Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-08-2016, 11:37   #4
Googolplex
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Bar u Servira był jednym z niewielu miejsc gdzie Lorash mógł poczuć się choć trochę swobodnie. Miejsce od dawna było terenem neutralnym na którym spotykały się różne grupki drowiego półświatka. Czasami nawet zabłądził w te rejony drow szlachetnie urodzony, czego Drugi Syn był znakomitym przykładem.
Siedział właśnie przy pianinie i grał oczekując na właściciela lokalu. Muzyka od dawna pozwalała mu uwolnić i wyładować emocje, była jego odskocznią i jedną z drobnych słabości.

Servir pojawił się za Lorashem gdy ten zrobił przerwę w grze.
- Mam nadzieję, że łaskawy pan jest świadomy tego iż nie jesteśmy w stanie zapłacić mu za jego występy… - zaczął żartobliwie. Lorash doskonale wiedział iż mężczyzna nie nazywa się na prawdę Servir, a jedynie przyjął to imię gdy został właścicielem “U Servira” kilkadziesiąt lat temu.

- Tym razem to ja spłacałem dług i jeszcze to - wyjął z jednej z licznych kieszonek w rękawie niewielkie pudełeczki i położył je przed Servirem. Część niepisanej umowy jaka zawarli dawno temu i jedna z najsilniejszych broni w handlowym arsenale Lorasha. Złoty Pył nazywany tak po prostu od lekko metalicznej żółtej barwy substancji, narkotyk którego próżno było szukać na ulicach. W samym pudełeczku mieściło się dziesięć dawek więc jego wartośćniemal zwalała z nóg, jednak dla Lorasha była to cena którą był gotów zapłacić za tak dobre źródło informacji.
- Zmienimy miejsce na bardziej kameralne?

- Klient nasz pan… - Servir wyklepał odruchowo formułkę i odszedł w stronę swojego biura dając Lorashowi do zrozumienia by podążył za nim. Mężczyźni przeszli przez kilka klubowych pomieszczeń zanim dotarli do zaplecza. Na końcu korytarza znajdowało się biuro właściciela. Przy drzwiach stała postawna kobieta z dużą pałką w dłoni, duegarka. Strojne w czerwone pajęcze aksamity pomieszczenie mogło mieć jakieś pięć na pięć metrów. Mieściło niewiele poza biurkiem i kilkoma wygodnymi fotelami. Był też mały sejf.

Lorash bez wahania zajął miejsce w jednym z foteli. Nie musiał pytać czy są sami, Servir również miał swój interes w tym by niektóre słowa nie wyszły poza ten niewielki pokoik.
- Jak widzę interes kwitnie - zaczął rozmowę jak dokładnie tak samo jak zawsze.
Servir rozsiadł się w innym fotelu.
- Nie narzekam, nie mam źle, są szanse na rozwój… - odparł beztrosko w tym samym czasie pytając palcami:
~O czym chcesz pogadać?

- Dobrze to słyszeć, przynajmniej jedno miejsce które lubię opiera się grom na szczycie… - Lorash podjął beztroski temat lecz jego palce mówiły coś zupełnie innego:
~Myślę, że ktoś zaczął mi poważnie szkodzić, muszę wiedzieć czy to ktoś z miasta - a po chwili dodał.
~Nie pojawiły się ostatnio nowe… ingrediencje?

- A czemuż to szczyt miałby się przejmować takim małym męskim zaciszem, ot kilku poczciwców topi zmęczenie w prostych rozrywkach. - kontynuowały usta mężczyzny w czasie gdy jego palce biegły:
~ Zależy co masz na myśli mówiąc nowe, to jest duże miasto, książę, różne interesy tu się przez tą okolicę przewijają.

~ Cokolwiek w większych niż normalnie ilościach lub nowi handlarze z nadspodziewanie dużym wyborem. Zresztą cokolwiek co przychodzi ci do głowy będzie pomocne.
Usta zaś kontynuowały błahą rozmowę.
- Wszechwidzące oczy Matron sięgają wszędzie a ich macki uderzają w najmniej odpowiednich momentach.

Jego rozmówca przybrał nabożny ton:
- Oby żelazne prawo Wielebnych zawsze nas chroniło, ku chwale Pajęczej Matki…
~ Poza tymi niedrowami których “ktoś” niedawno oddał w objęcia bogów nikt nie rozgrywa czegoś większego.


- …jej łaska nas nie opuszczała a gniew spadł na wrogów - dokończył formułkę Lorash i uśmiechnął się zjadliwie.
~ Nie takich wieści pragnąłem. Trudno, informuj mnie jeśli dowiesz się czegoś nowego, zostawię to byś miał pretekst wysłać kogoś do mnie. - To mówiąc pozostawił na blacie jedną ze swych ozdób z symbolami rodu.
~ Oczywiście odwdzięczę się za tą przysługę, jak zwykle.

W czarnych dłoniach drowa, materia znikała zupełnie tak skutecznie jak w gdybanych przez czarodziei czarnych dziurach planów otchłani. Po przedmiocie pozostawionym przez pierwszego syna nie pozostał na blacie żaden materialny ślad, czy nawet wspomnienie.
~ Nie ma najmniejszej potrzeby szukać informacji gzie indziej książę, jeśli moja skromna osoba nie wie o takich rzeczach to po prostu ich niema, ręczę. Ale to chyba nie jest taka zła wiadomość? - nie dokończył zamykając dłoń i przeciągając się na fotelu.
- Jeśli to poprawi księciu humor, znam namiary na świetną nową saunę, półdrowki odchudzone, niemal nieodróżnialne od normalnych kobiet, polecam. - Jeśli ktokolwiek podsłuchiwał by rozmowę i naszła by go podejrzliwość względem nadmiernej pobożności rozmówców, ten mały smaczek, sprawiał iż samcze pogaduchy wydawały się bardziej normalne.

~ Wiem, dlatego to właśnie do Ciebie udaję się w potrzebie lecz w jednej rzeczy się mylisz. Nawet twoja wiedz sięga tylko granic miasta, to co za nim… - Nie dokończył miast tego kontynuował rozmowę na głos.
- Tak, myślę, że to mi dobrze zrobi. Wiesz, zawsze gdy Opiekunka spodziewa się dziecka czuję na sobie presje by w końcu pozbyć się brata. Mam wrażanie jakby oczy wszystkich były skierowane na mnie i tylko czekali kiedy wykonam ruch. Zdecydowanie przyda mi się chwila oddechu od dworskiego życia. - Wyglądał jakby się rozmarzył lecz czy było tak naprawdę czy zrobił to tylko dla zachowania pozorów wiedziała chyba tylko sama Lolth.
- A ty nie chciałbyś mi towarzyszyć? We dwóch zawsze ciekawiej, pomyśl jak podsycilibyśmy plotki. - Lorash zaśmiał się niemal szczerze, oczywistym było, że nie tyle zależy mu na towarzystwie ile na ubezpieczeniu, wszak gdyby miała to być pułapka Servir nie wszedł by w nią razem z ofiarą.
- To nie jest zła myśl książę. Chociaż osobiście wybieram się tam gdy mniej tam szlachty, bez urazy oczywiście. Ale skoro poszlibyśmy razem. - Mężczyzna rozmarzył się trochę na pokaz.
- Prowadź więc do tych ogrodów rozkoszy, z przyjemnością oddam się pod opiekę kąpielowych. - Lorash wydawał się być w dobrym humorze. Po części wynikało to z tego iż zdawał sobie sprawę, że czasami takie uwolnienie umysłu skutkowało nagłym oświeceniem, nie jeden problem już rozwiązał w łaźni czy sypialni.


Łaźnie same w sobie, były jedną z ulubionych rozrywek mrocznych elfów. W Sel Natha były ich setki. Zwyczajowe łaźnie były otwarte wyłącznie dla drowich kobiet i mężczyzn. Przeważnie też nie musiało wcale dochodzić tam do jakiś lubieżnych sytuacji. Przynajmniej nie dla podbojów się tam chodziło w pierwszej kolejności, chodziło o autentyczny relaks.
Istniało też specyficzne pojęcie “Męskiej Łaźni”, czy też “Łaźni samców”. Zazwyczaj kojarzono je z jaskiniami nierządu, gdzie spaczone mroczne elfy oddawały się uciechom z przedstawicielami tej samej płci. Homoseksualizm wśród drowów miał pewne rozgraniczenie. Wzajemne stosunki kobiet były jak najbardziej normalną rzeczą, nawet propagowaną w domu i poza nim. Mężczyźni zadowalający się sami ze sobą, bez kobiety, byli pogardzani, do tego gdyby ktoś nakrył ich na takich aktach w domu czy ogólnorozumianej przestrzeni publicznej, konsekwencje mogły by być dla takich panów dość nieprzyjemne, jeśli nie tragiczne. Jednakże przyzwalano na istnienie wydzielonych “Męskich łaźni” gdzie owe spaczone jednostki mogły by oddawać się tym niecnym praktykom nie rzucając się w oczy. Aczkolwiek, o czym już mniejsza liczba kobiet wiedziała, takie “Męskie łaźnie” zapewniały możliwość zaspokojenia większej liczby “dewiacji” Ta do której teraz zmierzał drugi syn i jego kompan, oferowała możliwość bliższych kontaktów z półdrowimi niewolnicami, specjalnie wyselekcjonowanymi by niemal idealnie imitować drowie kobiety. Pytanie czemuż to udawać seks z drowką, mógł zadać tylko naprawdę mało rozgarnięty mężczyzna. Dziewczyny z sauny mimo iż drowki przypominały, nie były nimi, więc można było z nimi zrobić wszystko to i kiedy się chciało, czego nie ważyło by się zrobić z prawdziwą kobietą, czy też wbrew jej woli.

Droga była dość długa, mężczyźni musieli wziąć jaszczurzy zaprzęg i zbrojną ochronę, okolica nie była bezpieczna. W samej łaźni poproszono ich o pozostawienie w szatni wszelkiej broni i ubrania. W głównej sali, która była w zasadzie pokaźną jaskinią, znajdowały się cztery duże niecki. Mieliście chyba szczęście, bo znajdował się tu tylko jeden klient. Poza nim w pomieszczeniu było sześć dziewcząt, faktycznie, trudno by było odróżnić je od mrocznych elfek. Jednakże muzyczne ucho Lorasha wychwyciło różnicę w brzmieniu ich głosów. Kobiety były ubrane w totalnie przemoczone teraz tuniki, doskonale podkreślające ich kobiece kształty - znów nieco zbyt obfite jak na większość drowek, chociaż jakiś plebejski mężczyzna mógł by się nabrać. Lokal trzymał pewien poziom, Nikt tu nie próbował dziewczyn pozabijać, było to zakazane (co zostało wytłumaczone przy wejściu), podobnie zadawanie jakichkolwiek ran. Aczkolwiek wszystko inne było dozwolone.

- Miałeś rację - drugi syn zwrócił się do towarzysza. - Niemalże można ulec złudzeniu.
Nie wahał się przy tym podejść i pogładzić nagiej skóry jednej z dziewczyn. Niemal bez skazy, niemal można ją było pomylić ze skórą drowki, jednak drobne włoski zdradzały prawdziwą naturę kąpielowych. To jednak nie był dla Lorasha żaden problem, wybrał sobie trzy których uroda była zbliżona do rysów córek jego własnego domu. Daleko im było co prawda do szlachetnych córek Olathkyuvrów jednak i to nie był problem. W tym konkretnym momencie ważniejsze były ich umiejętności. Usiadł wygodnie na stopniach prowadzących w głąb głównego basenu. Przyjemna ciepła woda obmywała jego lędźwie. Wystarczył jeden gest by kobiety zrozumiały jego życzenie.
- Wspaniałe mejsce - wymruczał Lorash poddając się masażowi. Zręczne dłonie półdrowek skutecznie usuwały napięcie z jego mięśni, napięcie z którego wcześniej nawet nie zdawał sobie sprawy.
- Może kiedyś zabiorę tu brata… by odszedł zadowolony - pozwolił sobie nawet na mały żarcik. Ciekawiło go też czy słowa te dotrą do Aeriela, a nawet po cichu na to liczył.

Servir sam rozsiadł się na tyle blisko Lorasha by mógł swobodnie rozmawiać bez podnoszenia głosu. Sam najwyraźniej nie miał jakiejś nadzwyczajnej ochoty na damsko męskie igraszki bo jednej z dziewczyn polecił po prostu masować sobie plecy. Nie, zabawa właściciela klubu polegała na czymś innym:
- Powiedz mi kapłanko, o czym teraz marzysz? - zwrócił się władczo do półdrowiej dziewczyny.
- Marzę byś mnie ukarał mężczyzno, byś mnie zdominował - odpowiedziała, ulegle i dość przekonywająco dziewczyna. Servir tylko się roześmiał, po czym zwrócił się do drugiego syna:
- Myślę że twój zacny brat już tu gdzieś z nami jest, niektóre z tych dziewczyn mogą być z nim spokrewnione, różne rzeczy się słyszy na mieście, jeśli bywa się w takich jego częściach…

Lorash roześmiał się serdecznie na myśl o pomyśle który właśnie zrodził się w jego głowie.
- Cóż to musiała by być za śmierć w ramionach własnej córki. - Nie omieszkał podzielić się też pomysłem z towarzyszem. Nakazał też jednej z dziewczyn zajęcie się niższymi partiami jego ciała. Nie miał przy tym problemu by odrobinę za długo przytrzymać jej głowę pod wodą i obserwować jak łapczywie łapie później powietrze. Nie potrafił jednak zrozumieć dlaczego to właśnie ten widok podniecał go najbardziej, znacznie mocniej niż wszystko co do tej pory dla niego robiły.
Dziewczyna dławiła się wodą chyba nawet trochę bardziej niż musiała. Jeśli pozostałe dziewczyny stresowały się całą sytuacją, dobrze do ukrywały. Gdzieś niedaleko was, samotny klient, którego zauważyliście wchodząc do łaźni, dorwał się do jakiejś dziewczyny i zabawiał się z nią dość szorstko, wykrzykując zdyszanym podnieconym głosem bardzo niemiłe epitety pod adresem chyba swojej siostry, zupełnie jakby właśnie z nią miał teraz przyjemność. Półdrowka, miała lotny umysł i natychmiast podłapała grę mężczyzny, wczuwając się w rolę złej siostry której właśnie się doigrało…
Servir mimowolnie rozejrzał się nerwowo gdy Lorash wyłożył mu swoje przemyślenia.
- To są sprawy o których taki skromny mieszczanin jak ja woli nie słyszeć książę. Zresztą, w niektóre plotki zwyczajnie “lepiej” jest nie wierzyć.

- Masz rację, pozwoliłem się ponieść fantazji - skłamał niezbyt przekonująco. Dobrze wiedział, że w mieście żadna plotka nie rodzi się bezpodstawnie. Niosą w sobie zawsze zarodniki prawdy lub zarodniki zdrady lecz zawsze z tych zarodników wyrastają kłopoty. Inną sprawą jest to kto ma te kłopoty. Dobrze też wiedział, że jego słowa usłyszały przynajmniej cztery pary uszu których nie łączyły z nim interesy i zapewne czworo ust przekaże te słowa dalej. Bawiła go myśl o reakcji brata kiedy plotki dotrą do niego i zastanawiało co też zrobi gdy Lorash zaproponuje mu wizytę w łaźni. Podobnie jak przyjemność sprawiały mu oralne pieszczoty w wykonaniu dziewczyny o rysach trochę za bardzo przypominających jego własne.

Servir wyglądał na uspokojonego zapewnieniami Lorasha. Czy to szczerze czy też nie, nie było ani czymś co dało by się stwierdzić, ani czymś co miało by jakieś znaczenie. Tak czy siak, już w lepszym humorze zagadał z innej beczki.
- Te dziewczyny są bardzo młode, nie wiem dokładnie jak to jest u niedrowów, ale pewnie mają po kilkanaście lat. Teraz kosztują majątek, ale za jakieś dziesięć lat, nie będą się już nadawały do tego lokalu. Mam zamiar wtedy kilka wykupić i rozkręcić coś własnego, myślę że będzie mnie wtedy stać na jakieś trzy, może cztery. - Pochwalił się kupiec.

- Słusznie - pochwalił Lorash. - Dziewczyny mają talent, przy odrobinie motywacji staną się żyłą złota. - Mówiąc to delikatnie podkreślił słowo “motywacja” by jego rozmówca nie majał wątpliwości jaki rodzaj motywacji ma na myśli.
- Gdybym nie miał związanych rąk sam bym pewnie wykupił kontrakt kilku z nich - a mówiąc to złapał jedną z dziewczyn pod brodę i przyciągnął jej twarz bliżej swojej.

- Chciałabyś być osobistą służką drugiego syna? - Zapytał z przekąsem.
Lorash raczej nie był głupi, a już na pewno nie był mało spostrzegawczy, szybkie mignięcie na boki oczu dziewczyny, świadczyło o intensywnym i błyskawicznym procesie myślowym, który właśnie zachodził w jej głowie. Lorash zauważył już, że dziewczyny starają się dostosować do gierek swoich klientów. - Dziewczyna zrobiła minę oburzonej dziewicy i usiałowała się wyrwać z uchwytu mężczyzny w sposób wyjątkowo nieporadny…
- Nie za dużo sobie pozwalasz mężczyzno!... - fuknęła. Servir miał coś na końcu języka ale powstrzymał się czekając na reakcję drugiego syna.

Lorash roześmiał się po raz kolejny, tym razem szczerze.
- Zdaje się, że właśnie zostałem odrzucony - lecz jego palce nie puszczały dziewczyny, wręcz przeciwnie zacisnęły się trochę mocniej. Przyciągnął ją bliżej siebie, zdecydowanie podobało mu się jak potrafiła się dostosować. O wiele bardziej niż sama jej gra.
- Bądź teraz milutka - wyszeptał jej do ucha kiedy jego dłonie błądziły po jej ciele. W tej chwili zdecydował, że to właśnie ona zapewni mu rozrywkę na kilka następnych chwil. Dziewczyna natychmiast zmieniła nutę. Najpierw sprawiła, że jej twarz zaczęła wyrażać pewną obawę, następnie, gdy mężczyzna zaczął ją pieścić, dziewczyna rozpoczęła pojękiwanie. Całe jej ciało drżało przy każdym dotyku. Servir patrzący z boku pokiwał głową:
- To są dobre aktorki, szczególnie wtedy gdy znają wcześniej swoje role. Ja tak się zazwyczaj umawiam zanim zaczynam zabawę. Wtedy jest znacznie fajniej. Ale niestety mało klientów docenia taką subtelność - mężczyzna przeniósł wymownie spojrzenie na osobnika maltretującego swoją “siostrę”. Ciągnął ją od tyłu za włosy i wykrzykiwał co raz jakieś wulgaryzmy.
- Ten tam to niestety najczęstszy typ, na szczęście żaden bardziej “pospolity” nie został by tu już wpuszczony. Chciałbym wybrać naprawdę wymagających odbiorców dla wykwintnych przedstawień, jakie te aktorki mogą zafundować, nie mam zamiaru prowadzić rzeźni… - skrzywił się z niesmakiem i poklepał wciąż masującą jego kark dziewczynę po policzku.

Lorash nie odpowiedział póki nie skończył zabawiać się z dziewczyną. Podobała mu się jej gra, jej umiejętności i ciało. Czerpał rozkosz z każdej chwili i nie przejmował się przy tym jej doznaniami, całkowicie inaczej niż kiedy to on musiał świadczyć podobne usługi kobietom z domu. Lecz kiedy w końcu po dłuższej chwili był już usatysfakcjonowany i pozwolił by półdrowka pieściła go bez jego udziału, mógł w końcu podjąć dalszą rozmowę.
- Przyznaję, że są bardzo dobre w swych rolach, co więcej improwizacja wychodzi im nadzwyczajnie. Pozwolić by takie talenty zostały zarżnięte przez pierwszego lepszego narwańca było by wielką stratą. To jednak ryzyko którego nigdy się całkowicie nie pozbędziesz, i musisz się z tym liczyć.

Servir otarł czoło w teatralnym geście.
- Heh, strata, każda jedna tutaj warta jest teraz ponad cztery tysiące! Tu nie wejdzie nikt kto nie mógł by spłacić takiej sumy, lub nie pochodzi ze szlacheckiego domu. Plus koszty uszczerbku “moralnego” właściciela, to naprawdę nieciekawe jeśli którejś coś by się tu stało. Ale tak, dokładnie tak jak książę mówi. Interes ryzykowny. Za jakieś dziesięć lat jednak ich cena spadnie do dobrze poniżej tysiąca od głowy. Wtedy za cztery tysiące kupię cztery, a może nawet pięć! Nie mam zamiaru otwierać czegoś dużego jak choćby taka łaźnia, za duże koszta utrzymania. Po prostu chciałbym mieć dodatkowe rozrywki dla sprawdzonych, zamorzonych gości mojego własnego lokalu.

- Za dziesięć lat. Być może wówczas dasz się namówić na cichego wspólnika. - Wolał nie dodawać “o ile dożyję” nie było sensu, obaj wiedzieli jak łatwo jest stracić życie będąc szlachcicem.
- Mógłbyś sobie wtedy pozwolić na więcej niż cztery czy pięć. Ciekawe czy któraś z nich potrafi też grać - rzucił mimochodem lecz bezpośrednio do dziewczyn aby nie miały wątpliwości jakie jest jego życzenie. Chciał się też przy tym przekonać jak wszechstronnie są wykształcone i czy cztery tysiące to aby nie przesada. Co prawda jak do tej pory nie mógł narzekać, jednak cena wydała mu się trochę zawyżona. Servir machnął lekceważąco ręką.
- Widzę że iluzja nieźle ci się już udzieliła książę. Tak jak mówiłem, one mają jakieś kilkanaście lat, tylko wtedy wyglądają najbardziej elfio kobieco. Później ich piersi i biodra urosną, co nie odbierze im bynajmniej atrakcyjności, ale przestaną wyglądać “jak drowki” Te tutaj nawet z punktu widzenia nieludzi muszą być dziećmi, pewnie nigdy nie opuszczają łaźni, nie ma za bardzo czasu na edukację. Kiedy je stąd wykupie, będą wyglądać nieco pełniej, ale za to będą już tak wyglądać bez dalszych zmian przez następne stulecie, można je wtedy spokojnie wytresować w czym tam się chce.

- Tak, być może iluzja jest zbyt silna, zwłaszcza gdy wspomniałeś o cenie. W jednej jednak sprawie się mylisz. Ich wygląd można zachować na znacznie dłużej za pomocą odpowiednich środków jeśli oczywiście nie zostaną zapłodnione. - Lorash urwał nagle zupełnie jakby zdał sobie nagle sprawę, że powiedział zbyt wiele. No ale od dawna miał ochotę sprawdzić czy niektóre z jego specyfików zadziałają na półdrowy podobnie jak działały na ludzkich niewolników na których je testował. Prawdą było, że przy podawaniu niektórych substancji zarówno dziewczynki jak i chłopcy przestawali się dalej rozwijać do końca życia pozostając już w ciałach dzieci. Miało to jednak kilka nieprzyjemnych skutków ubocznych zwłaszcza kiedy taka niewolnica zaszła w ciążę, ciało jakby uwolnione spod zaklęcia zaczynało się wówczas starzeć w nienaturalnie szybkim tempie zupełnie jakby dziecko wysysało z niej całą witalność. Z chłopcami tego problemu nie było lecz oni akurat byli nieprzydatni do niczego.

Servir machnął uspokajająco dłonią.
- Spokojnie książę, te tutaj są naprochowane przeciwko takiej niemiłej ewentualności, widzisz, nie wiem czy wiesz, ale ich dzieci były by już w zasadzie drowami i tu pojawiły by się problemy. Gdyby kapłanki się o czymś takim dowiedziały… umniejszanie drowiej rasy, rozwadnianie wina szczynami i tym podobne. Wyrok śmierci dla każdego zaangażowanego. - Servir przeżegnał się wykonując gest przywołujący na myśl osiem odnóży pająka. - Można by je w sumie wykroić, ale koszt usuwania blizn jest droższy niż same prochy.
- A niestety nie istnieją żadne prochy które wysterylizowały by je permanentnie, przynajmniej żadne które nie pozostawiły by widocznych śladów. Tak odwieczny problem koszty a zyski.
- Otóż to książę, otóż to - uniósł palec do góry Servir.
- A to przypomina mi, że każda przyjemność musi dobiec końca. - To mówiąc wstał i powoli zaczął wychodzić z basenu. - Z pewnością pozostałbym na dłużej gdybym tylko był panem własnego losu, lecz ten spoczywa na jedwabnej nici pająka.
Servir pokiwał tylko głową. On również zbierał się do wyjścia, razem z drugim synem.
 

Ostatnio edytowane przez Googolplex : 13-08-2016 o 12:14. Powód: problem z linkiem
Googolplex jest offline