Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2016, 16:26   #15
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Seathan wyszedł z Trevyrem i na korytarzu zamienił z nim parę słów.

- Czemu nic nie wiedzieliśmy o rzeczach o jakich mówił mój kuzyn? Utrata ptaszków powinna cię skłonić do wysłania nowych przyjacielu.- zaczął rozmowę Seathan.

- Nie martw się Seathanie. Jeśli bogowie pozwolą to niedługo otrzymamy wieści od pierwszych ptaszków. Nie chciałem tego mówić przy lordzie Rayne, ale brak nam ludzi nie tylko jeśli chodzi o miecze. Zaraza nie oszczędzała nikogo. Jeśli szykujemy się na wojnę sami żołnierze nie wystarczą, potrzeba nam będzie zapasów, a mamy braki jeśli chodzi o ręce do pracy.- Trevyr stanął przed drzwiami do komnaty Seathana.- Tym jednak będziemy się jutro martwić. Dziś masz inne problemy na głowie lordzie.

Maester pożegnał się z Seathanem i ruszył do kuźni. Młody dziedzic uśmiechnął się bowiem Trevyr nazwał go Lordem. Seathan wiedział, że Maester mu sprzyjał. Sam pokładał w nim spore nadzieje.

- Seathan! - Zarządca uratował maestra przed koniecznością tłumaczenia się dziedzicowi, przynajmniej na jakiś czas. - Wiesz o nowych gościach?*

- Tak Lord Simon wyszedł powitać Lorda Fowlera. “Uśmiechnięty Wilk” to natomiast słynny rycerz, uświetni nasz turniej. Znajdź dla nich miejsca na podwyższeniu, podczas uroczystości.

Młody dziedzic wnikliwie wpatrywał się w szwagra. Nie do końca rozumiał przyczyny ożenienie jego siostry z Sir Hortonem. Sam celowałby z jej małżeństwem wyżej. Zawarł z jego pomocą istotny sojusz tu na zachodzie. Tymczasem zyskali niewiele, owszem Horton mógł być utalentowany... Był jednak tylko jednym człowiekiem. Dziedzica dochodziły słuchy, że również ambitnym... Tacy często byli równie przydatni co kłopotliwi.

- Znalazłem - odpowiedział spokojnie Haigh. - Jeśli już mówimy o uroczystości, to niedługo ślub, więc lepiej pośpiesz się z przygotowaniami. Widziałeś swoją przyszłą żonę?

- Nie, dzisiejszy dzień spędziłem z Lordem Simonem. Dziadek chciał mi udzielić wielu rad w każdym możliwym temacie. - uśmiechnął się na myśl o jego trosce - Wszystkie przygotowania zgodnie z planem?

- Zgodnie - Haigh przytaknął spokojnie. - Upewnij się, że twoja żona się nie spóźni i przygotuj się samemu. Nie chciałbym, żeby goście czekali przed tym ciasnym septem.

Nie zamierzał się upewniać, czy Mildrith będzie na czas. Wiedział, że będzie.

- Jak to świętowanie się skończy, chciałbym z tobą porozmawiać Hortonie - powiedział Seathan - Nie mieliśmy okazji odkąd wróciłem. Jesteśmy rodziną, chciałbym… odpowiednio ułożyć pewne sprawy.

- Dobrze - Horton przytaknął. Był ciekawy tego, co Seathan miał mu do powiedzenia. - Kiedy? Po turnieju, kiedy goście już wyjadą, czy wcześniej?

- Gdy goście się już rozjadą i zostaniemy w rodzinnym gronie.

Następnie się rozeszli... Seathan wyszykował się na ślub, wypowiedział słowa i wziął Mildrith pod opiekę. Poznał swoją panią żonę na tyle, że uśmiechnął się pod nosem na znaczenie tego symbolicznego gestu. Midrith będzie pod jego opieką wszak w nie mniejszym stopniu niż on pod jej. Młoda kobieta potrafiła zadbać o swoje sprawy... Teraz już ich sprawy.

Wykonał prośbę dziadka. Miał wrócić by zająć miejsce swego ojca. Zabezpieczył tym samym to miejsce. Ślub z Midrith był czystą przyjemnością. Jego żona była warta grzechu, miała głowę na karku i była już osadzona w Reaver Rest od jakiegoś czasu. Ślub z nią wzmacniał jego pozycję na miejscu. Jednocześnie zapobiegając części wewnętrznych podziałów. Potrzebował mocnych fundamentów by budować swoją przyszłość. Maester Trevyr był kolejnym bezcennym sprzymierzeńcem. Z istotnych domowników pozostawał Horton... główna niewiadoma w jego obrazie domu.

Gdy zaczęła się uczta, młody dziedzic ignorował zgrzyty. O ich istnieniu wiedział, więc wszelakie objawy ich manifestacji... były do przewidzenia. Na uniesiony przez Gerolda Lannistera kielich odpowiedział wzniesieniem swojego. To wszak Gerold zadbał by otrzymał ostrogi za zabicie zdradzieckiego rycerza. To jego rodzinę ów rycerz okradł... Choć teraz po latach był mniej pewien o co chodziło. Fakty były jednak dla niego proste. Niezależnie od motywacji rycerz był oficjalnie ścigany przez Lannisterów. On był wierny swojemu seniorowi, więc dopadł i zabił kogo trzeba. Gdy przypadkiem nadarzyła się okazja. Pamiętał, że rycerz chciał wtedy coś powiedzieć. Seathan był jednak zbyt zapalczywy by go słuchać. Chciał udowodnić swoją wartość i zabił go podczas wyrównanego pojedynku. Usiłował wziąć go żywcem jednak nie było takiej możliwości. Sam walczył o swoje. Ważny czyn z jego młodych lat, obarczany pewnym błędem jeśli obiektywnie na to patrzeć.

Lord Simon tymczasem przemówił.

- Obawiam się, że wasz ślub powinien być bardziej szczęśliwym doświadczeniem. Mamy tutaj jednak gniazdo szerszeni. Cały nasz region jest niespokojny.

Seathan siedział na tyle blisko dziadka i swojej pani żony, że ściszając głos mógł być słyszany tylko przez nich.

-Sytuacja jest niestabilna to prawda. Musimy bez wątpienia temu przeciwdziałać. To wesele jest dobrym momentem. Co powiesz dziadku na próbę pozyskania dla naszej sprawy Sir Adena? Odjechał z północy by uniknąć uwikłania w konflikt czysto rodzinny. Skierował swoje kroki na niestabilny obecnie zachód. Nie zrobił tego bez powodu. Zapewne wie o problemach z żelaznymi ludźmi a jest człowiekiem czynu. Przewodzi również grupie najemnej. Moglibyśmy spróbować go zatrudnić. Złoto to oczywiście tylko jedna z motywacji. Osobiście podejrzewam, że najmniejsza dla człowieka o jego reputacji. Jednak musi zadbać o żołd swoich ludzi. To człowiek honoru niczym Sir Robb. Podzielam zasady ich obu - nie była to do końca prawda - i myślę, że znajdziemy wspólną płaszczyznę do porozumienia. Mówi się, że współpracuje ściśle z namiestnikiem. Jego oczy zapewnią króla, że nasz ród jest wierny koronie. Korzyść w pewnym sensie dla niego i dla nas. Będąc tu pracowałby jednocześnie na rzecz królestwa w tak wielu aspektach. Lojalność wasali, ukrócenie najazdów... Przydałoby się również poznać bardziej jego pragnienia. Każdy mężczyzna ma jakieś i to one definiują jego poczynania. To człowiek z nieprawego łoża ale o prawym sercu. Jest następny w kolejce do gwardii królewskiej. Jednak czy to jest marzeniem? Może chciałby mieć potomków, ziemię i żonę. To stwarzałoby możliwości. - uśmiechnął się do Midrith. I czekał na reakcję żony i dziadka.
 
Icarius jest offline