Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2016, 17:27   #278
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Ange czuła na sobie presje czasu. Prócz niej wisiało nad nią też przekonanie, że Bobby liczy na jej intelekt i logiczne umiejętności układania puzzli. Było trzeba przyznać, że zagadka powstała w tym lesie, była śmiertelnie trudna. Zabójczo? Jakby tego nie nazwać, brak reakcji przybliżał każdego do skończenia jako krwawa plama i poszatkowane, ludzkie mięso. Kobieta wiedziona przeczuciem, czy też talizmanem wskazującym drogę, pognała czym prędzej w kierunku dostrzeżonej szczeliny.
- Bobby, szybko! - ponagliła go, kiedy jej chude ciało wślizgiwało się przez wąskie przejście. Czuła jak babra się w błocie. Podmokła gleba co prawda ułatwiała czołganie się, ale pozostawiała po sobie wiele śladów na ubraniu oraz rękach. Po prześlizgnięciu się zaledwie paru metrów, Ange już czuła na dłoniach ciężar błota, jaki lepił się do jej skóry. Mimo wszystko nie miała zdecydowanie czasu na takie brednie, przejmowanie się nieistotnymi sprawami. Jej brat umarł, utraciła nadzieję na jego odzyskanie tuż po tym jak zamilkł ostatni jego krzyk wywołany bólem, spowodowanym płonącym ciałem. Wiedziała, że to już był koniec, że zjawa przejęła to ciało, ten umysł... To życie. Kobieta nie oglądała się, będąc pewna, że Bear podąża za nią. Gdy udało jej się dotrzeć do wnętrza jaskini i stanąć na równe nogi, mężczyzny jednak nie było. Przeraziła się początkowo, tętno i oddech stały się szybsze, jej wzrok nerwowo błądził po ścianach jaskini oraz leżących nieopodal zwłokach.
- Jest... - tak, jej niebieskie oczy dostrzegły wolne miejsce na klatce piersiowej, w które mogła dopasować amulet pająka. Już dawała krok w stronę ciała, gdy to nagle spojrzało na nią. Puste oczy sparaliżowały ją, wywołując strach. Patrzyła wmurowana, o mało nie popuszczając pod siebie, nie mdlejąc tu i teraz, kiedy to nogi staly się jak z waty. Czyżby dusza przeskoczyła w to ciało, gdyż było bliżej, niż poprzednie?
Wtedy jednak usłyszała jęki Beara, który sapał z bólu próbując przedostać się do tego samego pomieszczenia, w którym była szatynka. Dzięki temu poczuła odrobinę pewności, bezpieczeństwa, a strach mimo iż nie ustąpił, zelżał odrobinę. Przecież nie podejmując próby zginie, więc co jej szkodziło podjąć?
Póki ciało leżało w bezruchu, Ange próbowała podbiec do niego i z rozpędu wcisnąć amulet w pusty otwór klatki piersiowej, jednakże gdyby stwór zaczął się podnosić, wycofałaby się unikając profilaktycznie ciosu. Na pewno Bear zdążyłby już stanąć w jaskini, rzucić się na potwora z impetem przygwożdżając go do ściany, a Ange mogłaby podbiec i wcisnąć amulet. Razem mieli więcej sił i możliwości, a innego sposoby, niż ten, już nie posiadali. Musieli to zrobić. Ona musiała. Nie mieli już więcej możliwości.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline