Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2016, 01:37   #5
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Czas mijał i cykl nieubłaganie zbliżał się ku końcowi, a co za tym idzie, do rodzinnej uroczystości zostawało coraz mniej czasu.
Domowa kaplica
Aurora już dawno znajdowała się w kaplicy. Po pokazaniu Filfrii gdzie jej miejsce - to jest na ziemi pod butem, Pierwsza córka zajmowała należne sobie miejsce głównodowodzącej operacji “Przygotowania do porodu”. Aurora stała teraz z szeroko rozpiętymi skrzydłami u podnurza ofiarnej płyty na której już niedługo Opiekuna wyda na świat swoje młode, dla Aurory będzie to siostra, lub coś pomniejszego. Podobizna olbrzymiego pająka wisiała dokładnie nad ołtarzem, niby gotowa pożreć to co się na nim znajduje. Doprawdy, stylizacja domowej kaplicy była wyborna. Pierwsza córka przyglądała się w milczeniu jak jej młodsze siostry oraz pomniejsze drowki zapełniały pomieszczenie pajęczakami. Większe pająki pożerały te mniejsze. Aurora zdała sobie nagle sprawę, że nigdzie nie widzi Filfrii, czyżby druga siostra nie miała zamiaru pokazać się na uroczystości? nie, to nie mogło być… Z rozmyślań Pierwszą córkę wyrwało delikatne muskanie o biodro. Kobieta spojrzała pod nogi, mała dziewczynka, nie starsza niż jakieś 10 lat, może nawet nie, szukała jej zainteresowania. Aurora nie marnowała czasu na larwy, nawet te drowiego rodzaju, jednak zmiażdżenie najmłodszej siostry w sercu kaplicy Lolth zwyczajnie nie uchodziło. Aurora chwyciła dziecko swoją szponiastą łapą i uniosła do swojej twarzy. Dziewczynce najwyraźniej się to podobało.
- Wielebna Matka życzy sobie widzieć cię natychmiast, Pierwsza siostro. Ciebie a nawet samców, Pierwszego i Drugiego, Matka poleciła byś zabrała ich ze sobą. - wyszeptała mała drowka niewinnym dziecięcym głosem. Aurora wiedziała, że tego zaproszenia odrzucić zwyczajnie nie można.
- Oczekuje cię w komnacie audiencyjnej. - Dodało maleństwo, zupełnie niepotrzebnie zresztą, gdyż matka zawsze zapraszała właśnie tam.
Górująca wzrostem i rangą nad wszystkimi w kaplicy Aurora, bez problemu wypatrzyła swoich braci, przywołała ich do siebie i zakomunikowała polecenie w sposób jaki uznała za stosowny.

Trójka rodzeństwa udała się w polecone miejsce niezwłocznie.

Poczekalnia
Zwyczajowo zatrzymaliście się w rozległej poczekalni znajdującej się tuż przed drzwiami prowadzącymi do komnaty audiencyjnej. Komfortowe pomieszczenie posiadało wygodne sofy, na jednej z nich siedziała wygodnie Filfriia, drowka patrzyła na Aurorę triumfalnie.
- Nareszcie… już myślałam, że przypadnie mi przykry obowiązek zakomunikowania wielebnej waszego spóźnienia. - powiedziała leniwie, po czym wyciągnęła ręce do Lorasha, w zachęcie by je chwycił i przyciągną kobietę do siebie. - braciszku… - bliźniacze rodzeństwo przywitało się cmoknięciem w usta.
- Cześć Aeriel… - powiedziała tylko do starszego brata nie spoglądając nawet w jego stronę. W końcu Filfriia przeniosła uwagę na siostrę. Aurora widziała, że drowka nosi teraz złoty kołnierz, pewnie osłaniający pokiereszowaną szyję. Druga córka wskazała wygniecione własną pupą miejsce na sofie.
- Chętnie bym usiadła ale jeśli chcesz to miejsce dla siebie siostro, wybiorę sobie z tego co zostanie. - tak stawiając sprawę stało się dla wszystkich jasne, że nikt nie siądzie zanim nie uczyni tego Aurora.

Po jakiś kilkunastu minutach drzwi do komnaty audiencyjnej uchyliły się, z za nich wyszła ubrana paradnie gwardzistka.
- Szlachetne kobiety i wy mężczyźni, Wielebna chce was widzieć.

Komnata audiencyjna
Matka Opiekunka siedziała w połleżącej pozie na tronie, którego oparcie zdobiły kamienie ułożone w wyobrażenie oczu wielkiego pająka. poły jej długiego płaszcza spływały na podłogę. Ubranie jak głosiła plotka, było wykonane ze skory elfki faerie, doskonała robota w każdym tego słowa znaczeniu. Pod płaszczem, Olorae miała jedynie zwiewną, pajęczą halkę. Jej ogromny nagi brzuch, kontrastował z drobnymi rękami i nogami. Wyglądało to trochę jakby brzuch był pajęczym odwłokiem. Dlugie blade loki opadały na piersi Opiekunki. Kobieta oddychała ciężko, doprawdy poród był tuż tuż.
Ku pewnemu zaskoczeniu, za plecami waszej matki stał nie kto inny jak Duagloth.
Mężczyzna miał na sobie krwistoczerwony płaszcz pikowany stalowymi ćwiekami. Patron trzymał swobodnie swoje pokryte czarnymi jak smoła łuskami szpony na ramionach Opiekunki. Jego płomienne oczy patrzyły na was jak kolejno wchodziliście do pomieszczenia.
Wasza matka postukała drugimi paznokciami (jeden był złamany)w oparcie.
- Witajcie moje dzieci. Moje... posuszne dzieci. - zrobiła pauzę roztaczając swoje władcze spojrzenie.
- Wezwałam was w sprawie misji która gdy się powiedzie... wywyższy dom dziesiąty, do rangi domu ósmego. - Opiekunka uśmiechnęła się w drapieżnym uśmiechu - Nie przejęzyczyłam się, moje młode...
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.

Ostatnio edytowane przez Amon : 14-08-2016 o 23:31.
Amon jest offline