Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2016, 12:26   #25
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Żarcie było przednie. Nie jakieś wykwintne, ale proste, sycące i smaczne. Do tego mocna gorzała, piwo i szczęście zapewnione. Marko zajadał kolejne potrawy, jakby chciał się utuczyć na zapas. Zawsze dopisywał mu apetyt, gdy było zimno.

Przepił kuflem piwa do Aldrica mając pełne usta kaszy:
- Twoje zdrowie stary. – przełknął strawę i zrobił przerwę, by nałożyć sobie trochę dziczyzny.
- O ile nasz Lotharek nie zmyślał i faktycznie nie zna dziewczyny, to już wiemy, że nie pochodzi ona stąd. Pytanie skąd ona niezmarznięta się wzięła? Bo przecie skądś pochodzi. Ktoś musi ją znać. Na blade cycki Vereny, przecie z daleka nie mogła przybyć.

Perorował machając wyciągniętym palcem. Tymczasem dziewczyna zaczęła jeść, niczym przerwany koń, co niepomiernie zdziwiło Wagnera. Marko wzruszył ramionami:
- A co w tym dziwnego? Głodna, to je. – stwierdził z rozbrajającą szczerością.

Podchmieliwszy sobie nieco zaczął spoglądać łakomym wzrokiem na krzątającą się po izbie żonę i córki karczmarza. Gdy ta zgrabniejsza z latorośli Lothara przechodziła obok próbował ją uszczypnąć, ale dziewczyna z zawodową wprawą umknęła mu.
- Ha! Zręczna dzierlatka. – zaśmiał się serdecznie. – Takie lubię.
Jedzenie i picie było pasjonującym zajęciem, ale w końcu Marko doszedł do etapu, który niziołki zwą upychaniem wolnych kątów. Poczuł się już zmęczony biesiadowaniem. Mimo to entuzjastycznie powitał pomysł Götza, który zaofiarował się dobrowolnie, że będzie spał w stajni.
- Vivat sierżant Kaspar! Dopilnuje nam koniki. Złoto nie dowódca. – pokiwał głową z uznaniem.

Dobrze wiedział, że sierżant mógł wyznaczyć kogo innego do tej roli. Dla przykładu Marko, a tak Tileańczyk będzie spał smacznie pod ciepłą kołderką, a dowódca będzie sobie w sianie odmrażał jajca. Czyż można go było nie kochać?

Humor nieco mu popsuła dziewczynka, bo gdy Götz wyszedł, ta znowu zaczęła swoje.
- On tu jest. Wszyscy zginiecie.
- Tak, tak. A świstak zawija w pergamin. –
odciął się Venturini. Mała zaczynała mu działać na nerwy.

Wstał i przeciągnął się, aż mu zatrzeszczało w stawach. Był już nieco podchmielony, nieco bo na szczęście miał mocną głowę. Rozejrzał się w koło, gdy wiatr gwałtownie otworzył drzwi gospody.
- Co za cazzo. Nawet drzwi nie potrafi zamknąć. – mruknął. Na szczęście Aldric zajął się tym.
- Dzięki brachu. Od samego widoku człek zamarza. Jak wy możecie żyć w takim zimnie? Ach gdybyście widzieli słońce Tilei, a niebo, a plaże. Ech … jedynie dziewczyny macie ładne, a właśnie …

Sala była pusta. Prócz kompanów nie było ani Lothara, ani innych gości, a co gorsza nie było córek karczmarza. Marko postanowił sprawdzić, gdzie jest ta zręczna dzierlatka, która mu wcześnie umknęła. Chciał spróbować ją zwabić do pokoju pod pretekstem przyniesienia termoforu. Marko nie zamierzał się narzucać, ale gdyby został z dziewczyną sam na sam, może dałaby się skusić kilkoma monetami do umilenia mu wieczoru. Musiał być dyskretny. Jeśli dziewczyna dorabiała sobie na boku, to pewnie nie chciał by się dowiedział tatuś.
- Idę zapolować. – szepnął do kompanów.
Tileańczyk zaczął się powoli skradać ku zapleczu pilnie nasłuchując. By nie nadziać się na Lothara i jego żonkę. Ciekawe gdzie był pokój dziewczyny.
 

Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 26-09-2016 o 07:28. Powód: Justowanie.
Tom Atos jest offline