Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2016, 17:48   #5
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Kiedy ludzie się bawili, wilczyca obserwowała. Próbowała zrozumieć dlaczego to śmierdzące, jak zgniłe owoce, coś było tak przez nich lubianym napojem. Pamiętała dobrze jak się czuła kiedy będąc małą sama najadła się przejrzałych i trochę nadpsutych owoców, czuła się potem tak bardzo dziwnie. Jeśli więc to, co pili działało podobnie to już w ogóle nie potrafiła zrozumieć ludzi. Jak można było tak sobie szkodzić, no chyba, że się myliła i…
Uwagę wilczych oczu ściągnęła na siebie postać, która nie brała udziału w zabawie, niewielka w stosunku do innych ludzi, pewnie ich młode. Ale dlaczego się nie bawiła? Czuła się źle? Może ją coś bolało? Poczciwa dusza wilczycy nie mogła tego tak zostawić, ruszyła w stronę niewielkiej osóbki, a będąc tuż za nią, trąciła ją zaczepnie nosem w kark.
Kenderka machnęła głową, wprowadzając kok w wesołe bujanie. Była w trakcie rysowania śmiesznie spalonego domku, który wyglądał jak płaskorzeźba, przypominająca latającego psa z wężem zamiast ogona. KONIECZNY PUNKT DO ZWIEDZENIA!
Nabazgrawszy na chybcika kilka kresek, które w teorii były owym psem, odwróciła się z impetem w stronę “intruza” przy okazji przerzucając nogi na drugą stronę i mało nie kopiąc czworonoga przed sobą.
- Ojej… - zaciekawiona kobieta, przekręciła lekko głowę na bok, wpatrując się w białego kundla. - Zgubiłeś się? Mieszkasz tu? Jesteś głodny? - łaskocząc piórem nos zwierzęcia, zasypała go gradobiciem pierwszych pytań.
Wilczyca kichnęła, raz i drugi w twarz dziewczyny, po czym liznęła ją również dwa razy. Trajkotania nie zrozumiała w ogóle, ale z tonu wywnioskowała, że mała jest chyba czymś zmartwiona albo… zaciekawiona.
Trąciła małą osóbkę raz jeszcze nosem i niemal władowała swój pysk na jej kolana. Wśród jej przyjaciół to zawsze było dobre pocieszanie i zapewnienie o przyjaźni. Zapewne i ta nowa przyjaciółka to zrozumie.
Tili była zdumiona, zazwyczaj zwierzęta od niej uciekały, jakby przeczuwały nadciągający armagedon z jej strony. Klepiąc przyjaźnie zwierza po pysku, rozejrzała się po pomieszczeniu i znajdujących się w niej osobnikach. Ktoś z nich, na pewno był właścicielem psa. Albinoska postanowiła go “odszukać”...
- Chodź! Znajdziemy twojego Pana, bo na pewno się zgubiłeś i jesteś głody, a ja mam tylko elfie sucharki, które nie przypadną ci do gustu… nawet gołębie nimi gardzą. Nie polecam. To powiedz, czy twój Pan jest człowiekiem? Elfem? Kenderem? Krasnoludem? To Pan czy Pani? Duży, mały? Poczekaj, schowam tylko swoją mapę. Wiesz, że robię mapę? Dla kenderów, czyli dla mnie i takich jak ja. Czy psy robią mapy dla siebie? Oczywiście, że nie robią. Jesteście tylko psami. Bez obrazy oczywiście. Chodź do tego krasnoluda. Krasnoludy są mądre… ten jest rudy, ale podobno nie można oceniać po pozorach. No to chodź! - wyginając się do tyłu, zgarnęła łapką zwitek pergaminu, rolując go błyskawicznie i chowając do ozdobnego tubusika u pasa. Gęsie pióro, wetknęła sobie we włosy, tworząc kleksa na kilku warkoczykach.
- Hoop hoop Paaanie krasnoluuudzie! - zapiszczała wesoło, ruszając dziarskim krokiem i z wyciągniętą dłonią na przywitanie.
Rudobrody krasnolud odwrócił się w stronę kenderzycy z uśmiechem na ustach.
- Mamy kolejnego śmiałka! - wykrzyknął. - Oto i kenderka z jakimś kundlem! Jak się zwiesz, malutka? - zapytał, mierzwiąc jej włosy. - Tylko nie wylewaj, żebyś i psa nie upiła! - ten niezbyt skomplikowany żart wywołał salwę śmiechu na sali.
Sroczka nie za bardzo wiedziała o co chodzi, ale właśnie została okrzyknięta mianem śmiałka! To jej się bardzo spodobało. Uradowana, przez chwilę polowała na toporną dłoń krasnoluda, by w końcu ją pochwycić i zamaszyście potrząsnąć. - A jakże, jestem śmiałkiem. Nazywam się Tili, Sroczka Białoboczka! A ty jak się nazywasz? Znalazłam tego oto psa, ale… może to jest suka? Nie wiesz przypadkiem, gdzie jest jego właściciel? - wesoło bujając się na stopach, kiwała głową na boki wyczekując odpowiedzi.
Krasnolud buchnął radosnym śmiechem. - A więc, droga Tili, droga nasza Sroczko, witaj w naszej grze! Ja nazywam się Edelmann Termyen, jestem tutejszym mistrzem! Wielka sława cię czeka, jeśli mnie pokonasz! Ale, ale… Pytałaś tu o coś. - przyjrzał się białemu psu - Nie, pierwszy raz ją widzę. Nie jest psem strażników, co to, to nie. Chyba dziki. - krasnolud ujął delikatnie sznupę psa w swoją dłoń. Pachniała drewnem, potem i płótnem, a także odrobiną alkoholu. - Skąd się tu wzięłaś? - zapytał cicho, patrząc zwierzęciu w oczy.
Gdyby nie ostry zapach alkoholu mogła by nawet go polubić, lecz teraz jej nos odmówił posłuszeństwa i szybko wyrwała pysk z dłoni krasnoluda chowając się za Sroczką. Było jej niesamowicie głupio z powodu tej reakcji ale cóż począć, czasami instynkt brał górę.
Tili główkowała chwilę nad słowami krasnoluda, by w końcu klasnąć w ręce. - Skoro jesteś mistrzem i ja cię pokonam to stanę się mistrzem i zyskam wielką sławę i w ten oto sposób wszyscy będą wiedzieć, że mam psa, który szuka swojego PANA! Wchodzę w to! - dumna ze swojego genialnego pomysłu, obejrzała się na sprawcę całego zamieszania, który aktualnie chował się za jej plecami. - To jak mam cię pokonać? W czym? Jestem całkiem dobra w bieganiu więc nie licz, że utrzymasz zbyt długo swój tytuł!
Krasnolud klasnął w dłonie. - Ha! Droga Tili, to konkurs pijacki! Pijemy, a mistrzem zostaje ten, który utrzyma się po sześciu kolejkach! Jeśli będzie nas więcej, pijemy, aż zostanie tylko jeden!
- W piiiciu? - kobieta na chwilę straciła rezon, jakby nie do końca przekonana, czy ten pomysł jest aby na pewno odpowiednio zabawny. W końcu jednak wzruszyła ramionami. - Dobra! Ale pies też pije! Ja za niego zapłacę!
- Pies będzie pić?! - krasnolud krzyknął ze śmiechu. - To mamy historyczny konkurs dzisiejszego wieczora! Mamy więc dwóch nowych zawodników w naszej zabawie! Tili, zwana Sroczką oraz… jak nazwiemy tego pieska? - zapytał kenderkę Edelmann.
Kenderka nadęła policzki oglądając zwierzaka ze wszystkich stron i w ten sposób odkrywając, że pies nie był psem… a suką. - Silvana Wściekły MLASK! - zawyrokowała, wykrzykując imię czworonożnej zawodniczki.
- Powitajcie więc Silvanę Wściekły MLASK, kompana naszej drogiej Tili! - psina została przywitana przy akompaniamencie wiwatów i śmiechu.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 02-09-2016 o 15:18.
sunellica jest offline