Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2016, 22:50   #4
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Exodus

-Niech to.....- mruknął Xandros opuszczając łuk. Nagłe drżenie ziemi przepłoszyło mu właśnie przepięknego siedmiolatka, którego tropił od jakiegoś czasu. Poroże rogacza, śliczne o tej porze roku mogło dziś upiększyć jego talan. Mógł je również podarować Sinue....ach, ucieszyłaby się z podarku.

Drżenie ziemi jednak nie ustało, co przykuło na dłużej uwagę elfa. Wpierw poczuł uderzenie wiatru, niosącego drobinki lodowatej wody. Potem usłyszał jakby ryk lwa, tylko stokroć głośniejszy. To był las, zrywany potężnym wichrem za którym gnała ogień i woda. Bogowie najwyraźniej postanowili skończyć egzystencję całego świata - być może uważając, że grzeszne cywilizacje nie zasługują na to, by przetrwać. Jeśli tak miało być, Xander pokornie mógłby przyjąć swój los. Jednak jakaś pierwotna iskierka buntu, rozpalona w każdej żywej istocie nakazywała walczyć do końća. Elf kucnął, próbując zachować równowagę ale powiew wiatru cisnął nim o gruby pień drzewa. Rozpaczliwie chwytając się gałęzi drzew, chroniąc twarz przed smagnięciami pędzonych wiatrem gałęzi i liści, leciał bezwładnie niesiony mocą wichru. Walczył, ale żywioły okazały się zbyt silne. Leciał nie wiadomo gdzie, i nie wiadomo dokąd.

Ziemia pod nim umierała. Ogromne, pamiętające czasy smoków drzewa waliły się do otwierających się w ziemi szczelin, z których tryskał czerwony ogień. Przelatywał nad miastem pochłanianym przez ogromne morskie fale, i ogień. Strzeliste wieże sypały się w gruzy, a potężne mury obracały w nicość. Widział świętą górę, rozłupaną piorunami, plującą ogniem. Pękła w końcu niczym prze dojrzały owoc, wylewając morze ognia które pochłaniało wszystko na swej drodze. Bezsilnie patrzył na rozgrywający się poniżej dramat, niesiony pędem powietrza w nieznanym kierunku. Kątem oka złowił czerwoną gardziel portalu, który zbliżał się z zatrważającą szybkością. Xander skulił się i zamknął oczy, nie mogąc patrzeć na koniec swój własny i znanego mu świata...


Kiedy ponownie otworzył oczy, wiedział, że to nie jest raj. Szamani inaczej go opisywali. Nie pachniało świeżą trawą, i nie słychać było szumu fal, rozbijających się o brzeg. I w żadnym raju nie słychać płaczliwych wrzasków i desperackich krzyków. Walka o przetrwanie jeszcze się nie skończyła, a można by nawet rzec, że dopiero się zaczynała.
 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 02-09-2016 o 22:56.
Asmodian jest offline