Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2007, 21:17   #7
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Nic w rzeczywistości nie jest tak piękne, jak wówczas, gdy było spowite oczekiwaniem i nadzieją.
George Eliot


Mathab Shazandi

Już widząc tapetę, różowego misia posyłającego pocałunek (tak słodki, aż odrzucający), twoja nadzieja zaczyna topnieć. Wchodzisz w spis kontaktów (palce odmówiły ci posłuszeństwa i tak jakoś wyszło) i widzisz jako pierwszą pozycję: Annie K. Ale ty nie znasz, żadnej Annie! A tym bardziej Annie K! Zaczynasz coraz szybciej przeglądać książkę telefoniczną, ale ani jednej osoby z tej cholernej listy nie znasz.
- Przepraszam - nagle przypominasz sobie, że przecież ona tu dalej jest. - czy to moje?

Pytanie zdaje ci się trochę nie na miejscu. Dziewczyna pod wpływem twojego spojrzenia zmieszała się. Właściwie powinieneś coś powiedzieć, ale twój żołądek cię ubiega. Wydaje z siebie donośny gulgot w ten sposób oznajmiając, że chce coś zjeść. A raczej, że umiera z głodu. Tylko czemu, skoro dopiero cię ze szpitala wypuścili? Szkoda, że twój narząd nie widzi żadnego logicznego powiązania między tymi dwoma faktami i dalej burczy w najlepsze. Dziewczyna uśmiecha się łagodnie (ze współczuciem? A może to po prostu wydało jej się komiczne?) do ciebie.
- Może dasz się zaprosić na kawę?
Dopiero teraz zauważasz, że ona nie ma tego parszywego angielskiego akcentu. Ale czego oczekuje, zapraszając obcego faceta na kawę?

Pieter Kamil Pietrowic

- Znowu migrena? - Kobieta spojrzała na ciebie troskliwe w międzyczasie starając się wydłubać synkowi miętówkę z nosa. - W łazience skarbie. Tam, gdzie ją zawsze chowasz.
Ostatnie słowo mocno zaakcentowała, gdyż udało jej się odroczyć wizytę w szpitalu na jakiś czas. Mimo wszystko cieszy cię to, bo pewnie jeszcze by cię obarczyła tym obowiązkiem. A nie ma jak tracić pieniądze i czas, przekupując lekarza, żeby chociaż raczył spojrzeć na chore dziecko. Co więcej nie swoje.
- No dobrze, ruchy. Skończyliście jeść to już, ubierać się. Mama nie może się dziś spóźnić.
Dzieci pobiegły do przedpokoju (tak ci się wydawało) i zabrały ze sobą właściwie cały hałas. Kobieta podeszła do ciebie, przelotnie pocałowała w policzek i odłożyła kubek do zlewu.
- Zostawiamy cię samego. Dzieci będą na świetlicy, jak zwykle.
I sama też opuściła kuchnię. Uprzytomniłeś sobie, że masz na sobie tylko spodnie od piżamy w wyprane, błękitne paski.

John Whiterook

Siedziałeś przy stoliku, patrząc znudzonym wzrokiem na miejscową gazetę (czyli dwie luźne kartki z ledwo widocznym komputerowym wydrukiem). Nie przypominasz sobie, żebyś ją kupił czy znalazł. Ktoś musiał ją tu wcześniej zostawić. Ciekawe kto? Twój wzrok padł na repertuar kina "Ostatni szaman". No tak dalej "Rambo" i "Wichrowe Wzgórza". Że jeszcze nie zbankrutowało. Wziąłeś głębszy łyk z kufla, w którym już widać było dno. Nagle usłyszałeś głośne szuranie krzesła. Przed tobą wygodnie usadowiła się kobieta, kładąc nogi na blacie.

Właściwie było zupełnie pusto, dlaczego ta, na wpół naga, kobieta przysiadła się do ciebie?
- Zachowuj się. - syknęła do niej inna blondynka, zrzucając jej nogi ze stołu i siadając obok.

- No co? - pierwsza tylko wzruszyła ramionami. Wyglądały na bliźniaczki. Z pewnością dwujajowe. Jedna bez kszty wstydu i dobrego wychowania, druga wręcz zbyt nieśmiała. Tylko się do ciebie uśmiechała jakoś tak wstydliwie. Ani razu nie odważyła spojrzeć ci w oczy.
- Zamówić wam to, co zwykle?
Przy barze stała jeszcze jedna. Co to? Zjazd Stowarzyszenia Jajników Indiańskich?

- Jasne. - rzuciła ta bezczelna i zajrzała do twojego kufla. - A dla niego piwo - sporzała w stronę trzeciej i znów na ciebie. - Bo chyba nie odmówisz?
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein

Ostatnio edytowane przez Latilen : 14-05-2007 o 22:39.
Latilen jest offline