Liska w milczeniu wysłuchała powitania nowych towarzyszy podróży, sama jedynie sucho wyjawiając swe pełne imię. Wyglądali solidnie... tak, to było dobre określenie. Czy faktycznie można będzie na nich polegać - czas pokaże. Na razie nie chciała się przywiązywać do idei, że obronią ich - i księgę - przed całym złem, jakie może ich spotkać po drodze. Zastanawiała się czy będą tak entuzjastycznie nastawieni do misji gdy wyjaśni im w jakie bagno wpakował ich Czytacz. I czy w ogóle powinna im wyjaśniać? Nie - zdecydowanie powinni być gotowi na to, co może ich spotkać po drodze. Nieco zdumiało ją, że nikt złego słowa jej nie powiedział na temat ucieczki z pola walki... Może poznawszy wartość księgi uznali, że dobrze zrobiła; zwłaszcza po górnolotnych słowach Woreda? A może po prostu nic straconego...
Póki co powinna wreszcie zrobić zakupy i przygotować się do drogi. Pomysł Colina odnośnie pierwszego celu wydawał się sensowny. Skoro musieli wywieźć księgę z Twierdzy to im bliżej tym lepiej. Zabawne było jak szybko chłopak zapomniał o tym, że sam chciał sprzedać księgę; Liska znała prostolinijność chłopaka i nie podejrzewała podstępu. Po prostu zmienił zdanie i tyle. - Po... winniśmy obrać inną trasę do Beregostu, może przez la... las - zaproponowała cicho. Na trakcie z pewnością czaili się wysłannicy Zła. |