01-09-2016, 12:16
|
#20 |
| Kaz wszedł do budynku i z ciekawością rozglądał się po domostwie. Z kilofem w dłoni obszedł wszystkie piętra. Zaskoczony brakiem zejścia do piwnicy pewny był, że gdzieś tutaj musi być jakaś ukryta klapa lub tajne przejście. Górnik z zawodu a inżynier z zamiłowania czuł pismo nosem. Zabrał się szybko przeszukiwania dolnych partii parteru bo ze wszelakich poszlak logicznych wydawać by się mogło że tam bedzie pewnie przejscie. Po niedlugich poszukiwaniach i pomocy Asleifa udało się znaleźć.
Zadowlony z siebie chwycił mocno klape i otworzył ją za pierwszym razem.
Widząc ciemność na dole od razu zabrał sie do wyciągania z plecaka swojego wynalazku, które jak nic teraz się przyda.
W międzyczasie ten rycerzyk co go chyba w tyłku coś swędził juz się wpakował do włazu. Widząc, że barbarzyńca z północy też sie szykuje Kazak nie szczedząć słow powiedział:
- Kurwa gdzie się pchasz, przeciez tam ciemno jak w dupie u araba. – dalej grzebiąc wyciągnął coś z plecaka - Poczekaj bo mam coś tutaj idealnego na takie sytuacje- zakończył z usmiechem pokazując latarnię sztormową z dorobionym samozapalnym mechanizmem, który powodował że i tak już spora latarani o połowę powiększyła swoją objętość. - Patrz pan! – krasnoludowi nie przeszkadzało, że jego towarzysze już parukrotnie widzieli ten wynalazek w akcji.
Chwycił mocno latarnię i pokręcił mechanizm przygotowany z boku, lekko potrząsł i parę razy mocno uderzył reką. Dzieki tym zabiegom nie był potrzebny ogień w fizycznej postaci gdyż latarnia od działania mechanizmu sama się zapalała.
- Ha! – krzyknał gdy się udało. Zawsze tak reagował gdy jeden z jego wynalazków jednak zadziałał....
Zszedł prędko na dół starająć trzymać się latarnię podpachą. Dzięki temu gdy był już na dole miał wolną jedną rękę i mógł chwycić broń jednak zamiast tego chwycił mocniej oburącz latarnię gdyż nie chciał by wpadła do wody i coś jej się stało.
Swój tobołek zostawił na górze możliwe że dlatego że go znowu zapomniał a może po to by mu nie przeszkadzał w tym podpiwniczeniu. |
| |