Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2016, 14:58   #10
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację

Diego… nienawidził bagien.
Nie, nigdy na żadnych nie bywał, ale wystarczająco dużo opowieści nasłuchał się w odwiedzanych portowych karczmach. Ten zaginął na bagnie, tego coś pożarło, tamten wrócił, ale zachorował i umarł, jakieś dzieci łaziły w pobliżu bagien i już ich nikt nie odnalazł… No cóż. Udają się na nie jedynie szaleńcy szukający odosobnienia oraz desperacji pragnący coś zarobić. Bo co można na nich znaleźć? Nic ciekawego - nie licząc możliwości odnalezienia własnej zguby. Z drugiej strony to samo można było powiedzieć o morzu, ale tam przynajmniej można było się wzbogacić. Pomimo pewności w jego kroku - wcale nie był zbyt pewny swoich sił.
Pirat właśnie przekonywał się na własnej skórze dlaczego nigdy nie chciał odwiedzać moczar. Glisty, robale, mrówki, przyćmione światło, smród… i to coś, co właśnie łaziło daleko przed nimi. Otoczona przez materiał należącej do Charlotte sukni rana po ugryzieniu zębacza przez to wszystko zdawała się piec tak, jakby łaził w niej jakiś gąszcz insektów. Wilk mimowolnie skrzywił się na samą myśl o takiej możliwości. “Doskonale”, pomyślał, gdy przyglądał się stworom. “Więcej was matka nie miała?”, dodał sobie w myślach nawet nie siląc się na ironiczny ton, bo autentycznie mu się to nie podobało.
Jego krótka analiza zagrożenia pozwoliła ocenić, że raczej nie mają szans walczyć w grząskim terenie z taką grupą, czego nie omieszkał przekazać swoim towarzyszom sceptycznym spojrzeniem. Pokręcił nosem, gdy znów wciągnął śmierdzące powietrze i niemal zaklął, kiedy absurdalnie duża ilość meszek zaczęła się zbierać naokoło nich.
Wiedział, że im dłużej zostaną w miejscu, tym gorzej będzie dla nich.
Zgrzytnął cicho zębami na myśl o ponownym powrocie na to opuszczone przez bogów zadupie. Przeklinał pod nosem imię Yavris w trzech językach, każdym kolejnym obfitującym w większą ilość przekleństw. Wolał już zostać w tym śnie niż wracać w to miejsce… I przez to wszystko znów sobie przypomniał, jak ta kobieta rozpruła mu trzewia. Aż poczuł chwilowe mdłości, ale zdołał je przegonić po krótkiej chwili.
Zaczął się więc wycofywać chcąc wykorzystać zasłonę bagiennych oparów i listowia na swoją korzyść. Miał zamiar w pewnym momencie skręcić w inną stronę, by obejść to miejsce jak najszerszym łukiem.

 
__________________
[FONT="Verdana"][I][SIZE="1"]W planach: [Starfinder RPG] ASF Vanguard: Tam gdzie oczy poniosą.[/SIZE][/I][/FONT]
Flamedancer jest offline