Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2016, 21:16   #6
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
I nastał poranek - dzień pierwszy (Axel spotyka Dafne)

Plaża, dzika plaża...
Axel w swym życiu widział już kilka tropikalnych plaż, które wyglądały, jakby nigdy nie stanęła na nich noga człowieka. W końcu podróżował od czasu do czasu w różne, mniej czy bardziej odludne miejsca.
Problem jednak na tym polegał, iż ostatnimi czasy Axel nie planował żadnego wyjazdu w dzikie, ciepłe na dodatek, plaże. Wprost przeciwnie - podążał w sam środek liczącego sporo mieszkańców, na dodatek dość oddalonego od morza, miasta...

Usiadł gwałtownie, gdy powracająca pamięć podsunęła mu obrazy przechylającego się coraz bardziej promu, wybiegających z kajut ludzi, bardziej czy mniej ubranych. Raczej mniej.
On sam był niewiele lepszy - zdążył wciągnąć spodnie, zanim wyszedł na korytarz, usiłując się dowiedzieć, co się dzieje. Ale co było potem? Nie miał pojęcia. Czarna plama i tyle.
Co się stało później? Dlaczego nie znalazł się na dnie Morza Północnego, albo - przy szczęściu większym, niż potrzeba by wygrać główny los na krajowej loterii - na brzegu tego morza, trafił na miejsce, które przypominało tropikalny raj? Na dodatek w towarzystwie dwóch nieszczęśniczek, dla których los nie był aż tak łaskawy?

Zerwał się na równe nogi gdy spostrzegł, że przynajmniej w połowie jego podejrzenia są błędne.
Zatrzymał się na moment przy brunetce - tylko po to, by się upewnić, że w tym przypadku jednak się nie mylił. Dziewczyna nie żyła i to od dawna. Najlepszy nawet lekarz nic by w tym wypadku nie poradził.

Zrobił szybkie dwa kroki i przyklęknął przy drugiej dziewczynie. Odsunął włosy z twarzy i chwycił za rękę, chcąc sprawdzić puls.


Puls jak najbardziej był. Dziewczyny w dodatku wcale nie było trzeba przywracać do życia. Mozolnie zaczęła otwierać zielone oczy. Pozostawiając je pół przymrużone z niedowierzaniem spoglądać na Axela.
- Dzień dobry - powiedział Axel, po czym odsunął się odrobinę. - Jestem Axel - przedstawił się. - Nic ci nie jest? Jesteś cała i zdrowa?
Dziewczyna milczała przez kilka uderzeń serca pośpiesznie rozglądając się po otoczeniu nim znów skupiła wzrok na rozmówcy. Przez te kilka chwil Axel po pierwsze mógł zauważyć, że to była naprawdę ładna dziewczyna, po drugie prócz białego jeszcze wpół wilgotnego podkoszulka i białych spodenek miała na sobie tylko srebrny łańcuszek. Musiał być zwieńczony jakimś ciężkim medalikiem, który zanurzył się między jej piersiami.
- Witam - odezwała się - nic mi nie jest, dziękuję. Mam na imię Dafne. - Axel nie zwrócił uwagi w jakim języku mówi dziewczyna. Zrozumiał doskonale to co powiedziała. Być może to niezwrócenie uwagi na ów fakt było spowodowane jej głosem. Był to bowiem wyjątkowo piękny głos o niezwykłej przyjemnej dla ucha barwie. - Tylko… - Dafne pokiwała na boki głową i jeszcze raz odwróciła wzrok na okolicę.
Axel czym prędzej odsunął na bok myśli, spowodowane tym, że dziewczyna wyglądała jakby niedawno brała udział w konkursie na mis mokrego podkoszulka. Nie dało się ukryć, że mógł trafić dużo, dużo gorzej... ale nie miał zwyczaju rzucać się na ledwo poznane dziewczyny, nawet jeśli dopiero co uniknął śmierci.
- Pamiętasz cokolwiek? - spytał. - Płynęłaś promem Seaways?
Rzucił okiem na biust dziewczyny, po czym ponownie przeniósł wzrok na jej twarz.
Dafne zaczęła nieśpiesznie siadać, w czym Axel spiesznie pomógł, służąc pomocną dłonią. Z której ta oczywiście skorzystała obdarzając do tego chłopaka serdecznym uśmiechem.
- Tak, płynęłam tym promem. Ale… tonęłam i nie mam pojęcia jakim cudem… - dziewczyna urwała, gdy jej wzrok wychwycił trupa kilka kroków od nich.
- Ja też nie wiem, jakim cudem tu trafiliśmy, ani nawet gdzie jesteśmy - przyznał się Axel. - Na szczęście jest ciepło... A dla niej nic nie możemy zrobić - powiedział z żalem.
- Chyba powinniśmy się rozejrzeć po okolicy. - Spojrzał w stronę drzew. - Może tam jest jakaś woda. Później tu wrócimy - zaproponował.
Dziewczyna skinęła głową.
- Brzmi rozsądnie - powiedziała cicho - bo nie możemy jej tu tak po prostu zostawić. - I już zanosiło się na to, że chce wstać gdy nagle obydwoje usłyszeli przeraźliwy krzyk kobiety, brzmiący niczym syrena alarmowa, ostrzegając przed nalotem, dobiegający z ich prawej strony zza skał. Dafne zamarła na ten krótki moment.
- Może ktoś jeszcze przeżył? - powiedział Axel. - Musimy sprawdzić, czy ktoś jej nie napadł.
W bajkach taki wrzask oznaczałby zapewne napad bandytów na niewinną dziewicę, lub też stanowiłby przynętę na naiwnych podróżnych o zbyt dobrych sercach, ale to raczej nie wyglądało na typową bajkę.
- Chodźmy. - Podał Dafne rękę. Oczywiście nie musieli kroczyć rączkę w rączkę, niczym para zakochanych, ale zawsze było trochę milej mieć kogoś obok siebie, w obcym kraju.
Dafne odwzajemniła gest podając swoją dłoń chłopakowi i dodając do tego kolejny uśmiech.
- Może ktoś przeżył i obudził się sam. - Dziewczyna wskazała głową trupa dziewczyny. - Albo właśnie nie do końca sam… - dodała z lekkim przerażeniem i niesmakiem, jakby nie życzyła nikomu obudzić się pośród samych trupów. - Gdziekolwiek jesteśmy…
Lepszy stos trupów, niż gwałciciel czy żądny krwi zwierzak, pomyślał Axel, jednak nie podzielił się tą myślą z Dafne.
- Może to była mysz - spróbował zażartować.
Dziewczyna uśmiechnęła się, więc żart najwyraźniej podziałał.
- Gdybym to ja spotkała mysz, spróbowałabym ją złapać na śniadanie, a nie przestraszyć. - Dafne która wydawała się osobą delikatną, łapiąca na przekąskę mysz, to była ciekawa myśl.
- Śniadanie, powiadasz? - Axel spojrzał na swą towarzyszkę, która wyglądała, nie da się ukryć, całkiem apetycznie. - Sprawdzimy zatem, co się tam stało, a potem rozejrzymy się za czymś, co można będzie zjeść... na surowo.
Rudowłosa bez słowa wskazała wolną dłonią skupisko palm kokosowych, rosnących między mniejszymi i większymi drzewami liściastymi.
- Próbowałaś kiedyś otwierać orzech kokosowy? - zapytał Axel. Nie chciał nawet wspominać o tym, że czasami, by taki orzech zdobyć, trzeba się wspiąć na dochodzące do trzydziestu metrów drzewo. - Ale poza tym masz rację.
- O, popatrz, co nam los zesłał - zmienił temat. I nie miał na myśli dwójki dziewcząt, z których z pewnością jedna była źródłem wcześniejszego wrzasku, tylko walizkę, którą morze łaskawie wyrzuciło na brzeg.
- Łał! - powiedziała z entuzjazmem i uniesionym głosem Dafne. Po chwili jednak entuzjazm nieco opadł. - Ciekawe co jest w środku… wiem, że śpieszymy się bo ktoś krzyczał, ale może chociaż wyciągnijmy ją bardziej na brzeg, co ty na to? - Dziewczyna wbiła spojrzenie w Axela.
- Żyją, są całe - odparł zagadnięty. - Najwyżej spotkanie się opóźni o parę chwil. Zabierzemy walizkę i wspólnie się zapoznamy z naszym znaleziskiem - zaproponował.
Miał nadzieję, że Dafne nie będzie miała nic przeciwko temu.
Dziewczyna zastanawiała się chwilę nim w odpowiedzi skinęła głową. Spojrzała jeszcze na sylwetki dziewczyn, z których jedna wydawała się klęczeć na piasku, nim obydwoje skierowali się w stronę walizki.
Dojście do niej nie należało do prostych, gdyż tu brzeg był skalisty. Dafne mocniej ścisnęła dłoń Axela gdy jej bose stopy spotkały się z pierwszymi skałkami, ale nie zamarudziła. Nie wyglądało też na to, że ma zamiar zatrzymać się i pozwolić mu iść samemu.
Teraz, gdy byli bliżej widać było, że walizka była faktycznie czarna, solidna i na kółkach. Miała spore gabaryty. Gdyby lecieli samolotem a nie płynęli promem, musiałaby zostać nadana na bagaż.


- Suknia balowa i elegancka, damska bielizna - zawyrokował Axel. Był przekonany, że 'dar od boga mórz' będzie zawierać same nieprzydatne rzeczy... Zdecydowanie wolałby skrzynkę z napisem 'mały majsterkowicz'. No, niekoniecznie 'mały'.
Po przebyciu, jak się wydawało wielu dość bolesnych kroków byli już dwa kroki od walizki gdy Axel poczuł jak jego stopa osuwa się lekko po skale by zatrzymać się na drugiej. Nic mu nie było, ale pod stopą poczuł (a nie było to miłe uczucie) i również usłyszał, że coś zdeptał. Po podniesieniu jej w górę dostrzegł zdeptaną ostrygę.
- Oszszsz... Trochę octu i mamy śniadanko - powiedział, ciesząc się, że nie poharatał sobie nogi. - Albo zaczątek kolii z pereł. Lubisz perły?
Dafne skinęła krótko głową. Na twarzy miała uśmiech i wyglądała z nim na lekko rozbawioną.
- Perły owszem, pięknie zdobią kobiety. Ale te morskie zwierzątka… wolę liczyć na kokosy. - Dziewczyna zmarszczyła czoło, jakby w obawie, że ktoś zaraz zacznie wciskać jej do ust owoce morza.
- W takim razie poszukiwanie pereł zostawimy na później - zaproponował Axel. - A teraz zamiast szukać skarbów morza sprawdzimy, czy uda się nam dobrać do zawartości walizki. Dwa kroki i będziemy bogaci - zażartował.
- Bielizna damska, bielizna damska… proszę… - powiedziała żartobliwym tonem Dafne, gdy stanęli już przed walizką.
Zestaw do tańca brzucha, pomyślał Axel, który lubił, gdy zgrabne dziewczyny chodziły bez bielizny.
Chwycił za rączkę walizki i spróbował walizę wyciągnąć spomiędzy skał, wśród których utkwiła. Przy drugim pociągnięciu jego prężnych mięśni i wcześniejszej próbie poluzowania jej lekko w prawo i w lewo, zamiast bezmyślnego ciągnięcia w górę, ustąpiła. A więc, mieli walizkę pełną skarbów.
- Otwieramy teraz, czy na piasku? - zapytała nieco niecierpliwym tonem Dafne.
- Na piasku... - odparł Axel, po chwili namysłu. Był tak samo ciekaw, jak dziewczyna, co jest w środku, ale gdyby tam były jakieś drobiazgi, to wydłubywanie ich spomiędzy skał zajęłoby parę godzin. - Za minutę będziemy wiedzieć - zapewnił.

Może nie minutę, ale dwie lub trzy później Dafne, Axel i walizka znaleźli się na bezpiecznej - tej piaszczystej - części brzegu. Dziewczyna usiadła na piasku czekając cierpliwie aż jej towarzysz poczyni honory.
- Otwieraj - zaproponował Axel. - Może dopisze ci szczęście.
Obrócił walizkę tak, by zamek znalazł się przed dziewczyną.
Dafne skinęła głową po czym położyła ręce na zamku.
- Tudum, tudum… - powiedziała z uśmiechem patrząc na Axela i dopiero po tym zaczęła go otwierać. Nieśpiesznie jedną i drugą część, aż w końcu wieczko walizki było gotowe by je unieść i odkryć jej zawartość. Dafne złapała głęboki oddech i otworzyła.
Pierwszym co rzuciło się w oczy była różowa pupa pluszowego prosiaczka dobrze znanego każdemu z bajki Disneya. Obok niego po drugiej stornie walizki walały się rozsypane paczki śmiejżelków kwaśnych. Pod misiem i żelkami zaś widać było zestawy kolorowych ubranek ewidentnie dla niemowlaka. Różowe, a więc dla dziewczynki. Pocieszająca w tym wszystkim była wystająca pomiędzy kupką ciuchów po prawej stronie i po lewej plastikowa butelka ze smoczkiem. Być może było tu takich więcej…
- To raczej się na na wiele nie zda... - Axel westchnął. Chwycił garść ciuchów i podniósł, w nadziei, że na samym dnie walizki znajdzie się coś przydatnego. - Poczęstujesz się żelkiem?
Na samym dnie w miejscu gdzie Axel podniósł garść ciuchów znajdowała się grzechotka, zapewne gryzak w kształcie żyrafy. Poruszona lekko zagrzechotała.
- Dobrze, że nie grzechotnik... mruknął Axel, zdecydowanie rozczarowany zawartością walizki. - Na co niby ma się to nam przydać? Może sprawdzisz do końca i jednak trafisz na jakiś skarb?
Dafne wywaliła z walizki na piasek paczki śmiejżelków. Ujęła w dłonie prosiaczka i chyba nie wiedząc co z nim zrobić umieściła go na kolanach Axela z lekkim uśmiechem.
- Przerzućmy szybko trochę rzeczy na wieczko torby i sprawdźmy… albo, zostawmy to na później. Podejrzewam, że będzie na to jeszcze sporo czasu. Jak uważasz?
- Wrzuć na wieko. Przynajmniej nie będzie nas zżerać ciekawość - odparł Axel. Ani nie będziemy żywić złudnej nadziei, dodał w myślach.
Dafne zaczęła więc wrzucać powoli rzeczy na wieczko. Było wśród nich wiele ubranek dziecięcych, body, śpiochy, pajace, czapeczki, buciki. Uwagę mógł przykuć ręcznik z kapturkiem przedstawiającym tygryska, czy trzy sztuki kocyka muślinowego. Gdy Dafne przerzucała ten ostatni wypadł z niego szampon, płyn do kąpieli i oliwka - oczywiście wszystko dla dzieci.
- Los to sadysta i złośliwiec - rzucił Axel. - Ale jeśli znajdziemy wannę, to będzie jak znalazł.
Dziewczyna uśmiechnęła się rozbawiona komentarzem odnośnie losu. Z tym uśmiechem kontynuowała wywalanie zawartości walizki na jej wieczko. Kolejne ciuszki, trzy sztuki plastikowych butelek ze smoczkami.
- To może się przydać, jeśli znajdziemy wodę będzie jak zabrać trochę ze sobą - powiedziała po czym ułożyła je na uprzednio położonym na piasku ręczniczku z tygryskiem.
- Taki mini-ręczniczek nie zda się na wiele, ale na bezrybiu... Najwyżej wyprujemy nitki i upleciemy linkę, a potem zaczniemy łowić ryby - błysnął pomysłem Axel. - To już wszystko? - spytał.
- Jest jeszcze nieco więcej grzechotek… i kilka ciuszków więcej - odparła Dafne. Zaczęła umieszczać rzeczy na powrót w walizce.
- Chyba nie ma żadnych kieszonek? - zapytała przy tej czynności. - A może… była jedna większa z przodu?
- Nawet dwie... - odparł. - Oby nie pieluszki. - Uśmiechnął się.
Upchał ostatnie drobiazgi do walizki, po czym zamknął wieko.
- Dla ciebie mniejsza, dla mnie większa - zaproponował.
- Niech będzie. Ty pierwszy - zaproponowała rudowłosa wskazując na dużą kieszonkę od walizki.
Axel rozpiął zamek i otworzył kieszonkę, której zawartość była nieco zaskakująca w zestawieniu z tym, co znajdowało się w walizce.
- Czyżby mała była na najlepszej drodze do zostania nałogowcem? - Pokręcił głową, widząc wilgotną, napoczętą paczkę niebieskich LM, którym towarzyszyła zapaliczka i zapas benzyny.
- Tak, najwyraźniej tak - odparła Dafne ze śmiertelnie poważną miną, zupełnie jakby popierała zdanie Axela. - Ale to… - wskazała zapalniczkę i zapas benzyny - raczej działa na naszą korzyść.
- No to teraz ty. I trzymam kciuki - powiedział Axel.
Dziewczyna skinęła głową, po czym otworzyła małą kieszonkę i zanurzyła w niej dłoń. Przez chwilę było widać jak przesuwa ją po wnętrzu.
- Niee… ooo, coś jest - odparła zaskoczona. Widocznie było to coś małego. Gdy wyciągnęła dłoń z walizki mieściło się całkowicie w niej. Dopiero gdy ją otworzyła dało się zauważyć malutkie opakowanie kropelek “Spokojna Noc, preparat ułatwiający zasypianie dla dzieci i niemowląt”.
- Idealny zestaw pod hasłem "Czego nie trzeba zabierać na survival". - Axel pokręcił głową. Schował zapalniczkę i benzynę, a papierosy rzucił na piasek.
- Nie palisz, prawda? - spytał, nieco poniewczasie.
- No coś ty - odparła takim tonem jakby było to całkowicie oczywiste. - Śpiewam - wytłumaczyła gdy zdała sobie sprawę, że nie musiałoby to być wcale oczywiste.
- Estrada czy opera? - zainteresował się Axel. Pozamykał wszystkie zamki i wstał, po czym podał rękę Dafne. - Idziemy się przywitać?
- Opera. Wiem, niektórzy uważają, że to nudne… - Wzruszyła ramionami. Nie wyglądała jakby specjalnie była przejęta faktem, że ktoś może uznawać to za nudne. Chociaż z drugiej strony, po co by o tym wspominała?
- Chodźmy. Cieszę się, że znaleźliśmy chociaż jedną przydatną rzecz.
- A w czym cię można usłyszeć? - Axel podjął temat opery, gdy ręka w rękę szli w stronę kobiet.
Dafne uśmiechnęła się serdecznie patrząc na Axela.
- Naprawdę interesuje cie to? - zapytała zaciekawiona. - Mam dość bogaty repertuar… mogłabym długo wymieniać. Ale mogę ci powiedzieć co lubię najbardziej.
- Opowiadaj - poprosił Axel. - Fakt, że przy moim trybie życia nie miałem zbyt wiele czasu na operę, ale to nie znaczy, że nie potrafię docenić dobrego wykonania. Chociaż przyznam się, że bardziej wolę operetki. - Z pewną skruchą spojrzał na Dafne.
- Nie szkodzi. Każdy lubi coś innego. Moja ulubiona opera to Orfeusz i Eurydyka - odparła z pewnym zachwytem. - Może znasz ten mit…? Skomponowana przez Glucka. - Spojrzała pytająco na towarzysza.
- Orfeusz odwiedza Hadesa i śpiewem przekonuje boga zmarłych, żeby ten oddał mu Eurydykę, która zmarła, bo... ukąsiła ją żmija? - Tego ostatniego nie był pewien. - Źle się to kończy - dodał. - Co nie odbiera mitowi uroku - podkreślił.
- To prawda. Nie wszystko i nie zawsze musi się pięknie kończyć. Czasami ważne jest to co jest pomiędzy. - Dafne wskazała dłonią sylwetki przed nimi. - Mam przeczucie, że znalazło się tu więcej nieszczęśników.
- I dlatego należy się cieszyć każdą chwilą - zgodził się z nią Axel.
- Dzień dobry! - podniósł głos, by zwrócić na Dafne i siebie uwagę dziewczyn, z których jedna była odziana w dres, a druga była w piżamie.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 06-10-2016 o 09:41.
Kerm jest offline