- Troll? - zapytał Wiadro, budząc się z oparów Tileańskiego ziela. Zwlekł się z leżanki i ręką wymacał topór. Ta obosieczna i dwuręczna broń nie była zbytnio przydatna w walce w ciasnych pomieszczeniach, ale tylko dla ludzi i długouchych elfów, a żadnym z nich nie był Wiadro. Był on co prawda porządnie szurniętym, bez brody (którą regularnie golił) i z wiaderkiem na głowie zamiast hełmu, ale krasnoludem, który od maleńkości uczył się używać ciężkiego sprzętu w wąskich tunelach.
Tak więc Wiadro pierwszy ruszył do schodów i o mały włos nie przetrącił wbiegającej do piwnicy, przerażonej cycatej dziewki.
- Ty nie być troll - zarechotał gdy dziewczyna dosłownie zwaliła go z nóg, a jego pokaźny nochal wylądował prosto między jej obfitymi piersiami.
Gdy wygramolił się spod jej kształtów (nie omieszkając chwycić tu i ówdzie), ktoś krzyknął że jest tu przejście do kanałów. |