- Oszalałeś, Svein?! - Wyrwało się Kirstin głośniej, niż chciała, ale i się zagotowała w sobie, gdy ten stary dureń wystrzelił w okno. - Teraz ktokolwiek tam jest, wie doskonale o naszej obecności. Może i wcześniej też wiedział, ale nie trzeba mu tego było tak dobitnie okazywać.
Pokręciła głową i przylgnęła odruchowo do muru, a następnie ruszyła z kompanami w stronę drzwi kuchennych. Nie pchała się na sam przód. Skoro Dahr był pierwszy do zdradzania ich obecności, to niech idzie na pierwszy ogień i sprawdzi, co jest w środku. Stary dureń...
Hugel została za plecami Edgara, między Dmytko i Edytą. Mimochodem zwiesiła dłoń na rękojeści sztyletu, który wymacała za pasem, przykrytego płaszczem. Jak na razie zdecydowała się go nie dobywać, ale w środku pewnie będzie musiała. Zwłaszcza, że cokolwiek było na piętrze, teraz już wiedziało, że nie jest samo i mogło się przygotować.
- Zanim wejdziemy, może poczekamy na resztę? - Zaproponowała.