Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2016, 22:33   #5
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Koła chlupotały po błocie, choć wcześniej turkotały. I tak kilka godzin z przerwami. Ale w końcu jechali po coś ekstra. Konkretnie po alchemika, podobno wielkiego. Powoził zombi. Svein był myślami znów w Middenheim. Oglądał występ trupy aktorskiej - śmiał się, skręcał ze śmiechu, w przypływie dobrego humoru rzucając na scenę monety. To jednak tylko niepewna przyszłość, mrzonka, za którą gonił już pół roku. Na wozie było cicho. Gdy tak siedział, rozwalony na półtora miejsca, wypuszczał z siebie niebezszelestnie siarkowodór. Zapach przebijał sie przez wilgotne powietrze, a pośladki Dahra zaciskały coraz mocniej.
- Dobrze, że pada - rzucił. Chciał wierzyć, że nie będzie już dziś potrzeby kopania.

Dopiero za bramą posiadłości towarzystwo nabrało witalności. U Sveina objawiło się to przemieszczeniem śmigiem-migiem w kierunku stodoły. Zamierzał jeszcze przed akcją wysrać się na gnoju, jak przyjdzie kto oprzątać to i ślady jego obecności usunie. Jednakże natychmiast skręcił, gdy dojrzał niebrzydki, murowany ustęp. Gdy tylko zeń skorzystał wstąpił do budynku za resztą. Ślady świeżej masakry nie były przyjemne. Ktoś wybrał okrutnie brudne miejsce na rzeźnię. W dodatku całkiem niedawno. Sam fakt trzymania koni w stodole to kuriozum, Svein to wiedział, bo w końcu ostatnich miesiący na wsi nie spędził bynajmniej w zajeździe. Wiedział jak capi koń, a jak krowa. Nad jedną w końcu sypiał zagrzebany w sianie. Tam zresztą, na odległym o kilka kilometrów gospodarstwie, ostatnio widział kundla Kroka.
- Jak nie miał akurat gości ten nasz alchemik to raczej teraz nam nie zwieje - powiedział i ruszył za będącymi już na zewnątrz Kirstin i Tankredem.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 24-08-2016 o 11:48.
Avitto jest offline