebie.
-Może Ci rozmasować plecy Jacob, wyglądasz na zmęczonego? -wychodzi zza baru, jej delikatne dłonie muskają Twój kark.

-Widzę ,że ta Twoja knajpa to całkiem niezły interes-od progu uśmiecha się Raguel -Nalej mi drinka złotko. Jacob musimy porozmawiać, był dzisiaj u mnie Mod i chce wynająć mojego najlepszego człowieka.



Ziemia USA Manhatann<Orfeusz>:

Wyborne cygaro, zaciągasz się głęboko. Wyciągasz wygodnie nogi na skórzanej kanapie, na ścianie na przeciwko wisi obraz "Święta rodzina" Michała Anioła oryginał oczywiscie. Przypominasz sobie piękne czasy kiedy ze starym malarzem upijaliście się na umór, opowiadaliście sobie sprośne historie, Ty o dziwkach, a on o młodych chłopcach i szczaliście z Ponte Vecio do Arno we Florencji.Te miłe wspomnienia przerywa uporczywie wibrujące w twojej kieszeni oko nocy.

-Witaj mój drogi Orfeuszu-Asmodeusz uśmiecha się z wnętrza kryształu-czy możesz być w moim klubie za powiedzmy 20 minut?
 

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 14-05-2007 o 18:43.
MigdaelETher jest offline