Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2016, 20:55   #8
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
Świst przeszywającej powietrze strzały oraz nagłe oswobodzenie trzymającej go w wodzie asekuracyjnej liny zwrócił uwagę żeglarza. Wyjęte rodem z najdziwniejszych snów potwory przymierzały się do szarży na niego i jego towarzyszy, a w sumie tylko na tych drugich, ponieważ on był jeszcze w wodzie. Ze swoimi zdolnościami pływackimi mógłby dopłynąć na drugi brzeg używając ich jako ofiary dla dziwnych bestii. Prawdopodobnie by ich pożarły i nasycone udałyby się na spoczynek. Była to bardzo rozsądna opcja, ponieważ one raczej by rzeki nie przekroczyły, ale sens pozostawiania dwojga ludzi, z którymi przeżył aż do tego momentu, był wątpliwy.
- Ech, kurwa - sarknął pod nosem z wyraźnym niesmakiem, gdy uderzył dłonią w stronę przeciwnego brzegu, po czym zawrócił, by zarżnąć te szkarady i mieć z nimi spokój.
Stanąwszy na brzegu dobył dwóch długich mieczy jednosiecznych, Isabell i Elise. Obie miały proste rękojeści i ostrze ukształtowane na delikatny łuk kończący się na sztychu, a rozpoczynający się przy jelcu. Diego uśmiechnął się pod nosem na wspomnienia związane z tymi imionami. Isabell była młodą estalijską damą dworu, piękną kobietą o kruczoczarnych włosach i delikatnym figlarnym uśmiechu. Wśród zwykłych ludzi była cicha, ale w łóżku odzywał się w niej niezwykły ogień żądający za każdym razem coraz więcej. Spędził z nią wiele upojnych nocy ryzykując w ten sposób stracenie głowy, ale dla takiego klejnotu musiał zaryzykować. Jak widać nie zapłacił za swoje wybryki. Nie lepsza była Elise, a choć ta kobieta z Imperium nie była szlachcianką i nie była jakaś szczególnie piękna, to cechował ją niemały temperament oraz śmiałość zwinnej piratki wiedzącej co się mężczyznom podoba. Należała do załogi innego okrętu pirackiego pod komendą nienawidzonego przez niego kapitana uważanego przez wielu za skurwysyna, a noce w Azylu spędzali razem. Błędna decyzja tego piździelca sprawiła, że jego łajba poszła na dno, a cała załoga, włącznie z Elise, zginęła. Czy nazwał tak drugie ostrze z sentymentu? Aż by parsknął śmiechem, gdyby nie wyszczerzone ryje zębaczy.
- Ech, kurwa - powtórzył kolejny raz, co mogło brzmieć komicznie dla obserwatora, i zaszarżował na potwory. Strzały Dietera i Charlotte świszczały dookoła niego ryzykując trafieniem w jego plecy. Zębacze kłapały swoimi paszczami w pobliżu jego boków nie mogąc go trafić z powodu zręcznych uników bosmana. Jego zamachy same w sobie również nie przynosiły efektów. Bardziej się zasłaniał niż atakował. Walka jeden na dwie bestie, kiedy pozostali członkowie twojej drużyny szyją z łuków z dość przeciętną skutecznością nie należała do jego specjalności. Ogólnie byli z impasie. Jedyny plus tego był taki, że bestie obrywały strzałami, a w niego nikt nie strzelał.
Trochę się zmieniło chwilę później. Chyba w przypływie wściekłości po śmierci swego “przyjaciela” jeden zębacz rzucił się na niego chcąc połknąć mu łeb. Diego musiał się zasłonić przedramieniem… I rozległa się po jego ciele fala bólu. Wilk ujrzał jak zęby potwora zagłębiają się w jego rękę, chyba zbyt smaczną dla niego.
- Skurwysynie, zostaw mnie! - warknął wściekły i wykonał prosty pionowy zamach, który przeciął wroga na pół. Z jego wnętrza wylały się obrzydliwe flaki raczej niezbyt kojarzące się w jakikolwiek sposób z ludzkimi. Nawet smacznie nie wyglądały, a wszyscy byli wygłodzeni.
Odkopując truchło i próbując dłonią zatamować krew z ugryzionego przedramienia Diego znów podszedł do liny, zaczynając ją znów obwiązywać naokoło siebie.
- Chyba wolałbym spędzić resztę dnia na drugim brzegu niż tutaj. Jeszcze się okaże, że smród krwi zwabi tu większą ilość tych pokrak - powiedział swoim towarzyszom walcząc z grymasem bólu chcącym wyjść na jego twarz. Wolał zachować zawadiacką maskę przed Charlotte.
W końcu był nieustraszonym piratem.
 
Flamedancer jest offline