- Dobra dobra - mruknął Asleif wskazując na jednego szczura jaki wpłynął do gospody razem z wodą. Był widoczny tylko kuper gryzonia, jego łapy i łysy ogon... Reszta niknęła w misie pozostawionej przez jednego z gości, który salwował się ucieczką z podtapianego lokalu. - Tutaj gadka o klamotach, a zaraz każe sobie dopłacać za więcej "mięsa" w potrawce...
Jakby w odpowiedzi na to, jeden szczur śmignął koło jego porcji. - Ejejej, mi starczy! - Zerwał się prostując swoją wysoką i mocno zbudowaną sylwetkę.
Prawą ręką przytulił swoją miskę do piersi, a druga zabezpieczył spory drewniany kufel w połowie wypełniony piwem.
Potrząsnął głową z irytacją, aż długie, pozostające w sporym nieładzie, jasne włosy zafalowały przez chwilę odsłaniając wygolone skronie. Przechylił kufel, lecz zaraz odruchowo odskoczył gdy szczur plasnął ze stołu w wodę tuż obok jego nóg przemoczonych już z racji braku wysokich butów jakie zostawił w pokoju z resztą rzeczy. Woda sięgała już do owijaczy ściskających nogawice wyświechtanych bretońskich bryczersów na modłę nordyków.
Piwo jakim się zachłysnął pociekło po jasnej brodzie i zmoczyło błękitną tunikę wyszywaną czerwoną nicią widoczną spod rozchełstanej skórzanej kurtki, oraz kilka wisiorków ze srebra i brązu dyndających na piersi.
- A żeby cię kruki rozdziobały ogoniasta mendo!!! - krzyknął rzucając opróżnionym naczyniem w odpływającego gryzonia. Głuchemu pacnięciu towarzyszył pisk bólu zwierzęcia.
- Na pustkowia Finbolgiego - w szarych oczach lekkie rozbawienie ustąpiło irytacji - nie ma to jak portowa tawerna - prychnął i skrzywił się podciągając mocny pas z przymocowaną doń solidną i okuta żelazem pałką.
- Zmywamy się stad? - potoczył spojrzeniem po towarzyszach.