15-08-2016, 22:45
|
#7 |
| Kaplica
- Matka nas wzywa - Aurora zakomunikowała Lorashowi przystając obok niego, w oczekiwaniu aż zawołany Aeriel dołączy. Pierwszy syn podszedł w milczeniu, z gracją wymijając roje pajęczaków.
- Słucham i jestem posłuszny - odparł Drugi Syn pełnym uniżenia głosem.
Łowczyni obejrzała dwójkę po czym zwróciła się jeszcze do swojego przyszywanego syna.
- Ty również jesteś wzywany - oznajmiła po czym udała się do wyjścia przewodząc orszakowi. K’ylor nie dał po sobie poznać zaskoczenia. - Oczywiście matko. Poczekalnia
Chrakteru Filfrii nie dało się zmienić jednym ustawieniem do pionu. Duma była czymś, bez czego nie byłoby jej wcale. W poczekalni były cztery duże sofy. Miejsca wystarczyło by nie tylko dla wszystkich czekających ale jeszcze dla tuzina innych osób. Samo pytanie o zajęcie jej wygniecionego miejsca, gdy było jego aż zanadto, zaliczyłoby się do ciosu w twarz. Wdawanie się w pyskówki z tą osobą było traktowane jako jej zwycięstwo, a Aurorze nie chodziło o zagarnianie wszystkiego co jej. Sprawa była całkowicie odwrotna, i z pewnością Filfriia o tym wiedziała. Jeśli by umknęło to jej uwadze, lustro przez najbliższe cykle skutecznie by przypominało.
- Siadaj - odpowiedziała ukracając dyskusję, na której tak bardzo zależało Drugiej Córce.
Filfriia paradnie ukłoniła się siostrze i wróciła na swoje miejsce, poklepała przy tym miejsce obok zachęcając by Lorash usiadł koło niej. Łowczyni zrobiła parę kroków i zajęła miejsce po środku. Podwinęła ogon na bok, rozłożyła ramiona na oparciu, a skrzydła zarzuciła z nie. Druga siostra zmierzyła K’ylora spojrzeniem, po czym zerknęła kpiąco na Aurorę:
- Jakoś niepodobny do reszty twojego miotu siostro, brak mu tych “oryginalnych” cech…
K’ylor zignorował słowa Drugiej Córki. Była słabą kobietą, a puste słowa były jedyną rzeczą którą mogła posiadać. Spokojnie zajął miejsce w pobliżu Aurory i wbił wzrok w twarze innych członków rodziny. Od dawna nie miał okazji zawitać w Domu, wypadałoby zapamiętać wygląd co ważniejszych domowników.
- Przynajmniej nikomu nie usługuje jak niewolnik - odpowiedziała wpatrując się z siostrę ze znacznie większą ilością myśli niżby jej słowa sugerowały. Druga siostra uśmiechnęła się podle:
- Och oczywiście kapłanko, dziękuję za wykład o roli samca… - Kobieta bawiła się czupryną bliźniaka siedzącego obok.
- Przecież nie jesteście niewolnikami, prawda...?
- Tylko jeśli sobie tego życzysz. - Padła natychmiastowa odpowiedź z jego strony. Filfriia objęła go ramieniem i przytuliła do siebie.
- Jak znudzi mi się ta zniewieściała larwa, to urodzisz mi drugą, która każdego cyklu będzie podawać mi wodę i przypiłowywać pazury - podsumowała Aurora tracąc zainteresowanie oglądania jej twarzy. Filfriia uśmiechnęła się.
- Siostro, dobrze wiemy, że z twojej macicy nie wyszło nigdy nic użytecznego nawet na tyle, by podawać komuś wody, ale nie martw się, po co ma się rodzinę.
- Chcesz nie doczekać widzenia? - warknęła z agresją w odpowiedzi, schodząc do kategorii, w której pole manewry Filfrii było żadne. Jej słowa w jakiś niepojęty sposób ominęły <imię pierwszego syna> i potencjał Phadala. Filfriia odczekała chwilę, po czym bardzo powoli wstała, podeszła kręcąc biodrami do siedzącej Aurory, zmierzyła ją wzrokiem, po czym… potulnie przyklękła przed nią na jedno kolano
- Oh nie, Pierwsza córko. Pokornie proszę o wybaczenie - powiedziała niewinnie.
- Siadaj i stul pizdę, póki oddychasz z całymi żebrami - rozkazała nie schodząc z tonu, choć wprawdzie z mniejszymi zakusami do rękoczynów. Kpiarski ton był nieodłączną cechą kontaktu pomiędzy dwiema córkami. W przybranym tonie i teatralności była zaszyta uległość, z którą Filria nie mogła się pogodzić. To akurat było poza zainteresowaniem Aurory. Miała być posłuszna. Druga siostra nie mnożyła już problemów. Może dlatego, że nie miała żadnych argumentów, a może dlatego że właśnie jakieś miała?
K’ylor przyglądał się tej wymianie z ciekawością. W końcu skinął Drugiemu Synowi głową i zamigał mu za plecami kobiet. ~ Czy to zawsze tak wygląda?~
~ Znaj swoje miejsce - odparł tym samym sposobem Lorash.
Młodszy drow wzruszył ramionami. ~ Błagam o wybaczenie. Dawno nie było mnie w Domu, a w korytarzach Podmroku nie ma miejsca na etykietę.
~ Korytarze są zaiste spokojnym i bezpiecznym miejscem.
K’ylor uśmiechnął się nieznacznie. Słowa Drugiego Syna były prawdziwe, zarówno dzicz, jak i miasto miały swoje wyzwania i zagrożenia. ~Zaiste. |
| |