Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2016, 23:38   #8
Googolplex
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Wilczyca była w centrum uwagi. I bardzo jej się to podobało, psie serce wręcz szalało ze szczęścia, że zyskała tylu nowych przyjaciół. Tylu wspaniałych nowych przyjaciół. Szybko jednak zauważyła, że nie wszyscy bawią się tak dobrze i zrobiło jej się troszeczkę smutno. No jak to tak pozwolić by część sfory nie brała udziału w zabawie, to nie było zdrowe, potem będą smutni co raz bardziej i bardziej i... ale jej nowa najlepsza przyjaciółka nie traciła czasu i już zmierzała do wielkiego rogacza. Wiec i ona sama postanowiła nie zwlekać dłużej z działaniem, zwłaszcza, że już wcześniej go zobaczyła. Był taki smutny i samotny, trzymał się tak bardzo na uboczu. Nie mogło tak być dłużej.
Pobiegła do mężczyzny w kącie sali przeciskając się miedzy biesiadnikami. Podeszła wolniej by go nie przestraszyć i znienacka skoczyła opierając przednie łapy na jego ramionach i liżąc mu twarz.
Jakie czułe powitanie... Haran skrzywił się odrobinę, gdy wilgotny ozór przejechał po jego twarzy. Osobiście wolałby, żeby to niewiasty rzucały mu się w objęcia, chociaż ostatnia, jaka chciała to zrobić, miała za sobą paru nieprzyjaźnie nastawionych zbrojnych. Może już lepszy był przerośnięty futrzak?
- Witaj! - powiedział, po czym pogłaskał psa (sukę? Nie miał zamiaru sprawdzać) po łbie. - Co robisz w tej spelunie? - spytał, nie oczekując zresztą na odpowiedź. - Kawałek kiełbasy? - zaproponował.
Reagował! Reagował na jej pozytywnie, więc była nadzieja, że jednak przestanie się smucić i izolować. Całą sobą pokazywała jak bardzo cieszy ją poznanie nowego przyjaciela.
No ale teraz trzeba było go zaprosić do zabawy, pomysł jak to zrobić nasunął jej się w postaci płaszcza mężczyzny. Ciesząc się, że wymyśliła tak genialny plan, chwyciła połeć płaszcza w zęby i zaczęła go ciągnąć. Starała się być przy tym bardzo delikatna. Jednak radość z poznania nowych przyjaciół i i rozweselenia już jednej przyjaciółki była tak wielka, że mogła pociągnąć odrobinę za mocno.
Haran nie miał najmniejszej ochoty na użeranie się z jakimś nachalnym kundlem, ale jeszcze mniej chęci miał by się ruszyć z miejsca. Zdecydowanie bardziej wolał siedzieć sobie spokojnie, niż odstawiać jakieś tańce z psami.
- Zostaw! - powiedział. - Idź do kogoś innego i nim się zajmij.
W jego głosie nawet głucha istota nie doszukałaby się chęci do zabawy.
- Idź stąd!
No jak to? Wilczyca była zbita z tropu, skamlała tarmosząc i ciągnąc ubranie mężczyzny. Przecież jeszcze chwilę temu był zadowolony, widziała to wyraźnie. Więc czemu teraz nie chce się bawić? Może był chory? Może coś go bolało?
Puściła jego ubranie i zaczęła obwąchiwać i oglądać szukając ran czy innych dolegliwości. Bezczelnie wpychała swój nos pod jego ubranie, opierała się łapami i szukała też wyżej, na szyi i głowie. Polizała go kilka razy by go pocieszyć. Przecież się cieszył kiedy to zrobiła poprzednio.
Podczas całej operacji sprawdzania, wydawała z siebie sporo dźwięków, na przemian skomlała i powarkiwała gdy się opierał. W końcu kiedy stwierdziła, że nic nie znajdzie zawyła krótko lecz głośno i żałośnie.
Głośne wycie psa zwróciło uwagę karczmarza, który z kolei skinął na jednego z tutejszych ochroniarzy.
[MEDIA]http://orig13.deviantart.net/14a3/f/2015/019/8/2/chief_by_sheppard56-d8egjj9.jpg[/MEDIA]
Rosły drab po chwili stanął przed Haranem i rzekł:
- Czy mógłby łaskawie pan uspokoić swego psa, bo będę zmuszony wywalić waszą dwójkę. - było to niezwykle składne zdanie, jak na kogoś o aparycji ogrzego wnuka. - Nie wygląda pan na osobę, która szukałaby kłopotów. To rozsądne podejście, proszę się go trzymać. Mamy ich tu aż nadto. - ostatnie zdanie wypowiedział z nieznaczną niechęcią.
- Gdyby to był mój pies - odparł Haran, nie wnikając już w to, czy 'ich aż nadto' oznacza bezpańskie psy czy kłopoty - to bym go uspokoił. Nawet bym go nie wprowadził, tak na marginesie. Ostatnio kręcił się koło tej kenderki - dodał. - Proszę ją spytać.
Jakby zaprzeczając słowom mężczyzny, wilczyca położyła łeb na jego kolanach i żałośnie zaskomlała.
Haran zerwał się na równe nogi.
- Możesz go wywalić na zbity pysk - powiedział. - Z przyjemnością zobaczę, jak ten złośliwy kundel wyląduje na dworze.
“Wstał, jednak chciał się bawić” nadzieja zrodziła się w wilczym sercu. Szybko więc złapała go znów zębami za płaszcz i całej siły pociągnęła na środek. Będzie zadowolony, jak tylko wyjdzie i otoczą go przyjaciele, będzie bardzo zadowolony.
Wilczycy, mimo najszczerszych chęci, udało się jedynie lekko szarpnąć mężczyzną, jednak ten nawet tego nie odczuł. Ochroniarz z kolei spojrzał podejrzliwie na Harana i rzekł: - Podobno pies jest najlepszym przyjacielem człowieka… A tak poza tym, to bierze on udział w konkursie. Wywalić go nie mogę.- wzruszył tylko bezradnie ramionami i odszedł.
Zniecierpliwiona brakiem reakcji, wilczyca zaparła się łapami i zaczęła ciągnąć ile sił w kudłatym ciele. Musiał zrozumieć, po prostu musiał zrozumieć, że od samotności się choruje. A ona nie pozwoli mu być chorym ani samotnym, o nie, co to to nie, podjęła już decyzję, że rozweseli tego człowieka i zrobi to.
Jakiś natrętny pyłek dostał się do jej wrażliwych nozdrzy i złośliwie zmusił ją by kichnęła wypuszczając tym samym płaszcz człowieka z zębów. Była jednak niezrażona i teraz już pewna, że los chciał by to właśnie w przypadku tego konkretnego mężczyzny podjęła wysiłek i rozweseliła go nie szczędząc trudów.
Tak przynajmniej sadziła, do czasu aż jej uszu dobiegł dźwięk którego nikt inny najwyraźniej nie usłyszał. Ponaglające, zmartwione wołanie. Nasłuchiwała chwilę, lecz w karczmie było zbyt głośno. Popatrzyła smutnym wzrokiem na człowieka któremu pragnęła pomóc. Jaka szkoda, że nie rozumiał mowy. Mogła by go przeprosić, wytłumaczyć, że nie może zostać i go pocieszyć. Było to dla niej smutne rozstanie lecz jakże miała zignorować te nawoływania? Jak zignorować przyjaciół, rodzinę z która żyła ostatnie lata? Wierne wilcze serce nie było w stanie zdobyć się na takie poświęcenie.
Ostatnim liźnięciem po dłoni człowieka przeprosiła go, że odchodzi. Może zrozumie kiedyś, że nie miała wyboru. Chciała też podejść do swej przyjaciółki lecz ta zajęta była wielkim rogaczem. Wilczyca pomyślała, że może to i lepiej a następnie z wielką szybkością wyskoczyła za próg i pognała w stronę lasu.

Do swoich przyjaciół, do rodziny.
 

Ostatnio edytowane przez Googolplex : 04-09-2016 o 00:56.
Googolplex jest offline