Wyglądało na to, że Sveina jednak kompletnie pojebało, co w mniemaniu Edgara zmuszało ich do szybkiej zmiany taktyki, zarzucenia poprzednich planów i spisania w myślach nowych, przystępując jednocześnie od ich jak najszybszej i najskuteczniejszej realizacji, tak aby zminimalizować straty poczynione przez szczurołapa. Było to w chuj skomplikowane, biorąc pod uwagę ich sytuację, a poza tym były strażnik dróg zamiast weryfikować strategię, wolałby po prostu pieprznąć Dahra w łeb tak mocno, żeby mu tam zadzwoniło i poprzestawiało się wszystko na odpowiednie miejsce. Podsumowując, było chujowo, a przynajmniej takie wrażenie odnosił Grosch, zapierdalając w kierunku drzwi.
-
Czekamy - zawołał, licząc, że nikt z rozpędu nie wpadnie do środka domu, a Awerroes i Tankred zjawią się jak najszybciej.
Przełożywszy szczupły, dość żylasty nadgarstek przez metalowe kółko, które tworzyło uchwyt latarni sztormowej, przygotował najszybciej jak mógł
swoją kuszę, lekką, ale solidną, naciąganą ręcznie. Włożył w rowek jeden z bełtów i z tak naładowaną bronią ostrożnie i niepewnie rozglądał się dookoła, gotowy wsadzić bełt w brzuch czegokolwiek, co nie jest jednym z jego kompanów. Niestety, zanim zdążył zareagować, Svein postanowił sprawdzić, co jest za drzwiami. Reakcja szczurołapa mówiła wiele i Edgar po raz pierwszy zastanowił się, czy ta robota się opłaca. Dahr opadł na ławę, ledwo żywy ze strachu, a Grosch powoli ruszył za Edytą, która bez zastanowienia wpadła do kuchni. Nie zamierzał wchodzić do środka, ani zbliżać się nawet zbyt blisko drzwi. Czekał na resztę, gotowy pójść w drugim szeregu, gdzie z dystansową bronią przyda się najbardziej.