Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2016, 14:40   #1
Rodriguez
 
Rodriguez's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputację
[Wiedźmin / półstorytell 18+] Droga bez powrotu

ZANIM WYŚLESZ KP:

Jeśli nie jesteś pewien/pewna, czy chcesz wziąć udział w sesji - odejdź w pokoju, nikt Cię do tego nie zmusza. Włożyłem pewien nakład pracy w złożenie przygody do kupy. Jeśli zamierzasz rezygnować po paru postach - zrezygnuj tym bardziej. Szkoda mojego i Twojego czasu.
Jeśli jednak jesteś pełnoletnią, dojrzałą emocjonalnie, kreatywną osobą i - przede wszystkim - chcesz przeżyć niezapomnianą przygodę w świecie zrodzonym w głowie Andrzeja Sapkowskiego - tak, to jest temat dla Ciebie

-------------------------------------------------------------------


PROLOG: OSTATNIE ŻYCZENIE







Zaczynało świtać. Dostrzegłeś pierwsze promienie słońca mimo parcianego worka narzuconego na głowę. „Ostatnie promienie” - poprawiłeś się w myślach, starając się rozprostować kości, na ile pozwalał krępujący ruchy powróz. Gdyby nie dotkliwe ukąszenia mrozu i plecy obolałe od spania na gołym kamieniu, gotów byłbyś pomyśleć, że to tylko sen. Sen, który wkrótce miał się zmienić w koszmar.

Zbrojna eskorta zatrzymała się niespodziewanie. Chwilę później ściągnięto Cię brutalnie z siodła, nie szczędząc przy tym przekleństw i kuksańców. Zęby odruchowo zacisnęły się na kneblu, kiedy ktoś zdzielił Cię drewnianą lagą po nogach. Gdy upadłeś na kolana, ktoś inny zerwał Ci worek z głowy. Tym kimś okazał się dziesiętnik Bruno Higgs, dowódca niewielkiego oddziału eskortującego Cię na Wzgórze Wisielców. I Twój osobisty nemesis.

- Pobudka, skowroneczku! - krzyknął, nonszalancko podkręcając wąsa. Robił to mimowolnie za każdym razem, gdy rozpierało go pełne pychy samozadowolenie. - coś taki markotny? - kontynuował – wnet wsadzimy cię na gałązkę, inaczej nam zaśpiewasz, hahaha! – wskazał ruchem głowy znajdujące się za jego plecami, na wpół martwe, rozłożyste drzewo. Jego gałęzie upstrzone były wisielcami w różnym stadium rozkładu. Targane wiatrem stryczki zaskrzypiały równocześnie, kontrapunktując ponury rechot żołnierza. - Nuże! - rzucił do podwładnych – co się tak czaicie? Zróbcie wiedźminowi miejsce!
Najmłodszy ze zbrojnych wdrapał się na gałąź i odciął wyschnięte truchło jakiejś nieszczęsnej kobieciny. Chwilę później złapał drugą linę i zaczął składać jej koniec w luźną pętlę. Ciało upadło na ziemię z głuchym łoskotem, przyjmując makabryczną pozę, jaką wymusiło na niej rigor mortis.

Przygotowania do egzekucji trwały w najlepsze. Można było odnieść wrażenie, że przeciągano je w czasie celowo, jakby były częścią jakiegoś większego spektaklu. Jeśli było tak w istocie, Bruno Higgs wczuł się w rolę wyśmienicie. Rozłożył niewielki, przenośny stołek i drewniany taboret dokładnie naprzeciwko miejsca, w którym miałeś zawisnąć. Blat uginał się pod ciężarem antałka i misy pełnej parującego mięsiwa. Dziesiętnik wyraźnie rozkoszował się widokiem, jaki się przed nim rozpościerał. O jego sadystycznych zapędach było w Drakenborgu głośno na długo przed Twoim przybyciem. Fort zszedł na psy, jak mawiali Twoi towarzysze niedoli. Przed śmiercią króla Vizimira nie do pomyślenia były jakiekolwiek prywaty czy pastwienie się nad skazańcami. Higgs i ludzie jemu podobni skorzystali na wojennej zawierusze, wprowadzając własne porządki w miejscach, za które odpowiadali. Nie dało się jednak zaprzeczyć, że na Ciebie zawziął się szczególnie. Może jednak łamanie mu nosa przy próbie zatrzymania nie było takim dobrym pomysłem?

Mężczyzna bez wątpienia czuł na sobie Twoje spojrzenie, raz po raz zerkając spode łba i drapiąc się po skrzywionej kichawie. Mimo to nie przestawał opychać się bezceremonialnie, popijając co parę kęsów winem z antałka. Tłuszcz spływał mu po szczeciniastym podbródku na pierś i pokaźny brzuch, zostawiając na szkarłatnym tabardzie z redańskim orłem brzydkie, ciemne plamy.

Groteskowość całej sceny u niejednego wzbudziłaby pobłażliwy uśmiech. Zbrojni krzątający się przy prowizorycznej szubienicy, łysiejący, żylasty mężczyzna którego praktycznie nikt nie słuchał, odczytywał listę Twoich faktycznych i domniemanych przewinień. Higgs doglądał całej operacji, wydając polecenia z napchanymi ustami i wymachując ogryzioną kością jak udzielny marszałek buławą.

Orzeźwiający, zimowy wiatr był miłą odmianą dla zatęchłego powietrza, smrodu gnijącej słomy i ludzkiego moczu. Siedziałeś w celi wystarczająco długo, by stracić rachubę, mimo to mógłbyś przysiąc, że powinna być już wiosna. Biorąc jednak pod uwagę, iż ostatnimi laty zimy trwały coraz dłużej i były coraz bardziej dokuczliwe, widok śniegu wcale Cię nie zdziwił.
- …defraudacja, naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy na służbie, zniesławienie dobrego imienia wyżej wymienionych epitetami, cito: chędożony, ścierwo, pies cię trącał...
Monotonny głos strażnika doskonale współgrał z sennym krajobrazem zalesionych, redańskich wzgórz, ukrytych pod warstwą białego puchu. Dopiero gardłowy krzyk dziesiętnika wyrwał Cię z odrętwienia.
- Długo będziesz się z tym brandzlował, Jelinek? - Higgs otarł usta rękawem – odmieniec doskonale wie, za co zawiśnie! Dość tego pieprzenia, na sznur z nim. Zbiera mi się na sranie, a nie zamierzam sobie odmrażać tyłka w wykrocie.
Wyglądało na to, że spektakl dobiegł końca. Dwóch żołnierzy zaprowadziło Cię pod stryczek, trzeci podstawił kołek pod nogi. Byłeś pewien, że przynajmniej jeden mierzy Ci z kuszy między łopatki, na wypadek gdybyś próbował uciec.
- Zaraz.. a ostatni posiłek? - podjął chudzielec nazwany Jelinkiem.
- Przecież dopiero co jadłem!
- Nie Twój, skazańca...

- Ach... - dziesiętnik podrapał się z pozorną frasobliwością po głowie. Chwycił przytroczony do siodła skórzany bukłak po czym podsunął Ci go pod usta – pij! - warknął. Nie czekając na reakcję, ścisnął łagiew, w efekcie czego Wytrawny Dijkstra – cienkusz, którym częstowano skazańców – wylądował w większości na twojej twarzy.
- Smacznego... - rzucił na odchodne, odprowadzany pełnym dezaprobaty spojrzeniem własnych podwładnych.
- Zapomniałeś o ostatnim życzeniu – nie rezygnował Jelinek, najwyraźniej zatwardziały tradycjonalista.
- Jaja sobie robisz?! - wybuchnął Bruno – może jeszcze mu kąpiel przygotuję? W jedwabie ubiorę? Gwiazdkę z nieba ściągnę?
- Tradycja rzecz święta – odpowiedział strażnik.
Twarz dziesiętnika nabrała niemal identycznej barwy, co jego kaftan. Zdać by się mogło, że Higgs lada chwila eksploduje. Zmitygował się jednak, najwyraźniej dochodząc do wniosku, że za dużo sobie pozwala, nawet jak na piastowane stanowisko. A może po prostu przyszła mu do głowy kolejna złośliwość?
- Skoro tak... - zwrócił przekrwione oczy w Twoją stronę – no, mutancie. Twoje szczęście że jestem dziś w dobrym humorze. Masz jakieś ostatnie życzenie? - zapytał, cedząc słowa z przesadną emfazą.


-------------------------------------------------------------------

Witam w temacie rekrutacyjnym do mojej kolejnej przygody osadzonej w wiedźmińskim uniwersum. Z założenia jest to przygoda jednoosobowa, której akcja będzie toczyć się na terytorium Redanii i Temerii, choć NIC NIE STOI NA PRZESZKODZIE, by BG porzucił główny wątek i ruszył przed siebie, dokąd tylko oczy (wyobraźni) poniosą Wiązać się to będzie oczywiście z określonymi konsekwencjami. Świat wokoło będzie się dynamicznie rozwijać, niezależnie od interwencji gracza. Może się więc np. zdarzyć, że - po wybraniu określonej ścieżki - nie spotkasz pewnych bohaterów niezależnych na swojej drodze, a niektóre questy wypełnią się "same", co będzie miało realny wpływ na ewolucję świata przedstawionego.

A propos tego ostatniego - akcja rozpoczyna się na przełomie zimy i wiosny roku 1272 Rachuby Północnych Królestw - tj. jakieś cztery lata po "Pani Jeziora" (NIE UZNAJĘ storylinii gier komputerowych jako niezgodnych z kanonem, choć pewne podobieństwa mogą się pojawić). Ziemie Nordlingów dźwigają się powoli po spustoszeniach wywołanych II Wojną Północną, epidemią Catriony oraz klęskami głodu wywołanymi nienaturalnie długimi zimami. Populacja cywilizowanych ziem (szczególnie Temerii, gdzie zaraza zebrała największe żniwo) zmalała w znacznym stopniu. Odnotowano jednocześnie wzmożoną aktywność potworów wszelakiej maści i proweniencji. Prostaczkowie nierzadko uciekają się do złodziejstwa i grabieży, by zwyczajnie przeżyć. Na traktach roi się od bandytów, w kniejach od bestii, na ulicach od szaleńców i demagogów wieszczących rychły koniec świata. Kult Wiecznego Ognia rośnie w siłę kosztem innych wyznań, mamiąc ludność miast i wsi obietnicami lepszego jutra. Generalnie, jest nieciekawie. i w samym środku tego szamba lądujesz Ty, drogi graczu

Co do samego BG - spodziewam się naturalnie wiedźmina lub wiedźminki (niekoniecznie czynnego zawodowo - może być renegat). macie sporą dowolność w kreacji postaci (byle w granicach rozsądku). Co mnie interesuje najbardziej? Historia - nie za długa, nie za krótka. Ważne, żeby zawierała informację, za co wylądowałeś/aś w Drakenborgu. Może być morderstwo, rozbój, niewinność - decyzja należy do Ciebie. Mile widziany wygląd zewnętrzny, cechy charakteru, motywacje jakie kierują na co dzień Twoją postacią.
Zamierzam wprowadzić do przygody prostą, szczątkową mechanikę. Będzie używana najczęściej w przypadku rozstrzygnięcia potyczek, by uniknąć posądzenia bogom ducha winnego MG o stronniczość Jest to jednak kwestia do dogadania - mechanika ma pomagać, nie przeszkadzać. Szczegóły obgadam z wybranym graczem na privie. Jestem otwarty na sugestie w tej kwestii.

Mam nadzieję że o niczym nie zapomniałem. W razie wątpliwości pisać. Zapraszam!
 

Ostatnio edytowane przez Rodriguez : 15-08-2016 o 15:22.
Rodriguez jest offline