Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2016, 01:24   #3
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację

Kiedy się bijesz na pięści, to poza spraniem swojego przeciwnika na kwaśne jabłko musisz go zastraszyć na tyle, by ani myślał na ciebie naskoczyć w przyszłości. Diego zwany “Wilkiem”, będąc bosmanem okrętu pirackiego, wiedział o tym lepiej niż ktokolwiek inny. Teraz gdy patrzył na swoich konkurentów wręcz mu się śmiać chciało. Te patyczaki zapewne nawet się bić nie potrafiły. Ograniczył się jedynie do uśmiechnięcia się pod nosem i wyrzucenia muskularnych ramion do przodu w celu przygotowania się do tłuczenia tępaków chcących stanąć z nim w szranki. Był niemal zdziwiony, że te szczury lądowe nie uciekły na widok blizn na jego umięśnionej, nagiej klatce piersiowej. Przeżył wiele morskich bojów, a radził sobie ze znacznie silniejszymi niż ci przed nim. Rozpiął utrzymujące jego oręż na plecach pasy, cztery miecze, każdy o innym imieniu, i rzucił się sobie obok prawej nogi. Wolał mieć swój sprzęt przy sobie w razie jakiegoś nieprzyjemnego wydarzenia. Usłyszał jakieś kobiety skandujące jego imię. Zdecydowanie był faworytem tego turnieju.

No i się zaczęło. Kolejni jego przeciwnicy padali często po pierwszym ciosie. Najtwardszy zdołał przyjąć na klatę aż trzy uderzenia! Zabawne. Miał wrażenie, że połamały mu się żebra gdy odpierał te ataki. Każde jego zwycięstwo wieńczone było piskiem entuzjazmu publiczności i brzęczeniem monet w napełniającej się sakiewce. Wszystko by było cudownie, gdyby nie głupota któregoś z chłopów. Chyba zbyt zazdrosny o jego sukcesy w turnieju oraz wśród kobiet wskazał go swoim pordzewiałym mieczem.
- Ty skurwysynu! Magii jakiejś używasz! Wypatroszę cię jak rosłego prosiaka! - zagroził mu prostacko i pomachał w jego stronę bronią. Jak na ironię - cała reszta towarzystwa podjęła jego ton i również dobyła oręż. Diego tylko westchnął zrezygnowany i machnął ręką.
- Ech, ja pierdole. Wy to zawsze musicie się obrażać, kiedy ktoś jest lepszy od was? - krzyknął do nich z sarkastycznym tonem i odkopał swoją broń poza swój zasięg. Rozłożył w zapraszającym geście ręce - No, chodźcie tu kurwie syny! Wpierdolę wam tak, że się nie pozbieracie!
Nie musiał tego powtarzać dwa razy. Jeden z dwunastu napastników od razu się na niego rzucił z bojowym okrzykiem i zamachnął się niezgrabnie tylko po to, by trafić w próżnię. Zdziwiony obejrzał się za siebie, a tam już czekał na niego Diego, który wymierzył mu cios prosto w twarz, pozbawiając go tym samym kilku zębów w już wątpliwej jakości uzębieniu. Kolejnych trzech nacierających powalił rzucając w nich tym pierwszym. Wzruszył ramionami w czasie krótkiej przerwy i rozejrzał się dookoła. Dwóch próbowało go zajść od flanki. Rzucili się na niego dokładnie w tym samym momencie. Broń świsnęła i zagłębiła się w miękkich ciałach. Diego zdołał się uchylić chyba jedynie sekundę przed wymierzonymi trafieniami. Widząc ten pokaz pozostali poddali się pomimo swojej przewagi liczebnej. Rzucili swój oręż oraz całe złoto. Zadowolony z siebie Wilk parsknął głośnym śmiechem i zaczął zbierać swój łup.
- Takie z was kutasy. Nawet sobie dwunastu na jednego poradzić nie potraficie. Może jako dziewczynki powinniście się urodzić? Pieprzyli by was aż miło, bo do tego tylko się nadajecie! - zakpił z nich, gdy pozbierał wszystko, co do niego należało i spojrzał na wykrwawiającą się dwójkę - Weźcie ich wyleczcie, bo w życiu się widziałem takich debili, co sami się niemal zarżnęli mieczami.
Po tych słowach, wcześniej zbierając swoją broń, odszedł z tego parszywego miejsca z dwiema ładnymi kobietami i mieszkiem pełnym złotych koron. Jak on kochał złoto!

***

- Obudź się, do diaska! - syknęła białowłosa, tajemnicza kobieta, która pojawiła się jakby znikąd. W porównaniu do prostytutek, była raczej odpychająca. Chude, brudne ramiona, głowa zakryta jakimś ptasim hełmem z długim dziobem, przypominał czaszkę jakiegoś ptaka, którego być może ona sama zabiła. Z niej wyrastały też rogi, z tyły zaś kolorowe pióra. Spod maski widoczne były jedynie blade usta. Jej strój wyglądał jakby dopiero co wyrwała się z puszczy, biała przepaska na płaskie, prawie nieistniejące piersi, którą ozdabiały jakieś więdnące już kwiaty. Widoczny był też odsłonięty brzuch, lekko wystające spod skóry żebra oraz górny brzeg talerza biodrowego. Miała też białą, acz brudną już, przepaskę okalającą część bioder, tyłek i połowę ud. Blondwłosa dziwka skrzywiła się i uciekła, przepłoszona przez dziwne zachowanie obcej kobiety, zaś Diego patrzył na nowoprzybyłą jak na zjawę. Chyba powinien mniej pić. Minęła dłuższa chwila spędzona jedynie na mruganiu oczami, nim w ogóle zmienił swój wyraz twarzy na mniej zdziwiony. Przetarł swóją twarz obiema dłońmi jak przed snem po ciężkiej nocy na okrętowej warcie i rozsiadł się wygodnie na swoim krześle, wpatrując się w dzikuskę taksującym spojrzeniem. Nie mógł oczywiście nie westchnąć cicho z powodu straty takiej zdobyczy, która mu umknęła przez stojącą przed nim kobietę. Nie zniszczyło mu to jednak humoru. Uśmiechnął się do niej szelmowsko, nie tracąc pewności siebie.
- Na sen to mi to nie wygląda. Łaskawie wyjaśnisz, cóż ci po głowie chodzi? - rzekł do niej zadowolony z powodu otoczenia w karczmie, nie omieszkując zawiesić wzroku na jeszcze jednej, przechodzącej obok całkiem nieźle wyglądającej pannie lekkich obyczajów, której mrugnął okiem na znak, że jeszcze się nią zajmie.
Diego nie mógł dojrzeć jej mimiki, przez przerażającą maskę, jaką nosiła na głowie i która to zasłaniała jej oczy. Z jej tonu głosu jednak potrafił odczytać poirytowanie
- Rany, jesteś tak samo głupi - skomentowała nieprzyjemnie i chwyciła za jego kufer z piwem, szybko oddalając od jego zachłannych, pirackich łap alkohol. Zwrócona w jego stronę głowa kobiety sugerowała, że jej oczy się w niego wpatrują
- Ochłoń, napaleńcu - stoicki spokój w jej głosie nie zwiastował żadnych złośliwości czy chęci obrażania, jednakże powracająca ręka z wypełnionym kuflem przechyliła go tuż nad jego kroczem, zalewając mu spodnie śmierdzącym od chmielu piwem. Na twarzy kobiety wykwitł triumfalny uśmiech, kiedy z hukiem odstawiła naczynie na stół, a Wilk stanął na nogach jak poparzony wrzątkiem.
- Kurwa mać - warknął co najmniej zdenerwowany, choć mniej przejął się samymi swoimi spodniami, co zachowaniem tej suki - Czego ty ode mnie chcesz? - zapytał wściekły splatając ręce na piersi, po czym niezauważalnie skrzywił się wiedząc, że rzuca się w tym momencie w oczy jak nikt inny w tej cholernej gospodzie nie tylko ze względu na świetną budowę ciała i obnażoną pierś, ale również wpłynął na to jego wybuch gniewu.
Niewiele się pomylił, choć tylko siedzący bliżej zwrócili na niego uwagę. Niemal każde spojrzenie z okolicznych stolików zwróciło się ku niemu, choć dosyć szybko powrócili do poprzednich zajęć.
- Już powiedziałam - odparła stojąc w bezruchu, zupełnie niewzruszona jego reakcją - I zachowuj się jakoś, ludzie patrzą - skarciła go krótko i po chwili ptasi dziób uniósł się lekko do góry, zupełnie jakby chciała na niego spojrzeć. Pirat westchnął ciężko i usiadł znowu na swoim krześle. Nie miał pojęcia o co tej wariatce chodziło, ale pomyślał, że może warto by było wydusić to z niej na spokojnie. Tak jak zazwyczaj to czynił z damami. Gestem zaprosił tą kobietę, by się przysiadła do stolika.
- Załóżmy, że chcę się obudzić. Co mam robić, by to zrobić? - zapytał spokojnie, gdy usiadła. Było to dość kontrastujące zachowanie do tego sprzed chwili, ale zdawało się, że nic sobie z tego nie robił.
Nie spodziewał się jednak, że dziwaczka zaproszenie do stolika odbierze w mniej standardowy sposób, niż większość zwykłych ludzi. Tajemnicza dama po prostu zrobiła szybki obrót i chudymi pośladkami przycupnęła na jednym kolanie Pirata, siadając zwrócona do niego profilem. Założyła ręce krzyżem na płaskiej klatce piersiowej i patrzyła w stronę baru. W takiej pozycji wyglądała, jakby była na niego mocno obrażona.
- To twoje ciało, ty powinieneś wiedzieć, co cię budzi - odparła jakby zrezygnowana, co mogło sugerować, że wcale nie ma nadziei na to, że mężczyzna traktuje ją poważnie
- Gdy ci się uda, nie zapomnij o nich - kiwnięciem głowy wskazała na rozmawiającą z Dieterem Charlotte, która od samego początku wydała się Wilkowi znajoma. Żeglarz poczuł, jak kości miednicy wbijają mu się w uda, a co dziwne, zabolało go też to drugie, na którym przecież kobieta nie siedziała. Musiał przyznać, że nie należała do tych wygodnych i miękkich dziewek.Niemniej zdawał się tym nie przejąć, a skupił swój wzrok na rozmawiającej dwójce przy innym stoliku. Nagle zaczęło się mu wydawać, jakby ta kobieta wiedziała nieco więcej, niż by na to wskazywało.
- Tobie też oni, a przynajmniej tamta dziewczyna, wydają się znajomi? - zapytał się jej, nie chcąc już kontynuować tematu snu, choć nie mógł pozbyć się wrażenia, iż jedno i drugie jest ze sobą powiązane.
Kobieta przechyliła głowę nieco w jego stronę, a następnie uchyliła maskę, ukazując mu swoje fioletowe oczy, które zaczęły patrzeć na niego jak na głupka. Przy niej mógł się poczuć, jakby stracił część wspomnień, albo jakby dziewczyna robiła sobie z niego żarty. Jej pełna zmęczenia mimika wskazywała częste zdziwienie, jego brakiem wiedzy.
- Obudź się - powtórzyła pierwsze słowa, jednak te brzmiały już łagodniej, nie jak rozkaz, a reprymenda. Uniosła dłoń i sprzedała mu pstryczka w nos. Wciąż nie opuściła z powrotem maski, a jej tęczówki miały nietypowy, błyszczący blask. Oczy tej wariatki wcale nie umknęły Wilkowi. Fiolet nie należał do normalnych kolorów tęczówek u ludzi, prędzej gościł on u elfów. Czyżby nim była? Może się przekona później, bo maska przeszkadzała mu w dokładniej obserwacji, jednak kształt twarzy mógł wskazywać na zaprzeczenie tej teorii. Nagle do stolika podeszła śliczna brunetka, ta sama kelnerka która nie tak dawno przyniosła do stolika piwo i którą uraczył klapsem w pośladek. Spojrzała z uśmiechem na pirata, kręcąc biodrami i przyciskając tacę, na której stały dwa kufle, do swojej talii
- Jeszcze jedno czy dosyć na dzisiaj? Widziałam, że coś cię zdenerwowało, mam nadzieję, że nie byłeś zły na mnie. Nie zauważyłam zamówienia, jeśli wołałeś - powiedziała wesoło, łagodząc sytuację promiennym uśmiechem i wypiętymi piersiami, które niemal wylewały się spod gorsetu. Przezornie chwyciła za kufel chcąc postawić go na stoliku. Dzikuska nawet nie drgnęła.
- Mocnego, dobrego, ciemnego piwa, piękna pani - mrugnął do niej okiem i się uśmiechnął szeroko mogąc obserwować jej wdzięki - A może nawet dwa! Jeśli od takiej kobiety, jak ty je dostanę, to może nawet nieco więcej zapłacę! - zaśmiał się i znów rozparł się wygodnie na krześle, eksponując swą nagą umięśnioną klatkę piersiową.
Kelnerka zaśmiała się pod nosem i postawiła obok pierwszego kufla, drugie równie pełne. Mijając pirata okrężnym ruchem, pogładziła go po torsie, sunąc ręką przez bark. Zdawała się nie zwracać uwagi na wychudzone dziwadło, choć po tym dotyku odeszła do innych klientów. Chuda dziewczyna nie oderwała przez ten czas swojego spojrzenia od jego twarzy, zupełnie jakby zastygła w bezruchu. Obserwowała go z neutralną miną, jakby nie potrafiła wykrzesać z siebie więcej emocji, a powaga całkowicie przejęła jej życie uczuciowe
- Nacieszyłeś się już? - rzuciła podirytowana kładąc całą swą szczupłą dłoń na jego twarzy, tak że oczy pirata znalazły się między jej palcami, a ten środkowy przechodził równolegle do nosa.
- Skup się w końcu - westchnęła zsuwając dłoń po całej jego twarzy, zupełnie jakby ścierała z niej brud. Choć Diego nie był pewny, czy łapy też miała uwalone ziemią. Kiedy oddychał, czuł woń podmokłej gleby. Kobieta zjechała dłonią do jego klatki piersiowej, po czym uderzyła go pięścią w tors.
- Hm - mruknęła gdy ten jedynie na sekundę stracił dech. Kobieta początkowo błądziła dzikimi oczami po jego twarzy i obnażonym ciele, po czym drugą ręką zsunęła z powrotem maskę, zasłaniając tym samym pół swojej twarzy.
- Nie działa. - stwierdziła niewzruszona, odwracając twarz z powrotem w stronę Dietera i Charlotte.
Bosman popatrzył stanowczo na siedzącą na jego kolanie kobietę i głośno westchnął, chyba kolejny raz w ciągu tego dnia. Jak nie rozumiał jej motywów, tak teraz już całkowicie stracił nadzieję.
- Co nie działa, do cholery? - mruknął do niej zdenerwowany, dłonią chwytając jej maskę i lekko ją unosząc - A może pokażesz całą swoją twarz? To niemiło z kimś rozmawiać, jeśli się nie widzi jego mimiki. Zaczynasz mnie irytować. Najpierw mi odstraszyłaś jedną dziewczynę, a teraz żadna nawet nie chce podejść.- gdy mówił, kobieta strzeliła go w rękę, odganiając od maski, a następnie podniosła się na równe nogi jak poparzona
- Porąbało cię, chcesz żebym straciła połączenie? - oburzyła się dając krok w tył, co by uchronić się przed jego natrętnymi łapskami.
- Może odchodzą dlatego, żeś już prawie gołodupiec? Przewaliłeś połowę monet, które i tak nie mają znaczenia ani wartości - fuknęła przyciskając czaszkę ptaka mocniej do głowy.
- Dobra, sam się prosisz. Chodźmy na górę, to cię obudzę - westchnęła zrezygnowana, wcale nie ukazując zadowolenia z podjętej decyzji
Połączenie? Monety bez wartości? Sen? Powoli to wszystko przestawało mieć sens w głowie Wilka. Albo ta laska wiedziała więcej, niż mówi, albo po prostu jest walnięta na łeb bardziej niż ktokolwiek inny. Już sobie wyobraził te dziwne gusła, które by miała odprawiać w pokoju na górze. Aż się wzdrygnął na samą myśl. Życie na okręcie zdecydowanie było łatwiejsze.
Jak jednak dowiedzieć się o co mogło jej chodzić, jak nie teraz? Mimo wszystko... jakoś nie czuł się przekonany. Zaproszenie to jednak było dość sugestywne, więc z jakiegoś powodu wstał, wypił pół ciemnego piwa jednym haustem, drugie drugie wziął ze sobą i poszedł za nią po schodach na wyższe piętro.
- Mam wrażenie, że będę tego żałował - wymamrtował pod nosem tym razem z pełnym przekonaniem co do swych słów, po czym przeszedł na normalny ton - Jak cię zwą?
- Zależy kto - odparła niespiesznie przemierzając schody, na których o dziwo był spory ruch. Ludzie schodzili i wchodzili, wiercili się w te i nazad, niektórzy parami, inni nawet trójkami. Kobieta nie zwracała na nich uwagi, jakby byli niewidzialni.
- Normalnie, to na imię mam Yavris - spauzowała zatrzymując się przed ostatnim schodkiem i spoglądając przez ramię na pirata - Ale czasami wołają do mnie Fatum - dokończyła bez emocji i postawiła ostatni krok, kierując się wzdłuż korytarza w poszukiwaniu wolnego pokoju, który znalazła dopiero na samym końcu. Jego drzwi otworzyły się gwałtownie od wewnątrz, kiedy wyturlał się zza nich jakiś pijany wieśniak i półnaga dziwka. Chuda dziewczyna wyminęła ich podnosząc wysoko nogi, dopiero teraz Diego zauważył, że ta nie nosi butów, a jej stopy były jeszcze brudniejsze od reszty ciała. Yavris zagłębiła się w pomieszczeniu jakby wierząc, że żeglarz wejdzie tuż za nią. On stawiał powoli kroki widząc leżącego w progu człowieka. Pił powoli swoje piwo spoglądając na dziewczynę próbującą swego "gościa" wynieść. Ściągnął brwi obserwując ten żałosny pokaz ze strony jej klienta, aż wreszcie westchnął. Poszedł do obojga szybciej niż kultura nakazywała i objął dziwkę w talii swym muskularnym ramieniem, a ona tylko pisnęła zaskoczona.
- Pozwól, że ja się zajmę twoim problemem - przywołał na twarz łobuzerski uśmiech i zerknął jeszcze raz na wieśniaka podśpiewującego coś pod nosem. Wkurwiały go takie pokazy bezradności, za co niejednemu podległemu mu piratowi sprał pysk. I tak teraz zamierzał zrobić temu.
Wylał całą pozostałą zawartość swojego kufla na łeb mężczyzny w celu ocucenia go z alkoholowego rauszu - bezskutecznie. Jedynie sapnął i zaczął spokojnie chrapać. To przebrało miarkę. Diego najpierw trafił go w głowę naczyniem, tworząc sporego guza na jego czole, a później wziął za fraki i jednorącz przerzucił przez co najmniej pół korytarza. Jego mięśnie przy tym się zauważalnie napięły, ale nie był to dla niego żaden wysiłek tak naprawdę. Prostytutka stała plecami przylegając do ściany korytarza i patrząc początkowo z niepokojem, gdyż właściciel wyraźnie zabronił jakichkolwiek awantur, jednak ta potyczka nawet nie zdążyła dobrze się rozpocząć, z powodu niedyspozycji jednej ze stron. Wieśniak przeszorował ryjem znaczną część drewnianej podłogi i leżał tak, jak został rzucony. Ognistowłosej prostytutce najwyraźniej to się spodobało, gdyż stanęła w drzwiach, blokując piratowi drogę do pokoju, w którym czekała szalona dziewczyna.
- Wiesz… Takim przystojnym i kulturalnym mężczyznom jak ty, to chętnie obciągnę nawet i za darmo - uśmiechnęła się prowokacyjnie, a jej obnażone piersi frywolnie unosiły się przy każdym westchnięciu. Dała niewielki krok w przód, aby zetknąć się swoim nagim torsem z jego i przywrzeć blisko ciała - Chyba, że jesteś zajęty. Mogę przyjść za jakiś czas - szepnęła zbliżając się do ust mężczyzny i językiem przejechała po jego dolnej wardze, na co Diego się w odpowiedzi zaśmiał krótko, a dłońmi ścisnął jej krągłe, miękkie pośladki.
- Wolę takie, w których wrze ogień, na przykład takie jak ty. Oboje możemy sobie zapewnić wiele przyjemności - zanęcił jej do ucha, przy przyparł ją do ściany i powiódł dłonią w stronę jej kroczu, zaczynając gmerać palcami przy jej kobiecości. Dziwka jęknęła, z zadowoleniem przyglądając się jego młodej i nie tak spijaczonej twarzy, jakiej brakowało większości klientów. Z największą ochotę i bez żadnych sprzeciwów rozchyliła nogi i wpiła się namiętnie wargami w jego usta, muskając je językiem i pochłaniając z rozkoszą. Przyparta do ściany, wolnymi rękami powędrowała do jego spodni, które rozpięła i zsunęła doświadczonymi, zwinnymi palcami. Diego uniósł ją do góry chwytając za pośladki i wszedł niespiesznie rozkoszując się wilgotnym, kobiecym wnętrzem, którego ciepło otoczyło jego twarde przyrodzenie. Rżnął kobietę na korytarzu agresywnymi, szybkimi i gwałtownymi pchnięciami, wsłuchując się w jej głośne pojękiwania, jakie wydobywały się z nabrzmiałych ust. Ponownie ją pocałował, choć tym razem zrobił to bardziej dominująco, aby stłumić jej boskie krzyki, przy czym wcale nie miał zamiaru przerywać seksu czy też szybciej go skończyć. Im dłużej to trwało, tym więcej, darmowej przyjemności mógł zgarnąć dla siebie, a po przymkniętych oczach i rozwartych ustach rudowłosej, stwierdził, że i ona w końcu czuje satysfakcję. Dla bosmana pierdolenie takiej kształtnej i ponętnej piękności mogłoby się nigdy nie skończyć i wcale nie spieszno mu było do wychudzonej wariatki, która przyczepiła się do niego niczym gówno do okrętu, krzycząc “płyniemy!”. Szybko porzucił myśli o obcej, skupiając się na miękkich pośladkach prostytutki i jej dużych, nagich piersiach, które z przyjemnością począł pieścić językiem i ustami, drażniąc nabrzmiałe sutki i wsłuchując się w cudowne, kobiece pojękiwania. Rany, jak on za tym tęsknił.
Diego po dłuższym czasie w końcu zjawił się w pokoju zajętym przez Yavris. Wyglądała na nieco zniecierpliwioną oczekiwaniem, choć niespecjalnie się tym przejął. W końcu spędził kilka przyjemnych chwil z pewną ognistowłosą prostytutką, która okazała się jeszcze dziksza niż Yavris, gdyby osądzać ją po jej ubiorze.
- Przepraszam za spóźnienie - rzekł z uśmiechem mężczyzna zamykając drzwi i siadając obok dzikuski na łóżku, spoglądając na nią z zainteresowaniem. Ciekawiło go cóż ona chciała zrobić.
- No więc? - powiedział dość neutralnie, po czym dodał już ze szczyptą humoru - Wiesz, wyglądałabyś lepiej bez tego hełmu. Masz całkiem ładne oczy, choć niezwykłe. Ale pewnie zaraz zaczniesz coś mówić o połączeniu. A szkoda - wzruszył ramionami.
- Widzę, że wraca ci rozum. Może dzięki temu, że w końcu spuściłeś trochę z lędźwi i krew zaczęła krążyć w ważniejszych lokacjach - odparła z przekąsem, przezornie dociskając ptasią czaszkę do własnej głowy. Poruszyła się na łóżku, aby na czworaka przejść w jego kierunku i usiąść na nim okrakiem. Wiotkimi rękami pchnęła tors Wilka, posyłając jego ciało na materac. Mimo podejrzliwości, nie odczuła jednak narastającego w nim podniecenia, gdyż zdążył sobie poużywać nim zagościł do pokoju. Yavris uśmiechnęła się jakby zadowolona.
- Zabawne, że spuściłeś się we własne gacie i nawet o tym nie wiesz - zaśmiała się krótko.
- Ale zaraz wszystko zrozumiesz. Tylko nie krzycz na mnie i pamiętaj, kto ci pomógł się uwolnić. Pamiętaj też o Charlotte i Dieterze. - pouczyła go na prędce, nachylając się nad jego twarzą i ocierając się policzkiem o jego skroń. Po chwili Diego poczuł silny ból w brzuchu, a gdy Yavris się uniosła, pociągnęła wbitym pod wyrostkiem mieczykowatym sztyletem aż po sam pępek, rozpruwając piratowi trzewia. Przed oczami zawitała mu ciemność.
 
Flamedancer jest offline