John Whiterook
Zdecydowanie nie tego się spodziewał po tym dniu. Takie rzeczy nie zdarzają się w tej dziurze. Nie jemu.
To Indianki, to pewne... Bez wątpienia nie z White Rock. Zna tutaj z widzenia każdego, nawet białych... Rezerwat? Niemożliwe... Zanim ten sukinsyn go wyrzucił, objechał z towarami chyba każdą osadę, zauważyłby takie... piękności... Trzy piękne kobiety dosiadające się do jego stolika? To jakiś żart? Jego oddech lekko przyspieszył. Szybko odgonił wyrywające się nagle, niczym rosomaki z sideł, nieprzyzwoite myśli. W końcu to Indianki, nie mógł zbrukać ich czci..
Zdecydowanie zbyt długo nie był z kobietą.
Żałując, że dziś –znów- zrezygnował z golenia, skinął wolno głową. Nie, nie odmówię Paniom. Susza zagląda i do mojego kufla, i portfela...- popatrzył uważnie na twarze dwóch przy stole. Ta pierwsza odpowiadała mu odważnie spojrzeniem, niczym biała. Powstrzymał się przed przełknięciem śliny. Dobrze, że był śniady- nie widać było, że się rumieni. Zdecydowanie zbyt długo nie był z kobietą.
Druga skromnie wpatrywała się w blat stołu. Jej delikatna, spokojna twarz działała jak balsam na jego nadszarpnięte szokiem nerwy. Panie nie tutejsze? Witamy w White Rock. – rzekł, nie próbując nawet ryzykować, tak dawno nie używanego, uśmiechu.- Podróżują Panie do rezerwatu?
Ostatnio edytowane przez Judeau : 15-05-2007 o 19:30.
|