Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2016, 22:33   #5
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Rysiek Włóczykij należał do specyficznego gatunku ludzi. Były to ludzie, które miały na wszystko wywalone, ale to były tylko pozory! Rysiek zahartowany jak każdy Nordlandczyk w starciu z usilnymi próbami udupienia (czy to mrozem na poziomie "pizga złem" czy norsmeńskim toporem czy pałą milicji obywatelskiej) po prostu wiedział, że nie ma się co przejmować byle czym.

Niestety raban u góry nie należał do rzeczy, które można było zignorować.

Akurat dzisiaj przyszedł, aby spokojnie jak każdy normalny człowiek wydać pieniądze i zasilić poprzez podatki za usługi skarbiec Imperium. I za towar. Bo Rysiek palił i pił tylko imperialne. Tak się bowiem składało, że mało pozostało mu form patriotyzmu, kiedy cały jego styl życia przeszkadzał ustanowionemu porządkowi. Porządek był reprezentowany przez Milicję Obywatelską oraz Straż Miejską. Obie te instytucje ochoczo próbowały poprawiać swoją reputację zamykając jak największą ilość nieszczęsnych ludzi na dwie noce w areszcie albo posyłając ich do Lochu Wytrzeźwień. Niestety nader często uważali że Rysiek Włóczykij to idealny kandydat do poprawienia osiągów i zabłyśnięcia przed przełożonymi.
To tam u góry ewidentnie nie brzmiało, jak nalot sił porządkowych. Dlatego kiedy Sigsauer zaczął nim potrząsać, tak że prawie mu faja wypadła z gęby, Rysiek wstał natychmiast i zarzucił swój plecak na ramię. Tak już miał - wolił nosić, niż się prosić.

- Sam jesteś bagieta, Sigi! Psiarscy by pałowali, a nie mordowali! - rzucił.

Dla dodania sobie animuszu sięgnął po glinianą flaszę przy pasie. Był to niezwykły przedmiot o przepotężnej mocy. Wokół szyjki zawieszono medalion z symbolem Ranalda, a w środku coś przyjemnie chlupotało.
Rysiek jako osoba żyjąca na skraju świata oczywistego i miejskich legend miał okazję podziwiać i słuchać o wielu dziwach, które zwykli szarzy zjadacze chleba uważali za brednie. Jedną z takich bredni była ta flaszka, którą znalazł w Altdorfie. Butelka Niedopitka! Przedmiot pobłogosławiony przez kapłanów Ranalda. Butelka Niedopitka bowiem miała tą niezwykłą właściwość, że kiedy po udanej zabawie człowiek się budził... była pełna! Czary! Prawdziwe czary! Był tylko jeden problem. Ranald to przewrotny kawał skurwysyna. Butelka zawsze była pełna najpodlejszego wina jakie kiedykolwiek ktokolwiek zrobił. Niektórzy wątpili nawet czy to było wino - ot bardziej spiryt rozrobiony z sokiem wiśniowym, wodą oraz jakąś siarą. Prawdopodobnie tylko nordlandzkie pochodzenie pozwalało Ryśkowi pić ten parszywy napój, tak że nie wykręcało mu bebechów.

Ale wracając do obecnego stanu rzeczy Ryszard przepchnął się trochę przez tłum macając to i owo co mu się nawinęło. Niby już dzisiaj co miał do zrobienia z tutejszymi panienkami zrobił, ale jednak dobrego nigdy za wiele. Poza tym trzeba korzystać. Pamiętał, że były burdele w których jak się nie zapłaciło z góry to dostawało się ekspresowo w ryja, zupełnie jak w legendarnym Januszu. Na szczęście tutaj była Wesoła Panna i wszyscy przejmowali się tym aby nie skończyć z mieczem w plerach.

Gdy tylko Ehrl dał znak, Rysiek przepchnął się, aby pomóc w otwieraniu przejścia do jedynej drogi ucieczki.
 
Stalowy jest offline