Woda szła.
Zbyt szybko, a na dodatek w nieodpowiednią stronę, na to jednak nie można było poradzić. No a nie da się ukryć, że z wysokości siodła przyjemniej spogląda się na wodę, chociaż i tak nieco żal tych, którzy musieli się taplać w zalewającej miasto wodzie. Tudzież tych, co (w mniejszym lub większym stopniu) tracili swój dobytek. Na te jednak nic nie mógł pomóc - nie miał władzy nad wodą (chyba że się znajdowała w dzbanku czy wiaderku).
Wnet się okazało, że powódź i zagradzający drogę wóz to nie największy problem, jaki doskwiera miastu. Woda niektóre rzeczy zasłaniała, a niektóre - wprost przeciwnie. Unoszące się na falach trupy mutantów świadczyły o tym, że gdzieś pod L'Anguille zalęgło się zło. Albo nawet ZŁO.
- Gdy woda ustąpi - powiedział Gaspard - będziemy mogli obejrzeć ten dom.