- Hę? - zakrztusił się Karl, wypuszczając dym ustami i nosem, w nieco niekontrolowany sposób i spoglądając lekko nieprzytomnym wzrokiem w stronę schodów prowadzących na górę, do właściwego lokalu, skąd dobiegały niepokojące, groźne nawet w swej naturze dźwięki.
O ważkość sytuacji, którą Karl dopiero zaczynał analizować w swym zamroczonym przez dobroczynne działanie ziołowych oparów umyśle, przekonała go wpadająca do palarni przerażona dziwka, krzycząca coś niezrozumiale, póki nie wpadła na krasnoluda z wiadrem na głowie.
Karl zerwał się z leżanki, ciskając niedopalonego skręta na podłogę i hycnął w stronę, dopiero co ukazanego nieświadomym przez stałych bywalców, tajnego przejścia. - Z drogi chamy, szlachta przodem! - krzyknął, przepychając się do wyjścia.
__________________ Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |